Kolejna gorzka pigułka do przełknięcia dla mistrza Polski. Spóźniony finisz Kinga

PAP / PAP/Marcin Bielecki / Na zdjęciu: Jabril Durham (z lewej), Darryl Woodson (z prawej)
PAP / PAP/Marcin Bielecki / Na zdjęciu: Jabril Durham (z lewej), Darryl Woodson (z prawej)

Do przerwy w Szczecinie był remis. Po zmianie stron ekipą dominującą był jednak Start Lublin, który mimo kłopotów w samej końcówce, obronił zbudowaną wcześniej przewagę i wywiózł z Netto Areny zwycięstwo 85:81. Poprowadził go do niego Liam O'Reilly.

Po trzech kwartach spotkania w Netto Arenie pachniało niespodzianką, do której ostatecznie doszło. Wprawdzie Start Lublin gra w trwającym sezonie naprawdę dobrze, ale jednak King to obecny mistrz Polski, który był faworytem tego starcia. Po trzydziestu minutach podopieczni trenera Arkadiusza Miłoszewskiego musieli jednak gonić wynik, bo rywale prowadzili pięcioma punktami - 67:62.

Rewelacyjnie dysponowany w zespole Artura Gronka był zwłaszcza Liam O'Reilly, który trafiał naprawdę trudne rzuty. Amerykanin miał też solidne wsparcie, bo dobrze prezentowali się Jabril Durham, Tomislav Gabrić oraz Barret Benson, który skończył mecz z double-double (13 pkt., 14 zb.). Z kolei po drugiej stronie najlepszy gracz był dość nieoczywisty, bowiem okazał się nim Artur Łabinowicz. Pozyskany przed sezonem z Żaka Koszalin zawodnik szczególnie dobrze prezentował się w drugiej kwarcie, w której uzbierał aż 10 "oczek".

W czwartej kwarcie gospodarze nie byli w stanie "dopaść" Startu. Szans na to, by odrobić straty, było jednak dużo. Gdy stosunkowo łatwą próbę spod kosza spudłował Andrzej Mazurczak, zemściło się to w postaci celnej trójki O'Reilly'ego, po której goście - na 2,5 minuty przed końcem czwartej kwarty - wyszli na siedmiopunktowe prowadzenie. I tak zbudowanej przewagi lublinianie nie oddali do samego końca.

ZOBACZ WIDEO: W trybie pilnym Polka zawiesza karierę. Jest w ciąży

W samej końcówce miejscowi grali nerwowo i w dalszym ciągu nie potrafili znaleźć swojego rytmu w ataku. Oczywiście wynikało to także z dobrej obrony Startu, której King nie potrafił sforsować. Na pół minuty przed końcem, po jednym celnym wolnym Gabricia, na tablicy było 73:83 i wydawało się, że jest po meczu, ale szczecinianie nie zamierzali się poddawać.

Za trzy trafił najpierw Tony Meier, po chwili to samo uczynił Darryl Woodson i w ekipie Startu pojawiła się pewna panika. Goście stracili piłkę przy jej wyprowadzeniu z własnej połowy, ale Jakub Karolak zablokował próbę Woodsona zza łuku. Spod kosza dwa "oczka" zdobył jednak Michał Nowakowski i zrobiło się zaledwie 81:84.

Próbę nerwów na linii osobistych wytrzymał jednak Gabrić, najpierw trafiając rzut wolny, a następnie celowo pudłując, nie dając już szansy gospodarzom, by nawet ich rzut rozpaczy nie doprowadził choćby do dogrywki. Tym samym, po niedawnej porażce z Anwilem, King przegrał drugi mecz z rzędu we własnej hali w ramach rozgrywek Orlen Basket Ligi.

King Szczecin - Polski Cukier Start Lublin 81:85 (23:25, 17:15, 22:27, 19:18)
King:

Morris Udeze 13, Darryl Woodson 11, Artur łabinowicz 10, Tony Meier 10, Zac Cuthbertson 9 (11 zb.), Andrzej Mazurczak 9, Michał Nowakowski 9, Jhonathan Dunn 8, Maciej Żmudzki 2, Kacper Borowski 0.

Start: Liam O'Reilly 21, Jabril Durham 18, Barret Benson 13 (14 zb.), Tomislav Gabrić 12, Jakub Karolak 11, Trey Wade 6, Michał Krasuski 2, Roman Szymański 2, Bartłomiej Pelczar 0, Filip Put 0.

#DrużynaMZP+-Pkt
1 Trefl Sopot 45 31 14 3809 3560 76
2 King Szczecin 44 28 16 3877 3656 72
3 WKS Śląsk Wrocław 41 23 18 3253 3373 64
4 Anwil Włocławek 35 25 10 2999 2719 60
5 PGE Spójnia Stargard 40 19 21 3261 3192 59
6 Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 35 21 14 3060 2825 56
7 Legia Warszawa 34 20 14 2918 2825 54
8 MKS Dąbrowa Górnicza 34 17 17 3231 3119 51
9 Polski Cukier Start Lublin 30 16 14 2720 2707 46
10 Dziki Warszawa 30 16 14 2347 2382 46
11 Icon Sea Czarni Słupsk 30 14 16 2332 2395 44
12 Arriva Polski Cukier Toruń 30 13 17 2428 2520 43
13 Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia 30 9 21 2452 2753 39
14 Tauron GTK Gliwice 30 9 21 2577 2729 39
15 Enea Stelmet Zastal Zielona Góra 30 8 22 2468 2737 38
16 Muszynianka Domelo Sokół Łańcut 30 5 25 2413 2653 35

Czytaj także:
Śląsk blisko niespodzianki w Ulm. Zabrakło niewiele i wiele jednocześnie >>

Komentarze (1)
avatar
kist
3.11.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Start na mistrza!