A jednak! Drużyna NBA uratowała się w ostatniej chwili. Chodzi o serię porażek

Getty Images / Gregory Shamus / Detroit Pistons - Toronto Raptors
Getty Images / Gregory Shamus / Detroit Pistons - Toronto Raptors

Dwa miesiące czekali kibice Detroit Pistons, żeby zobaczyć, jak ich drużyna wygrywa mecz NBA. Pistons przełamali fatalne pasmo porażek, pokonując w sobotę Toronto Raptors 129:127.

A jednak! Jedna porażka dzieliła Detroit Pistons od pobicia niechlubnego rekordu NBA, należącego do ekipy Philadelphia 76ers i właśnie Pistons. Drużyna z Filadelfii na przełomie sezonów 2014/2015 i 2015/2016 doznała 28. porażek z rzędu. Pistons byli teraz w takiej samej sytuacji. Ale się uratowali.

Cade Cunningham rzucił 30 punktów, miał też 12 asyst, a środkowy Jalen Duren dodał solidne-double (18 punktów, 17 zbiórek). Kibice w Detroit, wreszcie, bo po dwóch miesiącach, mieli powody do zadowolenia. Ich drużyna zwyciężyła 129:127, pokonując Toronto Raptors. To pierwszy sukces Tłoków od 28 października.

Trener Monty Williams powiedział, że po meczu w szatni panowała euforia. - W oczach niektórych zawodników widać było zły - tłumaczył mediom.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie mogła sobie tego odmówić. Miss Euro zrobiła show na plaży

- To naprawdę dobre uczucie. Walczyliśmy każdego wieczoru, żeby naprawić tę sytuację. Za nami długa droga. Jestem szczęśliwy, będąc częścią tej ekipy. To grupa ludzi, która się nie poddaje - zaznaczał natomiast Cunningham.

Golden State Warriors mieli pięć zwycięstw z rzędu, ale teraz przegrali trzeci następny mecz. Drużyna z San Francisco tym razem nie dotrzymała kroku Dallas Mavericks i to na własnym parkiecie.

Teksańczycy zwyciężyli 39 punktów, a Luka Doncić flirtował z triple-double (39 punktów, osiem zbiórek, 10 asyst). Gwiazdor Warriors, Stephen Curry od trzech meczów nie może odnaleźć właściwego rytmu. Tym razem rzucił 25 oczek, ale trafił tylko 9 na 25 oddanych rzutów z pola. Fatalnie wypadł też Klay Thompson, autor zaledwie trzech punktów (1/11 z gry).

Kontrowersja w meczu Los Angeles Lakers. LeBron James, obchodzący tego dnia 39. urodziny, trafił na 3,1 sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry, ale sędziowie orzekli, że nadepnął na linię rzutów za trzy i przyznali Jeziorowcom tylko dwa, a nie trzy punkty. James doprowadził w ten sposób nie do remisu, a tylko do stanu 106:107.

Ostatecznie Minnesota Timberwolves ograli Lakers 108:106 i odnieśli 24. zwycięstwo w tym sezonie. Anthony Edwards rzucił 31 punktów. James w urodziny wywalczył 26 oczek, trafiając 10 na 21 rzutów z gry.

Wyniki:

Utah Jazz - Miami Heat 117:109 (27:28, 27:25, 34:35, 29:21)
(Sexton 22, George 21, Olynyk 19 - Adebayo 28, Herro 25, Love 12)

Detroit Pistons - Toronto Raptors 129:127 (25:24, 27:20, 38:42, 39:41)
(Cunningham 30, Bogdanović 19, Duren 18 - Siakam 35, Schroder 30, Trent Jr. 24)

Indiana Pacers - New York Knicks 140:126 (32:27, 32:35, 41:30, 35:34)
(Turner 28, Nesmith 25, Haliburton 22 - DiVincenzo 38, Brunson 28, Randle 28)

Minnesota Timberwolves - Los Angeles Lakers 108:106 (29:31, 32:26, 21:20, 26:29)
(Edwards 31, Reid 21, Conley 15 - Davis 33, James 26)

Chicago Bulls - Philadelphia 76ers 105:92 (21:17, 35:31, 24:23, 25:21)
(DeRozan 24, White 20, Drummond 15 - Maxey 20, Harris 15)

Golden State Warriors - Dallas Mavericks 122:132 (26:34, 28:29, 35:38, 33:31)
(Curry 25, Paul 24, Jackson-Davis 17 - Doncić 39, Exum 19, Green 18)

Czytaj także:
- Grali poważnie osłabieni. Odrobili 20 punktów do Doncicia i spółki
- Arka nawet bez przebłysku. Pełna dominacja Czarnych

Źródło artykułu: WP SportoweFakty