Biba i koleżanki nie dały rady, pierwsza porażka UMMC w Eurolidze

Mistrzynie Rosji, koszykarki UMMC Jekaterynburg, poniosły pierwszą porażkę na europejskich parkietach. W najbardziej interesującym spotkaniu 3. kolejki Euroligi UMMC uległo w Walencji tamtejszej drużynie Ros Casares różnicą aż 19 punktów, tracąc tym samym miano niepokonanych w tych rozgrywkach. Agnieszka Bibrzycka tradycyjnie była wyróżniającą się postacią swojego zespołu, któremu w drodze do zwycięstwa nie pomógł nawet debiut Cappie Pondexter.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

- Dzisiaj nie zagrałyśmy dobrego spotkania. Nie zagrałyśmy w Walencji na takim poziomie, na jakim powinniśmy zagrać i na jaki nas stać - powiedziała krótko po meczu Cappie Pondexter, która w środowy wieczór debiutowała w tegorocznej edycji Euroligi. Tegoroczna Mistrzyni WNBA z Phoenix Mercury zakończyła spotkanie z dorobkiem 12 punktów, 7 zbiórek, 3 asyst i.. 7 strat.

Jedną z liderek drużyny UMMC Jekaterynburg była Agnieszka Bibrzycka. Polka spotkanie tradycyjnie rozpoczęła w pierwszej piątce, a na parkiecie spędziła 33 minuty. W tym czasie zdobyła 13 punktów, trafiając 6 z 13 rzutów z gry, w tym 1 z 5 zza linii 6,25. Do tego dorobku punktowego dodała 2 asysty, zbiórkę, przechwyt i 3 straty. "Biba" była drugą najskuteczniejszą zawodniczką UMMC po belgijskiej środkowej Annie Wauters, która zdobyła 2 punkty więcej. To właśnie po punktach tych dwóch koszykarek ekipa z Jekaterynburga doszła rywala w czwartej kwarcie na 3 oczka (67:64 dla Ros Casares), ale końcowe minuty należały do gospodyń tej potyczki.

W zgoła odmiennych nastrojach w porównaniu z UMMC, byli wszyscy związani z Ros Casares. Koszykarki z Walencji zdały pierwszy tegoroczny poważny sprawdzian na szóstkę, zatem jest się z czego cieszyć. - To dzisiejsze spotkanie było bardzo ważne dla nas. To specjalne wydarzenie. Po pierwsze udało nam się pokonać taką drużynę, jak Jekaterynburg. Po drugie zagraliśmy bardzo dobrze w czwartej kwarcie, to największy pozytyw - cieszył się po spotkaniu trener Ros Casares Isma Canto. - To nasze najlepsze spotkanie od czasu, kiedy zostałem trenerem tego zespołu.

Najlepszą zawodniczką spotkania była niewątpliwie brazylijska środkowa Ros Casares Walencja Erika DeSouza. Podkoszowa hiszpańskiego zespołu wywalczyła 13 punktów, 12 zbiórek, 4 asysty, 4 przechwyty i 3 bloki, nie popełniając przy tym żadnej straty. Swoje dodała również wręcz koncertowo grająca Laia Palau. Hiszpańska rozgrywająca zagrała znakomite zawody, kończąc je, podobnie jak DeSouza, z dorobkiem 19 oczek. Do tego dodała jeszcze 4 zbiórki i 3 przechwyty, grając przy tym na 75 procentowej skuteczności.

- Co roku poziom naszej gry ulega poprawie, tak samo jak kadra naszego zespołu. W dniu dzisiejszym gramy na takim poziomie, że jesteśmy gotowe mierzyć się z najlepszymi zespołami zespołami występującymi w Eurolidze, co pokazałyśmy dzisiaj - powiedziała Palau.

W drużynie Ros Casares, w meczu przeciwko UMMC, debiutowała Becky Hammon. Amerykanka z rosyjskim paszportem spędziła na parkiecie 14 minut. W tym czasie zdołała zapisać w swoich statystykach 8 punktów (2/5 z gry), 2 zbiórki i 3 straty.

Tak okazała wygrana cieszy sztab szkoleniowy drużyny z Walencji z pewnością tym bardziej, że odniesiona została bez wsparcia swojej liderki. Amaya Valdemoro, bo o niej mowa, jest aktualnie kontuzjowana, a termin jej powrotu do gry jest bliżej nieokreślony. Kontuzja Valdemoro to jeden z powodów pojawienia się w Walencji Hammon, która na razie ma kontrakt podpisany do końca 2009 roku. Koszykarka swoja dyspozycją na parkiecie może jednak zapracować na przedłużenie umowy do końca bieżącego sezonu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×