Biba i koleżanki nie dały rady, pierwsza porażka UMMC w Eurolidze

Mistrzynie Rosji, koszykarki UMMC Jekaterynburg, poniosły pierwszą porażkę na europejskich parkietach. W najbardziej interesującym spotkaniu 3. kolejki Euroligi UMMC uległo w Walencji tamtejszej drużynie Ros Casares różnicą aż 19 punktów, tracąc tym samym miano niepokonanych w tych rozgrywkach. Agnieszka Bibrzycka tradycyjnie była wyróżniającą się postacią swojego zespołu, któremu w drodze do zwycięstwa nie pomógł nawet debiut Cappie Pondexter.

- Dzisiaj nie zagrałyśmy dobrego spotkania. Nie zagrałyśmy w Walencji na takim poziomie, na jakim powinniśmy zagrać i na jaki nas stać - powiedziała krótko po meczu Cappie Pondexter, która w środowy wieczór debiutowała w tegorocznej edycji Euroligi. Tegoroczna Mistrzyni WNBA z Phoenix Mercury zakończyła spotkanie z dorobkiem 12 punktów, 7 zbiórek, 3 asyst i.. 7 strat.

Jedną z liderek drużyny UMMC Jekaterynburg była Agnieszka Bibrzycka. Polka spotkanie tradycyjnie rozpoczęła w pierwszej piątce, a na parkiecie spędziła 33 minuty. W tym czasie zdobyła 13 punktów, trafiając 6 z 13 rzutów z gry, w tym 1 z 5 zza linii 6,25. Do tego dorobku punktowego dodała 2 asysty, zbiórkę, przechwyt i 3 straty. "Biba" była drugą najskuteczniejszą zawodniczką UMMC po belgijskiej środkowej Annie Wauters, która zdobyła 2 punkty więcej. To właśnie po punktach tych dwóch koszykarek ekipa z Jekaterynburga doszła rywala w czwartej kwarcie na 3 oczka (67:64 dla Ros Casares), ale końcowe minuty należały do gospodyń tej potyczki.

W zgoła odmiennych nastrojach w porównaniu z UMMC, byli wszyscy związani z Ros Casares. Koszykarki z Walencji zdały pierwszy tegoroczny poważny sprawdzian na szóstkę, zatem jest się z czego cieszyć. - To dzisiejsze spotkanie było bardzo ważne dla nas. To specjalne wydarzenie. Po pierwsze udało nam się pokonać taką drużynę, jak Jekaterynburg. Po drugie zagraliśmy bardzo dobrze w czwartej kwarcie, to największy pozytyw - cieszył się po spotkaniu trener Ros Casares Isma Canto. - To nasze najlepsze spotkanie od czasu, kiedy zostałem trenerem tego zespołu.

Najlepszą zawodniczką spotkania była niewątpliwie brazylijska środkowa Ros Casares Walencja Erika DeSouza. Podkoszowa hiszpańskiego zespołu wywalczyła 13 punktów, 12 zbiórek, 4 asysty, 4 przechwyty i 3 bloki, nie popełniając przy tym żadnej straty. Swoje dodała również wręcz koncertowo grająca Laia Palau. Hiszpańska rozgrywająca zagrała znakomite zawody, kończąc je, podobnie jak DeSouza, z dorobkiem 19 oczek. Do tego dodała jeszcze 4 zbiórki i 3 przechwyty, grając przy tym na 75 procentowej skuteczności.

- Co roku poziom naszej gry ulega poprawie, tak samo jak kadra naszego zespołu. W dniu dzisiejszym gramy na takim poziomie, że jesteśmy gotowe mierzyć się z najlepszymi zespołami zespołami występującymi w Eurolidze, co pokazałyśmy dzisiaj - powiedziała Palau.

W drużynie Ros Casares, w meczu przeciwko UMMC, debiutowała Becky Hammon. Amerykanka z rosyjskim paszportem spędziła na parkiecie 14 minut. W tym czasie zdołała zapisać w swoich statystykach 8 punktów (2/5 z gry), 2 zbiórki i 3 straty.

Tak okazała wygrana cieszy sztab szkoleniowy drużyny z Walencji z pewnością tym bardziej, że odniesiona została bez wsparcia swojej liderki. Amaya Valdemoro, bo o niej mowa, jest aktualnie kontuzjowana, a termin jej powrotu do gry jest bliżej nieokreślony. Kontuzja Valdemoro to jeden z powodów pojawienia się w Walencji Hammon, która na razie ma kontrakt podpisany do końca 2009 roku. Koszykarka swoja dyspozycją na parkiecie może jednak zapracować na przedłużenie umowy do końca bieżącego sezonu.

Komentarze (0)