Wicemistrz Polski przyjechał do Warszawy po kolejne, 6 zwycięstwo w tym sezonie. Stołeczni koszykarze postawili jednak wysoko poprzeczkę i po niespełna pięciu minutach spotkania prowadzili 12:6. Zaniepokojony rozwojem sytuacji Sasa Obradovic postanowił wziąć czas dla swojej ekipy. Przerwa, która miała zmotywować gości na nie wiele się zdała, gdyż Robert Witka dwa razy z rzędu popełnił błąd kroków, a Michael Wright nie potrafił poradzić sobie pod koszem z Mariuszem Bacikiem. Polonistów jednak zaczęła zawodzić skuteczność co szybko wykorzystał wicemistrz Polski, a po trafieniu Pawła Leończyka prowadzenie "Czarnych Koszul" stopniało do 1 oczka.
Świetni spisujący się w sobotnim spotkaniu Eddie Miller (10 pkt w I kwarcie) i Joshua Alexander (27pkt w cały meczu) wzięli grę w swoje ręce zdobywając na zmianę punkty zza linii 6,25m i spod kosza. Koncertowe trafienia Amerykanów pozwoliły Polonistom przejąć kontrolę nad rywalem. –Zdaję sobie sprawę, że mamy problem z atakiem pozycyjnym, ale jak będziemy grali trochę takich szalonych akcji a piłka znajdzie drogę do kosza to ciężko będzie nas pokonać – powiedział o popisach swoich podopiecznych trener Polonii Azbud Wojciech Kamiński.
Na 4 minuty przed końcem pierwszej odsłony spotkania niesportowy faul zanotował Wille Deane, a trzeci bohater sobotniego starcia Brandun Hughes nie pomylił się z linii rzutów wolnych. Bardzo dobra postawa obcokrajowców Polonii Azbud pozwoliła gospodarzom w dobrych nastrojach zejść do szatni, a na tablicy było 40:31.
Fatum trzeciej kwarty, które ciąży na Polonistach od początku sezonu w starciu z PGE Turowem również dało o sobie znać. Po przerwie znacznie bardziej zmotywowani na parkiet wyszli goście. W końcu dali o sobie znać Justin Gray, który dwukrotnie trafił za 3 punkty oraz Michael Wright pewnie grający pod koszem. "Czarne Koszule" nie potrafiły dotrzymać kroku w tej części spotkania przyjezdnym. Podobnie jak na początku spotkania Robert Witka popełnił szkolne błędy kroków tak pod koniec trzeciej ćwiartki zrobił to Joshua Alexander. Bez skrupułów wykorzystali to podopieczni Sasy Obradovica i po trafieniu Michaela Wrighta był remis 50:50.
Zdający sobie chyba sprawę koszykarze Polonii jak często przez słabą trzecią kwartę zwycięstwo wymykało im się z rąk na ostatnią odsłonę meczu wyszli bardzo zmotywowani co od samego początku przełożyło się na ich grę. Poloniści narzucili szybsze tempo gry i tym razem to PGE Turów nie nadążał za punktującymi gospodarzami, którzy systematycznie powiększali przewagę.
Zgorzelczanie nie potrafili znaleźć sposobu na zatrzymanie rozpędzonych "Czarnych Koszul", którym w IV kwarcie wychodziło praktycznie wszystko. Po celnym trafieniu Joshua Alexandra na 2 minuty przed końcem meczy równo z syreną zza linii 6,25m z nieprawdopodobnie trudnej pozycji wicemistrz stracił wiarę w zwycięstwo, a spokojna Polonia Azbud kontrolowała grę do samego końca. - Świetnie dziś trafiał Alexander, a ta trójka w czwartej kwarcie odebrała moim zawodnikom nadzieję na wygraną. Nie potrafiliśmy zatrzymać trzech zawodników i to zaważyło na wyniku – skomentował po meczu szkoleniowiec PGE Turów.
Portal SportoweFakty.pl zaprasza także do obejrzenia fotorelacji z tego spotkania
Fotorelacja z Warszawy - www.foto.sportowefakty.pl
Polonia Azbud Warszawa - PGE Turów Zgorzelec 77:67 (17:14, 23:17, 12:19, 25:17)
Polonia Azbud: Joshua Alexander 27, Eddi Miller 19, Brandun Hughes 19, Przemysław Frasunkiewicz 5, Mariusz Bacik 3, Marcin Nowakowski 2, Aleksander Perka 2, Kamil Łączyński 0, Alan Czujkowski 0.
PGE Turów: Michael Wright 17, Justin Gray 16, Willie Deane 6, Robert Witka 6, Michał Chyliński 6, Krzysztof Roszyk 5, Adam Wójcik 5, Paweł Leończyk 4, Konrad Wysocki 2.