Elmedin Omanić (trener Energii): Bardzo mi miło, że jestem tutaj ponownie, gdzie są tak wspaniali kibice. Niestety mecz został zepsuty, ale nie będę komentował decyzji sędziów. Niech to zrobi trener Hernández, bo jego PZKosz nie ukarze. Zresztą wiele osób, łącznie z komisarzem, komentowało sędziowanie jako fatalne. Nie muszę więc nic mówić, bo kto był na meczu, ten widział. A jak ja coś powiem, to dostanę 500 euro kary. Zresztą i tak będę musiał coś zapłacić. Sam mecz był bardzo dobry, ale dla nas ułożył się ciężko. Zostajemy zresztą w Krakowie dwa dni, gdyż nie wyrażono zgody, abyśmy grali z Wisłą w poniedziałek. Nie chcieliśmy dziś grać, bo przed nami podróż do Chorwacji, a nie stać nas na lot samolotem. Jedziemy autokarem ponad 1000 kilometrów. Tam gramy w czwartek i wracamy 15-20 godzin na mecz z Lotosem. Jego też nie można było przesunąć, bo jest transmisja w telewizji. Dodam, że Wisła Can-Pack to dużo, dużo lepsza drużyna od Energii Toruń. Pokazuje to zresztą w Eurolidze. Gdyby jednak nie było pierwszej kwarty i 15-20 rzutów wolnych, to walczylibyśmy do końca. Ja sam, jak zawsze szybko, dostałem przewinienie techniczne.
José Ignacio Hernández (trener Wisły Can-Pack): Nie będziemy mówić o problemach, które nas spotykają, powiem więc tylko o tym meczu. Pierwsza połowa była bardzo dobra. Zagraliśmy już jednak dużo spotkań, więc dla naszej drużyny, przede wszystkim od strony mentalnej, było ważne aby już na początku zdobyć dużą przewagę. W sytuacji, gdy kontuzji doznała Ewelina Kobryn, było to dla nas trudne, bo nie mieliśmy takich możliwości w rotacji polskimi zawodniczkami. Cały czas utrzymywaliśmy przewagę co najmniej 13 punktów. Jestem natomiast niezadowolony z drugiej części meczu, tym bardziej, że mieliśmy aż 27 strat. Gdy rywal bronił strefą, nie jestem też zadowolony z naszych rzutów. Martwimy się pewnymi dolegliwościami zawodniczek, do których doszła kontuzja Eweliny Kobryn, ale mamy nadzieję, że sobie z tym poradzimy. Niestety terminarz jest taki, że do Bożego Narodzenia musimy w pięć tygodni zagrać jeszcze 11 meczów, a te w Eurolidze są bardzo trudne, zwłaszcza jeśli chodzi o wytrzymałość fizyczną.
Patrycja Gulak-Lipka (zawodniczka Energii): Podchodząc do tego meczu wiedziałyśmy, że czeka nas trudne zadanie, bo Wisła jak zawsze naszpikowana jest gwiazdami. Szkoda I kwarty, gdzie było sporo głupich fauli - w tym moich. Wisła skrupulatnie to wykorzystywała, trafiając rzuty osobiste. W reszcie meczu nawiązałyśmy w miarę równą walkę, aczkolwiek różnica była taka, że ciężko ją było odbudować. Można cieszyć się z naszej woli walki, ale Wiśle należy gratulować wygranej. Do kontuzji Eweliny Kobryn doszło po starciu ze mną. Nie było to nic umyślnego, przy zbiórce uderzyłam ją łokciem w zęby. Niestety w walce pod koszami "łokcie latają". To był nieszczęśliwy wypadek.
Janell Burse (zawodniczka Wisły Can-Pack): Bardzo ważna w tym meczu była I kwarta. Zbyt dużo było jednak naszych strat, ale przed kolejnym spotkaniem w Eurolidze mamy kilka treningów i mam nadzieję, że nasze błędy skorygujemy.