Pierwszy krok za nami - komentarze po meczu PGE Turów - Śląsk

PGE Turów pokonał w niedzielę Śląsk Wrocław 67:56 i w rywalizacji do czterech zwycięstw prowadzi 1:0. Rewanż w ramach tej półfinałowej serii odbędize się we wtorek, także w Zgorzelcu.

Rimas Kurtinaitis (trener, Śląsk Wrocław): Chciałbym pogratulować trenerowi Saso Filipovskiemu za dobry mecz i za dobrą taktykę do tego spotkania. PGE Turów grał dzisiaj o wiele lepiej od nas. Nieźle zaczęliśmy ten mecz, ale fatalnie go zakończyliśmy. Zbyt dużo czasu spędzaliśmy w obronie, zamiast zdobywać punkty i w tej sposób i z dorobkiem 65 punktów nie da się wygrać z Turowem. rozgrywający, czyli Rashid Atkins i Dewan Robinson, popełnili bardzo dużo strat i to również było jedną z przyczyn naszej porażki.

Saso Filipovski (trener, PGE Turów Zgorzelec): Moi gracze zrealizowali na boisku wszystkie założenia. Graliśmy dobrze w obronie i walczyliśmy po obu stronach parkietu pod koszami, przy czym nasza gra była mądra. Nasz procent rzutów za trzy nie był najlepszy, ale myślę, iż mamy możliwości, by rzucać lepiej, chociaż Śląsk jest bardzo dobrym zespołem i z dobrym trenerem. Wrocławianie grają dobrą koszykówkę. Pierwszy krok za nami, ale nie ma czasu na wesele. Pojutrze jest nowy mecz i o niedzielnym trzeba już zapomnieć.

Bartosz Diduszko (rzucający, Śląsk Wrocław): Sądzę, że w pierwszej kwarcie zagraliśmy dobrze i prowadziliśmy, natomiast dwie kolejne musieliśmy przespać, z czego wynikała słaba obrona. W trzeciej kwarcie Turów zniszczył nas na tablicach, gdzie zgorzelczanie mieli bodajże siedem ofensywnych zbiórek i wydaje mi się, że to ustawiło mecz. W czwartej odsłonie spotkania próbowaliśmy walczyć, ale to było jednak cały czas przewaga gospodarzy oscylowała wokół 7-8 punktów. Turów grał konsekwentnie i nic z tego nie wyszło. Pojutrze jest kolejny mecz, znowu na pewno będziemy się starali wygrać i spełnić założenia meczowe, jakie postawi nam trener.

Dragisa Drobnjak (środkowy, PGE Turów Zgorzelec): Cieszę się, że wróciliśmy do naszej gry, tej samej gry, jaką pokazywaliśmy w czasie rozgrywek Pucharu ULEB, czyli z obroną na wysokim poziomie. Było nam bardzo ciężko zrozumieć i pogodzić się z faktem, że w ciągu jednego tygodnia przegrywamy dwa bardzo trudne i ważne mecze - półfinał Pucharu Polski ze Śląskiem i później w Turynie w Final Eight. Bardzo dobrze jest znowu wrócić do gry, ponieważ takie porażki poważnie mieszają w głowie i przez to drużyna traci pewność siebie. W ćwierćfinałach jeszcze nie graliśmy tak naprawdę swojej koszykówki, chociaż wygraliśmy z Kotwicą 3:0. Dopiero ten niedzielny mecz pokazał, jak potrafimy grać. Wszystko jeszcze przed nami. To są zawody do maksimum siedmiu spotkań i dopiero jeśli wygramy czwarty mecz, to będziemy mogli mówić o zwycięstwie. Teraz zostaje nam się dalej przygotowywać i skupić się na dobrych zawodach.

Źródło artykułu: