Zmiażdżeni zbiórkami - relacja z meczu Unia Tarnów - Alba Chorzów

Trzecia kwarta wygrana 37:16 okazała się kluczowa dla losów meczu Unii Tarnów z Albą Chorzów. Tarnowianie rządzili w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła, a główna w tym zasługa Kamila Kameckiego, który zdobył dwadzieścia jeden punktów i zebrał z tablic aż piętnaście piłek notując tzw. double - double.

W tym artykule dowiesz się o:

Nie było jeszcze takiego meczu w Tarnowie, by gospodarze od początku nie musieli odrabiać strat, dlatego i tym razem tradycji stało się za dość. Goście od razu odskoczyli na 16:5, a tarnowianie nie mieli żadnej koncepcji na składne akcje. Mnożyły się błędy, faule oraz podania do nikogo. Słabo rozgrywał Tomasz Zych. Czas wzięty przez szkoleniowca gospodarzy pomógł w końcówce pierwszej ćwiartki odrobić tylko połowę strat. Główna w tym zasługa Kamila Kameckiego i Wojciecha Majchrzaka, który o mały włos z powodu kontuzji nie zagrałby w tym meczu. - Nasze słabe wejście w mecz to z pewnością nie wina złej rozgrzewki. My chcemy od razu naskoczyć na rywala, ale jak widać wciąż nam to nie wychodzi - mówił wyraźnie zirytowany taki stanem rzeczy Ryszard Żmuda.

W zespole Unii oprócz wspomnianego Majchrzaka problemy zdrowotne mieli Dawid i Michał Szewczykowie. Ten pierwszy zdecydował się zagrać i jak się okazało był drugim strzelcem drużyny, Michał natomiast nie znalazł się w kadrze na to spotkanie. Nie od dziś jednak wiadomo, że nic tak nie cementuje zespołu jak jego własne problemy. W drugiej kwarcie gospodarze wreszcie wzmocnili obronę i odrobili straty wychodząc nawet na prowadzenie. Pierwszą połowę przegrali jednak 42:43. Trudny do upilnowania był przede wszystkim Sylwester Walczuk, który ma na swoim koncie mecze w ekstraklasowych ekipach. - Naszym głównym celem było zatrzymanie Sylwestra. Wiedzieliśmy czym grozi dopuszczenie go do łatwych sytuacji. Facet jest niezwykle doświadczony i wie jak się gra w koszykówkę. Dla mnie sam Walczuk to pięćdziesiąt procent Alby - podkreślał po meczu Żmuda. Dużo się nie pomylił, bo były zawodnik m.in. Unii - Wisły zdobył dwadzieścia oczek, najwięcej wśród gości.

Druga połowa to już popis jednej drużyny. "Jaskółki" od razu naskoczyły na rywala i w trzydziestej minucie prowadziły już 79:59. W tym momencie Żmuda zaczął wypuszczać na boisko swoich najmłodszych wychowanków. Na ławce usiedli mocno eksploatowani na początku Majchrzak, Kamecki i Badeński, a w ich miejsce pojawili się Dawid Wojciechowski, Bartłomiej Lisowski i Przemysław Łaszewski. O dziwo gra nie wyglądała wcale gorzej, miejscowi w dalszym ciągu nie zwalniali tempa i powiększali różnicę zatrzymując swój licznik na setnym punkcie. Trzeba przy tym zaznaczyć, że cała dwunastka tarnowian dostała szanse występu, a co najważniejsze wszyscy zdobyli również punkty. Inna sprawa, że chorzowianie nie widząc perspektyw na odrobienie strat zaczęli tworzyć akcje rodem z boisk streetballowych, co chociaż w części próbował tłumaczyć lider gości. - Mamy obecnie dwóch nominalnych graczy podkoszowych, a tak meczu wygrać się po prostu nie da. Działacze starają się szukać nowych zawodników, ale na razie staramy się grać tym czym aktualnie dysponujemy. Z początku jeszcze coś nam wychodziło, ale potem gospodarze nas dopadli - mówił Sylwester Walczuk.

Trudno się z tym słowami nie zgodzić, statystyka zbiórek mówi wszystko: 47-18 na korzyść Unii, w tym dwadzieścia cztery w ataku na zaledwie trzy gości! Warto również zauważyć, że gospodarze mieli więcej zbiórek w obronie niż w ataku, co także nie jest codziennym wyczynem

Mecz kibiców z pewnością nie rozgrzał, ale ważne, że nie muszą już siedzieć podczas spotkania w kurtkach, bo na hali wreszcie włączono ogrzewanie i ciepłą wodę. Taki komfort docenili także zawodnicy gospodarzy, którzy odnieśli najwyższe zwycięstwo w tym sezonie.

Unia Tarnów - Alba Chorzów 100:72 (13:19, 29:24, 37:16, 21:13)

Unia: Kamecki 21 (15 zb.), D. Szewczyk 19 (3), Majchrzak, 18, Badeński 10 (8 as.), Sobiło 7, Bryzek 5, Lisowski 5, Zych 4, Wilusz 4, Wojciechowski 3, Markowski 2, Łaszewski 2.

Alba: Walczuk 20, Spychała 17, Jankowiak 11, Adamczyk 9, Nowak 5, Jesionek 5, Białdyga 5, Lis 0, Sokołowski 0 , Podbiał 0.

Źródło artykułu: