Zabrakło niewiele - relacja z meczu PGE Turów - SLUC Nancy

Koszykarze PGE Turowa Zgorzelec walczyli, ale na inaugurację Pucharu Europy ULEB doznali we wrocławskiej Hali Orbita porażki ze SLUC Nancy Basket 72:75.

Grzegorz Bereziuk
Grzegorz Bereziuk

Do inauguracji rozgrywek Pucharu Europy ULEB we wrocławskiej Hali Orbita koszykarze PGE Turowa Zgorzelec przystępowali mocno skoncentrowani. Jak zgodnie podkreślali tylko takie podejście pozwalałoby im powalczyć o dobry wynik. A do Wrocławia przyjechał nie byle kto, bo SLUC Nancy Basket. Francuska ekipa w ostatnim ligowym meczu pokonała mistrza Francji Asvel Villeurbanne 78:68. - Mieliśmy na taśmie zapis z tego spotkania. Zwracaliśmy uwagę na każdego z zawodników. To pozwoliło nam dowiedzieć się czego po poszczególnych graczach możemy się spodziewać - przyznał przed meczem Adam Wójcik, koszykarz PGE Turowa. Najbardziej doświadczony gracz klubu ze Zgorzelca w przeszłości broniąc barw Śląska występował w Hali Orbita. - Rozegrałem tutaj wiele spotkań. Nie był to jednak ciąg pojedynków. Rozłąkę z Orbitą miałem dobre kilka lat. Wprawdzie sala jest ta sama, ale przykładowo inne kosze. Jeśli regularnie nie trenuje się na danym obiekcie, to tak jakby ćwiczyło się w obcej hali - dodał Wójcik. Wcześniej PGE Turów mecze w europejskich pucharach rozgrywał w czeskiej Tipsport Arena. - Dwa lata grałem w Libercu i czułem się tam już praktycznie jak u siebie. Tutaj będziemy grali po raz pierwszy. Mamy nową drużynę. Uważam, że to będzie miało wpływ na naszą postawę. Nowe kosze, nowa przestrzeń, parkiet. Sądzę jednak, że szanse są wyrównane, bowiem to wszystko będzie także nowe dla rywali - skomentował Robert Witka, który jako jeden z nielicznych występował w barwach PGE Turowa w poprzednich dwóch sezonach na międzynarodowej arenie.

- Zespół z Nancy gra atletyczną koszykówkę a nam przeciw takim ekipom gra się ciężko. Jeśli chcemy osiągnąć dobry wynik będziemy musieli szybko wracać do obrony. Kluczowa będzie także deska, którą musimy mocno zastawiać - przewidywał przed meczem Witka.
Zgorzelczanie spośród wszystkich graczy ekipy z Nancy najmocniej obawiali się mierzącego 1,97 m Dominikańczyka Ricardo Greera, który w meczach swojej drużyny regularnie zdobywa po kilkanaście punktów, notując przy tym niewiele mniej zbiórek.

Ta sztuka zgorzelczanom udała się za sprawą twardej obrony. "Czarno-zieloni" od początku świetnie rzucali z dystansu i po punktach zdobytych zza linii 6,25m Williego Deanea, Konrada Wysockiego i Roberta Witki w 7. minucie zawodów wygrywali 11:5. Gospodarze dopingowani przez niemal pełną Halę Orbita w końcówce pierwszej ćwiartki po trójce Adama Wójcika odskoczyli na 22:12.

Obraz gry zmienił się w drugiej kwarcie. Ekipa z Francji poprawiła obronę, zablokowała rywali w rzutach z dystansu i szybko zniwelowała straty. W 13. minucie meczu był remis po 22 za sprawą Stephena Brauna, a tuż przed przerwą po trójce Johna Coxa goście prowadzili już 32:27. Gospodarze goszczący w Hali Orbita nie odpuszczali i do szatni schodzili przegrywając tylko 32:35. Co dobrze wróżyło na drugą połowę meczu dla zgorzelczan wygrali oni walkę na tablicach 20:15.

Po zmianie stron goście zaczęli trafiać z dystansu jak natchnieni. Do tego Francuzi grali spokojnie pod koszem, trafiając w trudnych momentach. Z drugiej strony parkietu wciąż na dobrym poziomie grał Willie Deane. Po jego dynamicznym wejściu pod kosz miejscowi w 24. minucie przegrywali tylko 42:44, a chwilę później po kontrze wykończonej przez Michaela Wrighta remisowali po 44. Mimo że od tego momentu goście zaczęli osiągać bezpieczny dystans PGE Turów nie zamierzał kłaść na parkiecie. Kiedy równo z syreną kończącą trzecią kwartę za trzy trafił rewelacyjny tego dnia Willie Deane (53:56) wszystko było otwarte i zwiastowało ogromne emocje w ostatnich 10. minutach.

Te były do samego końca, mimo że na nieznacznym prowadzeniu byli goście z Nancy. Na 6 sekund przed końcem z dystansu trafił jeszcze Justin Gray i PGE Turów przegrywał tylko 72:74. Na odrobienie strat było już jednak za późno.

- Uważam, że zagraliśmy dobre spotkanie. Niestety kilka razy pozwoliliśmy rywalom ponawiać akcje i zdobywać punkty z czystych pozycji. Mimo porażki sądzę, że zrobiliśmy krok do przodu i to będzie wychodzić w kolejnych meczach – powiedział po zawodach Adam Wójcik. - Z porażki musimy wyciągnąć wnioski. Uważam, że rozegraliśmy dobry mecz, walczyliśmy do końca. Mogliśmy sięgnąć po zwycięstwo, lecz kilka razy w ostatniej kwarcie nie trafiliśmy z czystych pozycji - dodał Paweł Leończyk.

Kolejne dwa mecze zgorzelczanie rozegrają na wyjeździe. Najpierw w Hiszpanii "czarno-zieloni" zmierzą się z Gran Canaria (1.12), a następnie w Grecji z Panelliniosem (8.12).

PGE Turów Zgorzelec - SLUC Nancy Basket 72:75 (22:15, 10:20, 21:21, 19:19)

PGE Turów:
Wright 26, Deane 22 (3), Witka 11 (1), Chyliński 4 (1), Gray 3 (1), Wójcik 3 (1),Wysocki 3 (1), Roszyk 0, Leończyk 0.

SLUC Nancy: Dickens 18 (2), Tchicamboud 15 (2), J. Greer 13 (3), Slaughter 8, Brun 6 (2), Cox 5 (1), Bengaber 4, R. Greer 4, Akingbala 2.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×