"To tylko 1:0". Czas na drugie starcie finałów PLK

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Tony Meier
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Tony Meier

W niedzielę 2 czerwca drugi mecz finałów Orlen Basket Ligi. - Prowadzimy 1:0. Ale to tylko 1:0. Nic więcej. Do wygrania serii potrzebujemy jeszcze trzech zwycięstw - powiedział Tony Meier w rozmowie z serwisem zkrainynba.com.

King Szczecin, obrońca mistrzowskiego tytułu, udanie rozpoczął tegoroczne finały. Na otwarcie serii pokonał w Ergo Arenie Trefl Sopot 82:73. Nikt w hurraoptymizm jednak nie popada - droga do tytułu daleka. Rywalizacja toczy się do czterech zwycięstw.

- Przyjechaliśmy do Sopotu, żeby wygrać dwa mecze. Zrobiliśmy pierwszy krok - mówił na konferencji prasowej po pierwszym starciu Andrzej Mazurczak, czyli jedna z najważniejszych postaci w obozie Kinga.

Inną bez dwóch zdań jest doświadczony Tony Meier. - Staram się czerpać frajdę z tego, że mogę uczestniczyć w spotkaniach o wielką stawkę - przyznał Amerykanin w rozmowie z serwisem zkrainynba.com. Piątkowe spotkanie zakończył z dorobkiem 11 punktów i czterech zbiórek.

Meier nie szczędzi komplementów swoim kolegom. - Mamy naprawdę wyjątkową drużynę, w której każdy czuje się komfortowo - stwierdził. - Trenerowi udało się zbudować taki kolektyw, który zawsze pójdzie za sobą. Wspieramy się wzajemnie, wiedząc, że możemy na siebie liczyć. To naprawdę duży atut w takich momentach - dodał.

Zawodnik, który trzeciego czerwca obchodzić będzie 34 urodziny, zdaje sobie sprawę, że Trefl nie odpuści walki o złoto. - Trefl to naprawdę twardo grająca drużyna, która z pewnością się nie podda i będzie nas naciskać do samego końca - przyznał i dodał, że kluczem do wygrania serii będzie fizyczność i intensywność.

W podobnym tonie wypowiada się trener szczecinian Arkadiusz Miłoszewski. - Do poprawy na pewno jest walka o pozycję "low post" i zbiórki. To będzie kluczem do tego, żeby kontrolować tą serię. Musimy być mocni też pod koszem - mówił po pierwszym spotkaniu. King przegrał w nim walkę o zbiórkę 24:40.

Jak zatem możliwe, że Trefl dominując tak bardzo "na deskach" (17 zbiórek w ataku!) nie zdołał przechylić szali na swoją korzyść? Problem leżał w skuteczności i stratach, których sopocianie popełnili aż 18.

- Mieliśmy olbrzymie problemy w ofensywie, gdzie do przerwy trafiliśmy tylko jeden rzut za trzy przy dwunastu próbach. W drugiej były otwarte pozycje, ale ponownie nie trafialiśmy - komentował pierwszą finałową potyczkę Żan Tabak, który dla odmiany był zadowolony z defensywy przeciwko "najlepszej ofensywie w lidze".

Co wydarzy się w drugim starciu, które zaplanowane jest na niedzielę, 2 czerwca (ponownie w Ergo Arenie). Początek o godz. 20:50. Tekstowa relacja "na żywo" na WP SportoweFakty (-->> TUTAJ).

Krzysztof Kaczmarczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
King szybko odebrał Treflowi przewagę. Mazurczak położył sopocian do snu
Zdobyła "nieznane lądy". Polka napisała historię

ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"[url=/koszykowka/1125415/tragiczna-wiadomosc-nie-zyje-drew-gordon]

[/url]

Komentarze (0)