Gwiazdor NBA odmówił Lakers. Ujawniono powody

AFP / Na zdjęciu: Klay Thompson i Stephen Curry
AFP / Na zdjęciu: Klay Thompson i Stephen Curry

Klay Thompson po 13 latach odszedł z Golden State Warriors i wybrał grę dla Dallas Mavericks. Początkowo mówiło się, że Klay trafi do Los Angeles Lakers. Dlaczego ostatnie nie zagra z LeBronem Jamesem?

Jak informowaliśmy, Klay Thompson przenosi się do Dallas Mavericks, gdzie podpisze trzyletni kontrakt, wart 50 milionów dolarów. Cała transakcja będzie opierała się na wymianie. Klub z Teksasu wyśle jeszcze Josha Greena do Charlotte Hornets i dwa drugorundowe wybory do Warriors.

Obwodowy rozegrał dla Warriors łącznie 793 mecze. "Wojownicy" planują zastrzec numer 11, z którym występował Thompson. Byłoby to piękne uhonorowanie jego kariery w tej organizacji.

Początkowo wydawało się, że Klay zostanie nowym zawodnikiem Los Angeles Lakers. Thompson ma powiązania rodzinne z Lakersami. Jego ojciec Mychal grał dla nich przez cztery i pół sezonu, po tym jak został tam sprzedany w połowie sezonu 1986/87 i zdobył tam kolejne mistrzostwa NBA w latach 1987 i 1988. W rezultacie Klay Thompson dorastał w południowej Kalifornii i doskonale zna te okolice.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poszła na plażę o 8 rano. Co za zdjęcia!

Dlaczego zatem 34-latek wybrał ofertę klubu z Teksasu? Głos w tej sprawie zabrała znana dziennikarka ESPN Ramona Shelburne.

- LeBron James odbył z Thompsonem kilka długich rozmów o wspólnej grze dla Lakers. Jednak gra dla Lakers zbyt mocno kojarzyłaby się Thompsonowi z występami w Golden State Warriors. Byłoby to jak wymiana jednego akwarium na drugie - powiedziała dziennikarka.

Thompson w ostatnim sezonie wystąpił w 77 meczach sezonu zasadniczego (63 razy wyszedł w pierwszej piątce), zdobywając średnio 17,9 punktu i 2,3 asysty. Trafiał przy tym 39-proc. rzutów za trzy. Rzucający po raz pierwszy od swojego debiutanckiego roku w NBA rozpoczynał spotkania, jako rezerwowy.

Czytaj także:
Kapitan reprezentacji Polski bez klubu. "Dużo rzeczy miało na to wpływ"
Jest pierwszy transfer Anwilu. To powrót po latach

Komentarze (0)