Paryż 2024. To mogła być największa sensacja igrzysk. Co za mecz, co za powrót!

PAP/EPA / Yoan Valat / Stephen Curry (z piłką)
PAP/EPA / Yoan Valat / Stephen Curry (z piłką)

To był kapitalny spektakl! Koszykarze reprezentacji USA i Serbii dali prawdziwą ucztę. Ekipa z Bałkanów prowadziła już różnicą 17 punktów, ale Amerykanie wrócili i to oni powalczą o kolejny złoty medal na igrzyskach olimpijskich.

Wielkie emocje w Paryżu! Serbowie mieli Amerykanów na widelcu, jeszcze przed czwartą kwartą prowadzili 76:63, ale parkiet opuszczali jako przegrani. Faworyt wyciągnął to spotkanie w niesamowitych okolicznościach i wygrał 95:91.

Stephen Curry był genialny. Zdobył aż 36 punktów (do tej pory w czterech spotkaniach łącznie miał ich 29). Trafił aż dziewięć trójek przy 14 próbach. Triple-double dołożył LeBron James, który do 16 oczek dodał 12 zbiórek i 10 asyst.

Serbowie w ćwierćfinale ustanowili rekord igrzysk, odrabiając w starciu z Australijczykami aż 24 punkty straty. Amerykanie w półfinale dokonali rzeczy niewiele gorszej, bo przegrywali już nawet 25:42.

Długo w USA funkcjonował tylko Curry, który już w pierwszej kwarcie zaaplikował rywalom 17 oczek. Obrońcom tytułu do zwycięstwa i odrobienia strat był potrzebny ktoś jeszcze. I w najważniejszych momentach to się wydarzyło. Włączyli się Joel Embiid i Kevin Durant.

Kluczowe momenty? Siedem minut przed końcem trójkę trafił Durant, a równocześnie czwarty faul popełnił Nikola Jokić. Amerykanie tym samym natychmiast dodali kolejne trafienie zza łuku - tym razem autorem był Devin Booker (na 73:78).

Kolejny? Przy stanie 86:84 otwartą trójkę spudłował Ognjen Dobric. Chybił. Po drugiej stronie swojej próby nie zmarnował Curry. Amerykanie wyszli na upragnione prowadzenie i zaliczyli serię 7:0. Decydującą w tym spotkaniu.

Męska reprezentacja USA od igrzysk w Barcelonie w 1992 roku nie zdobył złota tylko raz - w Atenach w 2004 roku, kiedy to w półfinale przegrała z Argentyńczykami 81:89. W sobotę w Paryżu staną przed szansą wygrania piątego z rzędu finału olimpijskiego.

Przypomnijmy, że Amerykanie i Serbowie spotkali się ze sobą już w fazie grupowej. Wtedy kadra USA wygrała 110:84. Co ciekawe, gdy na parkiecie był Jokić, wynik był... remisowy. Dziewięć minut bez niego ekipa z Bałkanów przegrała właśnie różnicą 26 oczek.

W wielkim finale igrzysk olimpijskich w Paryżu - w sobotę, 10 sierpnia (godz. 21:30) - rywalami Amerykanów będą Francuzi, którzy w swoim półfinale pokonali Niemców (aktualnych mistrzów świata) 73:69 (więcej o meczu -->> TUTAJ). Pojedynek o brąz również w sobotę, początek o godz. 11:00.

USA - Serbia 95:91 (23:31, 20:23, 20:22, 32:15)
(Stephen Curry 36, Joel Embiid 19, LeBron James 16 - Bogdan Bogdanović 20, Nikola Jokić 17, Aleksa Avramović 15)



Zobacz także:
Niewiarygodna seria! To już 59 zwycięstw z rzędu
Ma urywać obręcze. Anwil Włocławek ogłosił kolejny transfer
Aleksander Dziewa wraca do PLK. Ale nie do Śląska Wrocław!

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ależ to zrobili! Zobacz, jak zabawiły się gwiazdy futbolu i koszykówki

Źródło artykułu: WP SportoweFakty