W Tychach wiodącą dyscypliną jest hokej. Sekcja GKS-u w tej dyscyplinie co roku walczy o medal mistrzostw Polski. Najwięcej fanów na trybuny przyciągają I-ligowi piłkarze. Marzeniem fanów jest awans do PKO Ekstraklasy, ale co sezon kończy się na większym lub mniejszym rozczarowaniu. W cieniu tych dwóch sekcji pozostają koszykarze GKS-u Tychy.
W zeszłym sezonie tyszanie najpierw niespodziewanie i rzutem na taśmę awansowali do play-offów, a potem w ćwierćfinale sensacyjnie wyeliminowali Miasto Szkła Krosno. To było starcie ósmej drużyny z pierwszą, ale górą i tak był GKS. Ostatecznie sezon zakończyli na trzecim miejscu. Był to pierwszy medal wywalczony przez koszykarską sekcję tyskiego klubu.
Ekstraklasa w Tychach? Tak, ale...
Czy była szansa na awans? Teoretycznie tak. Choć wokół GKS-u wyrósł stereotyp dotyczący hali i problemów infrastrukturalnych, to jednak nie jest główny problem koszykówki w Tychach.
- Marzy mi się aby w Tychach awansować do Ekstraklasy. Do tego są potrzebne spore narzędzia i wiele czynników musi się na to złożyć, żeby to się udało - powiedział trener GKS-u Tomasz Jagiełka podczas spotkania w Tyskiej Galerii Sportu.
- Czy hala jest problemem? Z tego co ja wiem, to nie. Trzeba mieć co prawda inne kosze najazdowe, ale to nie jest wielki problem. Stal Ostrów grała w gimnazjum i zdobywała medale. Hala zatem nie jest problemem. Co nim jest? Przede wszystkim budżet i pomysł na to. Nie jest sztuką awansować do ekstraklasy i z niej z hukiem spaść albo zniknąć z koszykarskiej mapy Polski. Robimy swoją robotę, co roku jesteśmy w czubie i trzeba się z nami liczyć. Jesteśmy bardzo uznaną marką jeżeli chodzi o organizację i sprawy pozasportowe - powiedział Jagiełka.
GKS w nowym sezonie znów ma być czarnym koniem, który daje się rozwijać zawodnikom i walczyć o to, by osiągnąć jak najwięcej. Nikt w Tychach otwarcie nie powie, że zespół celuje w awans do elity. Do tego daleka droga.
Szklany sufit w Tychach
I liga może być zatem dla GKS-u szklanym sufitem. Marzeniem byłoby powtórzenie sukcesu z poprzedniego sezonu, który - jak mówi trener - dla zespołu był niebem. A Jagiełka uznawany jest za utalentowanego trenera, który już wkrótce może wylądować w Orlen Basket Lidze. Zresztą jego brat, który był jego asystentem - Wojciech Jagiełka - już pracuje w GTK Gliwice.
- Będzie to strasznie ciężkie do powtórzenia. Na pewno potrzebuję nowych wyzwań, ale jestem pełen optymizmu przed nowym sezonem. Rok temu, gdy powiedziałem, że chcę wygrać każde spotkanie i poprawić wynik z poprzedniego, to zawodnicy popatrzyli na mnie dziwnie. Gdy awansowaliśmy do play-offów to powiedziałem im, że chcę grać o medale albo i awans. I tak też było - stwierdził Jagiełka.
- Każdemu zawodnikowi przy podpisaniu kontraktu mówię, że jestem wymagającym trenerem. Nie jestem minimalistą. Obojętnie czy mam zespół, który wielu ekspertów spisuje na straty - a tak jest co sezon - czy będę miał zespół gwiazd, to zawsze będę grał o zwycięstwo i najwyższe cele - dodał Jagiełka.
Sfera marzeń
Tychy to 120-tysięczne miasto-sypialnia, w którym nie ma hali widowiskowo-sportowej z prawdziwego zdarzenia. Ta mieszcząca się przy ulicy Piłsudskiego przypomina większą gimnastyczną halę szkolną. Budowa nowej to jednak sfera marzeń. I to bardziej z gatunku tych nie do spełnienia, bo w mieście bardziej mówi się o budowie centrum niż rozwoju infrastruktury sportowej.
- Fajnie by było, gdyby w Tychach powstała hala widowiskowo-sportowa nie tylko dla koszykówki, ale po to, żeby się odbywały fajne imprezy w mieście. Tak, jak w Sosnowcu, gdzie powstał świetny zagłębiowski park sportowy z lodowiskiem, halą. Fajnie by było, gdyby taka hala Była w Tychach - rozmarzył się w pewnym momencie Jagiełka.
GKS ma jednak inny priorytet niż dbanie o rozwój sportowej infrastruktury. - Powtarzam prezesowi, że nie chcemy wykroczyć ponad stan. Zależy mi na tym, by zawodnicy byli skoncentrowani tylko i wyłącznie na koszykówce. By nie myśleli o niczym innym, by nie było żadnych opóźnień w finansowaniu. Tak niestety jest w polskiej koszykówce. W ekstraklasie jest chyba tylko jeden klub, który płaci na czas. Chłopaki mają stworzone komfortowe warunki do pracy - zakończył trener.
Łukasz Witczyk, dziennikarz WP SportoweFakty