Przed pierwszym gwizdkiem sędziego starcie pomiędzy AZS Koszalin a PBG Basketem Poznań zapowiadano jako pojedynek dwóch największych przegranych ostatnich tygodni, dla którego zwycięstwo w tym meczu miałoby wartość zdecydowanie większą, niż dwa punkty. Lepiej zrozumieli to przesłanie gospodarze, bowiem po trzech akcjach prowadzili już 7:0 i w żaden sposób nie zamierzali zwalniać tempa.
- Już w pierwszej kwarcie pozwoliliśmy odskoczyć rywalom na kilkanaście punktów i później grało nam się bardzo ciężko - mówił po meczu trener gości, Eugeniusz Kijewski o swoich podopiecznych, którzy po kilku kolejnych akcjach przegrywali już różnicą trzynastu oczek, 3:16. Świetnie w mecz wszedł Michael Kuebler, który był zdecydowanie szybszy od pilnującego go Adama Waczyńskiego. Zresztą właśnie szybkie i pomysłowo rozgrywane akcje okazały się receptą, dzięki której AZS prowadził po pierwszej kwarcie 22:11, a do przerwy 43:33.
Prawdziwe widowisko strzeleckie urządzili sobie podopieczni Mariusza Karola jednak dopiero w trzeciej kwarcie, trafiając aż sześciokrotnie z dystansu. Innymi słowy, gospodarze w tej części meczu zaaplikowali przeciwnikom tyle trójek, ile oni w całym spotkaniu. Nadal punktował Kuebler (ogółem 4/5 zza łuku i 19 oczek), którego wspomagali dodatkowo George Reese oraz, ku radości koszalińskiej publiczności, Sebastian Balcerzak. Za kadencji trener Rade Mijanovicia Polak był częściej pomijany w rotacji, zaś w niedzielę grał aż 31 minut i w tym czasie zdobył 12 oczek - wszystkie rzutami z daleka.
Wysokie prowadzenie (w pewnym momencie trzeciej kwarty było już 56:36, skończyło się na 68:55) wyraźnie uśpiło jednak gospodarzy, którzy przed rozpoczęciem ostatniej odsłony uznali, że goście już się nie podniosą. W ich poczynania wkradło się rozluźnienie, co z zimną krwią wykorzystali poznaniacy. Obudził się duet Zbigniew Białek - James Maye (do spółki 28 punktów), który zdobył kilka oczek z rzędu i przewaga gospodarzy stopniała do dziesięciu oczek. Po chwili kolejne punkty dorzucił nieźle grający tego dnia Uros Duvnjak (16 oczek i trzy asysty), za trzy przymierzył Wojciech Szawarski i choć zrobiło się jedynie 77:70, na więcej zabrakło już czasu.
- Dopiero w końcówce zaczęliśmy grać swoją koszykówkę, ale mecz trwa tylko 40 minut i za późno wzięliśmy się za odrabianie strat - powiedział Kijewski, a opiekun gospodarzy stwierdził - Zwycięstwo bardzo mnie cieszy, bo ma dla nas zdecydowanie większą wartość, niż dwa punkty, przede wszystkim psychologiczną, choć nadal twierdzę, że przed nami wiele pracy - stwierdził Karol.
AZS zwyciężył zdecydowanie zasłużenie, bowiem lepiej prezentował się lepiej od ekipy PBG właściwie przez cały mecz. Wyraźnie wygrał zbiórki, prezentował koszykówkę bardziej zespołową (aż 19 asyst, z czego dziewięć Igora Milicia i osiem Dante Swansona, przy tylko dziewięciu drużyny poznańskiej), szybszą i już od samego początku wyszedł na parkiet nastawiony na sukces, a także miał wielu liderów. Poza wspomnianymi Kueblerem, Reese’m i Balcerzakiem, istotnym elementem układanki okazał się Vladimir Tica, autor 17 oczek.
AZS Koszalin - PBG Basket Poznań 81:72 (22:11, 21:22, 25:22, 13:17)
AZS: Kuebler 19 (4x3), Reese 17 (2x3), Tica 17, Balcerzak 12 (4x3), Swanson 5 (8 as.), Milicić 5 (9 as.), Surmacz 4, Diduszko 2, Metelski 0.
PBG Poznań: Duvnjak 16, Białek 15 (3x3), Maye 13 (2x3), Waczyński 9, Radke 8, Szawarski 5 (1x3), Tomaszek 4, Graves 2, Semmler 0, Mowlik 0.