Vince Carter doceniony w wyjątkowy sposób. I to przez dwa kluby

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Kevin C. Cox / Na zdjęciu: Vince Carter
Getty Images / Kevin C. Cox / Na zdjęciu: Vince Carter
zdjęcie autora artykułu

Jest prawdziwą legendą NBA, królem wsadów. Doceniły go władze ligi, a teraz także nie jeden, ale... dwa kluby, dla których grał.

W tym artykule dowiesz się o:

Vince Carter wkrótce dołączy do prestiżowej Galerii Sław (Hall of Fame) ligi NBA. Jak się teraz okazuje, w przyszłym sezonie docenią go jeszcze dwa kluby, których w przeszłości barw bronił i był ikoną.

47-latek miał niesamowitą karierę. Został Debiutantem Roku, osiem razy brał udział w Meczach Gwiazd. Wygrał ponadto konkurs wsadów w 2000 roku, który do dziś uważany jest za jeden z najlepszych w historii. Carter cieszył oczy kibiców efektownymi akcjami przez wiele lat.

Jak udało się dowiedzieć ESPN, dwa kluby, których barw bronił, planują w przyszłym sezonie uhonorować go w wyjątkowy sposób.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wyjątkowe obrazki. Tak koledzy uczcili jubileusz Lewandowskiego

Carter zaczynał swoją karierę w Toronto Raptors i to właśnie klub z Kanady zastrzeże jego numer. Dojdzie do tego 2 listopada, kiedy Dinozaury podejmować będą drużynę Atlanta Hawks. Co ciekawe, Carter zostanie pierwszym zawodnikiem w historii organizacji Raptors, który dostąpi takiego zaszczytu.

Ale nie tylko Kanadyjczycy uhonorują go w ten wyjątkowy sposób. Numer 15, z którym występował Carter, zastrzegą również Brooklyn Nets i stanie się to już 25 stycznia podczas starcia z Miami Heat. Rzucający bronił barw New Jersey Nets w latach 2004-2009.

Carter oprócz gry dla Raptors i Nets, bronił ponadto barw Orlando Magic, Phoenix Suns, Dallas Mavericks, Memphis Grizzlies, Sacramento Kings i Atlanta Hawks.

Absolwent uczelni North Carolina w 1541 meczach na parkietach NBA zdobywał średnio 16,7 punktu, 4,3 zbiórki i 3,1 asysty.

Zastrzeżenie numer przez dany klub oznacza w praktyce to, że od tego momentu żaden inny zawodnik nie będzie mógł już w nim występować.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty