Jeremy Sochan w sobotę błyszczał po obu stronach parkietu. Polak grał najdłużej w zespole San Antonio Spurs, bo aż 37 minut. Trener Gregg Popovich darzy go coraz większym zaufaniem.
Polak się mu odwdzięczył. 21-latek w tym czasie zapisał przy swoim nazwisku bowiem bardzo solidne 17 punktów, 12 zbiórek, trzy asysty, dwa przechwyty, trzy straty i trzy faule, wykorzystując 8 na 14 oddanych prób z pola i 1 na 2 wolne.
Sochan skompletował swoje pierwsze double-double w nowym sezonie, a ponadto wykorzystał podanie od Chrisa Paula i wykończył ważną akcję w końcówce, mocno pomagając w ten sposób swojej drużynie w odniesieniu zwycięstwa. Spurs ostatecznie pokonali Houston Rockets 109:106.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ ma sylwetkę! Tak wygląda w stroju kąpielowym
Popovich po meczu pochlebnie wypowiadał się o Polaku. - To po prostu Jeremy. Rozgrywa akcje, zbiera piłki, daje z siebie wszystko w defensywie. Jest tam, by rywalizować i wygrywać - mówił o Sochanie słynny 75-letni szkoleniowiec.
- Wygrana w meczu NBA jest i zawsze była trudna. Na parkiecie dochodzi do prawdziwych wojen. Każde zwycięstwo jest zatem wielkim zwycięstwem. Zaangażowanie było świetne, wykonaliśmy kawał dobrej roboty na tablicach, ale mam nadzieję, że ograniczymy liczbę strat – dodawał na pomeczowej konferencji prasowej Gregg Popovich.
Spurs po dwóch maczach nowego sezonu, legitymują się bilansem 1-1.