Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych budzą ogromne zainteresowanie na całym świecie. Już we wtorek 5 listopada Amerykanie ruszą do urn, aby oddać głos na Kamalę Harris lud Donalda Trumpa. Kandydaci w ostatnich tygodniach próbowali przekonać do siebie obywateli, a sondaże nie wskazują zdecydowanego faworyta.
W gronie wyborców za oceanem po raz pierwszy znajduje się Marcin Gortat. Były koszykarz NBA ma również amerykańskie obywatelstwo i z chęcią przyczyni się do wyboru nowej głowy państwa. 40-latke nie ukrywa, na kogo zagłosuje.
- Myślę, że Ameryka dzisiaj potrzebuje Kamali Harris, a nie Donalda Trumpa - stwierdził wprost w rozmowie z portalem orientuj.sie. Były koszykarz, który lata 2013-2018 spędził w Waszyngtonie jako zawodnik Washington Wizards, nie jest obojętny wobec losów swojej "drugiej ojczyzny". Choć poglądowo bliżej mu do Trumpa, były prezydent nie jest dla niego odpowiednią opcją.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Sabalenka wyprzedziła Świątek. Otrzymała po tym prezent
- Mimo że jako osoba zamożna byłoby mi prawdopodobnie bliżej do pana Trumpa i jego biznesowych pomysłów, które by wprowadził i które by sprawił, że pewnie zarobiłbym więcej pieniążków, to mimo to Kamala Harris jest chyba najbardziej odpowiednią osobą na to stanowisko. Nie potrzebujemy w Ameryce, a mówię nie potrzebujemy, ponieważ jestem już obywatelem Ameryki, nie potrzebujemy, krótko mówiąc, takiego klauna, jak pan Trump - skwitował.
Wcześniej głos w sprawie wyborów w USA zabrał również m.in. Andrzej Gołota. Były pięściarz, który obywatelem USA jest od 2013 roku, wyraził odmienną opinię. - Niezależnie od tego, kto zostanie wybrany, będzie źle, ale jak wygra Harris, to będzie tragedia! - podsumował w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.