Na samym dnie, gdzie nie widać światła w tunelu znaleźli się koszykarze Sportino Inowrocław. Próby naprawy tej drużyny kompletnie nie wychodzą włodarzom kujawskiego teamu, i jeśli podopieczni Andrzeja Kowalczyka nie przejdą gruntownej przemiany ich sytuacja stanie się krytyczna. Tym razem Sportino przegrało przed własną publicznością z AZS-em Koszalin. Była to już 10 wpadka tego teamu w obecnych rozgrywkach. W ekipie z Inowrocławia doszło w czasie starcia, do sprzeczki pomiędzy Łukaszem Żytko i Tedem Scottem, co było niejako przelaniem wielkiego żalu i goryczy. Wspomniany Amerykanin był po raz kolejny najskuteczniejszy w swoim zespole, ale jego świetna postawa nie ma odzwierciedlenia w wynikach. Trener Kowalczyk ma spore problemy z polskimi zawodnikami, co było bardzo widoczne w tym pojedynku. Natomiast Mariusz Karol, który jeszcze niedawno był pierwszym szkoleniowcem Sportino, mógł się cieszyć z wyjazdowego triumfu. "Akademicy" wygrali, bowiem świetne zawody rozegrał tercet Dante Swanson, Michael Kuebler i George Reese. Amerykanie zdobyli łącznie aż 53 oczka, reszta dołożyła ich 31. Kluczem do sukcesu okazały się "trójki" Kueblera, oraz wygrana walka pod tablicami, gdzie królował Reese.
Mecz pełen walki, gdzie największe gwiazdy obu drużyn zostały zepchnięte na drugi plan, obejrzeli kibice zgromadzeni w Sopocie. Tamtejszy Trefl stoczył niezwykle zażarty, twardy pojedynek z Polpharmą Starogard Gdański. Dla jednych i dla drugich było to spotkanie niezwykle istotne, a miano derbów dodało tutaj potrzebnej pikanterii. Saulius Kuzminskas, Iwo Kitzinger, Anthony Weeden czy Patrick Okafor - to najlepsi gracze obu ekip, ale w tym spotkaniu byli oni tylko częścią wielkiej układanki. Zarówno Karlis Muiznieks jak i Milija Bogicević znaleźli świetne sposoby na zatrzymanie najsilniejszych ogniw oponenta. Cenne dwa punkty, z trudnego terenu wywieźli jednak koszykarze "Kociewskich Diabłów". Była to w wielkim stopniu zasługa Polaków, którzy w poprzednich spotkaniach pełnili bardziej rolę statystów, bądź też uzupełniali zagraniczny tandem Weeden - Okafor. Skuteczny Ochońko, waleczny Majewski, groźny pod tablicami Kulig nie zagrali koncertowo, ale razem stworzyli niezeły kolektyw, którego nie był powstrzymać rywal. Podobnie było w ekipie gospodarzy, gdzie Kitzinger był na marginesie, Hawkins nie potrafił dobrze wykreować partnerów, a Kuzminskas choć świetnie zbierał, w ataku nie był zbyt produktywny. Ich miejsca zajęli Marcin Stefański i Paweł Malesa (najlepszy występ tego zawodnika w tym sezonie). Jeszcze 10 minut przed końcem przewaga Polpharmy sięgała 10 punktów, ale w czwartej kwarcie, pomimo osłabień, Trefl zdołał nieco zmniejszyć rozmiary porażki, ostatnie przegrywając w pojedynku derbowym 57:61. Stawką jednak były nie tylko dwa punkty, ale przede wszystkim 3. miejsce w tabeli, które obecnie należy do "Farmaceutów".
Wielka luka pod koszem nie była aż tak widoczna w stolicy, ale nadal Eugeniusz Kijewski nie może być zadowolony z postawy swoich podopiecznych, którzy w ostatnich czterech meczach, odnieśli tylko jedno zwycięstwo. Nie udało się również pokonać "Czarnych Koszul". Drużyna prowadzona przez Wojciecha Kamińskiego prezentuje się coraz lepiej, a pewne zwycięstwa nad Treflem i PBG Basketem są tego dobitnym wyrazem. Strzałem w dziesiątkę okazało się ściągnięcie dwóch znanych w Polsce zawodników, czyli Hardinga Nany i Eddie Millera. Obecnie obaj są liderami swojego teamu, a wspomagani przez resztę są jeszcze groźniejsi. Skuteczna i zespołowa gra przynosi zamierzone efekty. Nie widać tego w poczynaniach gości, którzy wciąż spisują się bardzo słabo, i poprawy w pojedynkach nie widać. Trener Kijewski jednak już w poprzednim sezonie pokazał, iż starcia wyjazdowe są największym problemem jego zespołu. Tym razem nie pomogła nawet dobra postawa, nie tak dawno sprowadzonego Roberta Tomaszka, który otarł się o double-double, ale zabrakło mu zaledwie jednej zbiórki. Nieco skuteczniejszy od Polaka był jednak James Maye, który zgromadził 17 oczek.
Przed sezonem byli skazywani na pożarcie przez wszystkich. Stal, bo o tym zespole mowa miała być "czerwoną latarnią" rozgrywek. Tymczasem klub ze Stalowej Woli miał sporo szczęścia. Z Basketu Kwidzyn, który nie otrzymał licencji, sprowadzono Jarryda Loyda i Davida Godbolda, zaś ze Znicza Jarosław niechcianego w tym teamie Marka Miszczuka. Teraz, ten tercet poprowadził "Stalówkę" do czwartego zwycięstwa, w ostatnich pięciu pojedynkach. Niesamowite zawody były dziełem Loyda, który triple-double miał już na wyciągnięcie, ale ostatecznie zabrakło mu tylko jednej asysty - 18 oczek, 10 zbiórek, 9 asyst. Czarni Słupsk wygrali walkę pod tablicami, ale zagrali mniej zespołowo, a co najważniejsze nie tak skutecznie jak rywal, choć podopieczni Igorsa Miglinieksa mieli szansę na wygraną. Jednak ostatnie słowo należało do gospodarzy, dokładniej ujmując do Loyda, który nie pomylił się na linii rzutów osobistych. Dla zespołu ze Słupska była to dotkliwa porażka, gdyż wydawało się, iż po przyjściu Tyrone'a Brazeltona Czarni złapali wiatr w żagle. Podopieczni Bogdana Pamuły plasują się aktualnie na wysokim, 7. miejscu w tabeli PLK, zaś ich ostatni przeciwnik jest 11.
Powiew świeżości, który przyniósł Andrej Urlep odmienił oblicze PGE Turowa Zgorzelec. Jeszcze kilkanaści dni temu zespół ten grał bez pomysłu, chaotycznie, licząc jedynie na błysk geniuszu Michaela Wrighta. Amerykanin nadal jest w wybornej formie, co potwierdził w Jarosławiu, ale tym razem wkład w końcowy sukces miało więcej zawodników. Po zmianie szkoleniowca wiatr w żagle złapał Konrad Wysocki, dobrze wkomponował się Brandon Wallace, a Adam Wójcik, choć grał krótko to jednak całkiem dobrze. Twarda defensywa wicemistrzów Polski okazała się bardzo skuteczna. Z tercetu liderów Dariusza Szczubiała jedynie Keddric Mays walczył, ale on trafiał na niskiej skuteczności. Pozostali Amerykanie, czyli Jeremy Chappel i John Williamson nie doszli nawet do głosu w tym pojedynku.
Po raz kolejny fatalnie spisali się w drugiej połowie koszykarze Polonii 2011. Młody zespół najwyraźniej nie potrafi wyciągnąć odpowiednich wniosków, gdyż nie po raz pierwszy podopieczni Mladena Starcevicia przegrywają spotkanie w ostatnich minutach. Wydawało się, że beniaminek w końcu przełamał "klątwę" czwartej kwarty, ale najwyraźniej było to tylko złudzenie, które zweryfikowali zawodnicy Kotwicy Kołobrzeg. Dla podopiecznych Pawła Blechacza była to bardzo cenna wygrana, która z całą pewnoscią podbudowała zawodników. "Czarodzieje z Wydm" przełamali tym samym niechlubną passę pięciu porażek z rzędu. Trzeba jednak przyznać, że nie było to łatwe spotkanie dla gości. Na końcowym sukcesie zaważyło przebudzenie w drugiej połowie, kiedy to przebudzili się Omni Smith i Łukasz Wichniarz, a nadal bardzo aktywny i skuteczny był Darrell Harris. Z dobrej strony pokazał się również Piotr Stelmach. Gospodarze wygrali walkę pod tablicami, co zdarza im się niezwykle rzadko, ale nie przełożyło się to na potrzebne punkty podkoszowych. Jedynie Leszek Karwowski spośród wysokich zawodników przekroczył barierę 10 oczek, zaś Rafał Bigus, który spędził na parkiecie blisko 18 minut, niewiele wniósł swoją grą w ataku. Nie zawiedli liderzy Polonii 2011, czyli Dardan Berisha i Tomasz Śnieg, którzy zdobyli odpowiednio 22 i 14 punktów.
Starcie gigantów okazało się kompletnym niewypałem. Mecz, który miał być hitem kolejki, nie dostarczył ani wielkich emocji, ani też wysokiego poziomu. Anwil Włocławek znacząco odstawał od swojego przeciwnika, bowiem kompletnie zawiedli liderzy "Rottweilerów". Dyspozycja Krzysztofa Szubargi i Andrzeja Pluty pozostawiały mnóstwo do życzenia. W obliczu fatalnej formy dwóch najlepszych strzelców kujawskiego teamu, trudno było liczyć na wygraną z mistrzami Polski. Podopieczni Tomasa Pacesasa byli w tym spotkaniu zdecydowanie lepsi, w szczególności olbrzymią różnicę robili najlepsi zawodnicy Asseco Prokomu. Daniel Ewing, David Logan, Qyntel Woods, Ronnie Burrell i Adam Hrycaniuk, zdobyli w sumie 73 punkty. Igor Griszczuk mógł być zadowolony z Rasharda Sullivana i Nikoli Jovanovicia. Ten pierwszy świetnie odnajdował się pod tablicami, zaś drugi grał bardzo skutecznie. Nieźle spisał się także James Joyce, ale nie na tyle by Anwil nawiązał równorzędną walkę z gospodarzami.
88:69
(22:20, 17:16, 27:17, 22:16)
Polonia Azbud: Hughes 18, Miller 18, Nana 18, Bacik 11, Frasunkiewicz 10, Alexander 7, Perka 4, Nowakowski 2, Ludwin 0, Czujkowski 0, Kuśnierz 0, Przybylski 0.
PBG Basket: Maye 17, Tomaszek 15, Graves 13, Szawarski 6, Waczyński 6, Białek 5, Semmler 3, Duvnjak 2, Radke 2, Cirić 0, Mowlik 0, Bartosz 0.
74:84
(15:15, 20:26, 21:21, 18:22)
Sportino: Scott 24, Łuszczewski 9, Day 9, Ibrahim 9, Żytko 8, Budzinauskas 7, Stanevicius 4, Bogavac 2, Raczyński 2, Robak 0.
AZS: Kuebler 24, Reese 16, Swanson 13, Metelski 8, Surmacz 7, Milicic 7, Balcerzak 3, Wiśniewski 3, Tica 3.
57:61
(12:16, 19:17, 7:15, 19:13)
Trefl: Stefański 9, Kinnard 9, Malesa 9, Kadziulis 8, Hawkins 6, Kowalczuk 5, Kuzminskas 5, Kitzinger 4, Ratajczak 2.
Polpharma: Ochońko 10, Okafor 10, Majewski 9, Kulig 9, Weeden 8, Mirkowić 5, Angley 5, Dąbrowski 3, Trivunović 2.
78:76
(18:18, 24:17, 23:25, 13:16)
Stal: Miszczuk 19, Loyd 18, Wołoszyn 10, Jarecki 8, Godbold 6, Gabiński 6, Andrzejewski 4, Partyka 3, Klim 2, Kasiulevicius 2, Malczyk 0.
Energa Czarni: Sroka 25, Brazelton 14, Cenauskis 11, Żurawski 10, Clark 7, Przybyszewski 4, Sulowski 3, Dapa 2.
60:75
(14:25, 18:13, 19:14, 9:23)
Znicz: Mays 25, Zabłocki 8, Misiewicz 6, Williamson 5, Sarzało 5, Chappell 4, Mikołajko 4, Witos 3.
PGE Turów: Wright 26, Wójcik 9, Witka 8, Wallace 7, Wysocki 7, Gray 6, Roszyk 5, Chyliński 4, Bochno 3.
79:83
(23:23, 28:16, 15:23, 13:21)
Polonia 2011: Dardan Berisha 22, Tomasz Śnieg 14, Leszek Karwowski 14, Michał Jankowski 8, Marcin Dutkiewicz 7, Jarosław Mokros 7, Marcin Kolowca 3, Przemysław Lewandowski 2, Piotr Pamuła 2, Rafał Bigus 0.
Kotwica: Darrell Harris 25 (10 zb.), Omni Smith 21, Łukasz Wichniarz 16, Piotr Stelmach 10, Dawid Bręk 7, Bartosz Diduszko 4, Szymon Rduch 0, Harris Danesi 0, Brian Freeman 0, Ivan McFarlin 0.
91:78
(28:21, 20:18, 22:17, 21:22)
Asseco Prokom: Ronnie Burrell 18, Qyntel Woods 16, David Logan 16, Daniel Ewing 13, Adam Hrycaniuk 10, Lorinza Harrington 6, Pape Sow 4, Jan-Hendrick Jagla 3, Łukasz Seweryn 3, Mateusz Kostrzewski 1, Piotr Szczotka 1.
Anwil: Rashard Sullivan 20, Nikola Jovanović 18, James Joyce 14, Alex Dunn 8, Bartłomiej Wołoszyn 6, Andrzej Pluta 5, Krzysztof Szubarga 3, Kamil Chanas 2, Mujo Tuljković 2, Wojciech Barycz 0.