Lider Orlen Basket Ligi rozegrał w środowy wieczór dwie zupełnie różne połowy. Do przerwy Anwil Włocławek prowadził ze Spirou Charleroi 49:39, żeby ostatecznie przegrać 82:91 (więcej o meczu -->> TUTAJ).
- Nie lubimy przegrywać w domu - przyznał po meczu Selcuk Ernak (za kkwloclawek.pl), turecki szkoleniowiec włocławskiego klubu.
Pomimo faktu, że nie chciał tłumaczyć przyczyn porażki urazami, to jednak wydaje się, że miały one duże, a może nawet kluczowe znaczenie. Po przerwie na parkiecie na pojawili się Luke Nelson i Justin Turner.
- W trakcie starcia straciliśmy dwóch zawodników grających na piłce. To miało duży wpływ na przebieg rywalizacji. Nie traktuję jednak tych urazów jako wymówkę. Jeśli tracimy 91 punktów na własnym parkiecie, to nie ma o czym rozmawiać - dodał Ernak.
Jak poważne są urazy i co tak naprawdę się stało? Zawodnicy przejdą badania, wtedy klub poinformuje jak długo i czy w ogóle będą musieli odpocząć od koszykówki. Przypomnijmy, że Nelson w miniony weekend dopiero wrócił do gry po kontuzji naciągnięcia mięśnia dwugłowego uda. Zdążył wystąpić w dwóch meczach...
W sobotę (14 grudnia, godz. 15:30) popularne "Rottweilery" zagrają we własnej hali z Tauron GTK Gliwice. Włocławianie w Orlen Basket Lidze mają status niepokonanych (bilans 9-0). Czy Nelson i Turner pomogą powiększyć serię? Czas pokaże.