100 tys. zł nie pomogło uniknąć wpadki. "To bez sensu"

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski

Wyłożyli 100 tys. zł, żeby móc grać szóstką zawodników zagranicznych. Byli murowanym faworytem meczu. King Szczecin w sobotni wieczór sprawił jednak swoim fanom niemiłą niespodziankę. Ponownie przegrał w domu. Ze zdziesiątkowanym rywalem.

68:79 przegrali wicemistrzowie Polski z Energa Icon Sea Czarnymi Słupsk (więcej -->> TUTAJ), którzy w Netto Arenie zagrali bez Lorena Jacksona (kontuzja) i Jamellea Hagginsa (opuścił klub). Wydawało się więc, że King Szczecin musi wziąć ten mecz, ale...

- Przyjechali (Czarni - przyp. red.) w dużych problemach, bo bez rozgrywającego i bez pierwszego wysokiego, ale pokazali, że czasami takie problemy potrafią zespół zmobilizować i skoncentrować, a to jest najważniejsze - przyznał Arkadiusz Miłoszewski, trener Kinga.

Jego zdaniem problemy Czarnych miały wpływ na jego zawodników. Dlaczego? - Już na rozgrzewce widziałem, że zespół nie jest skoncentrowany. Te informacje o problemach Słupska sprawiły, że zupełnie nie weszliśmy w mecz - stwierdził. Grę swojego zespołu określił krótko. - Wyglądała tragicznie - rzucił.

ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni o rozstaniu rodziców. "To było rozwiązanie sytuacji"

Co jeszcze przemawiało z Kingiem? To, że po raz pierwszy w sezonie zagrał z szóstką zawodników zagranicznych. W ciągu tygodnia klub wpłacił do ligowej kasy 100 tys. zł na dodatkową licencję pozwalającą  właśnie na taki ruch. Ruch ten był powiązany z osobą Kassima Nicholsona.

- Zdecydowaliśmy, że Kassim Nicholson zostanie z nami do końca sezonu. Nie grając w PLK miał dużo propozycji, żeby odejść. Również z PLK. Decyzja była taka, żeby został z nami i grał. Argument? Na rynku nie znajdziemy takiego zawodnika za takie pieniądze i w takiej jakości - wytłumaczył Miłoszewski.

Pomimo faktu, że King zagrał szóstką zawodników zagranicznych, Miłoszewskiemu nadal brakuje jednej postaci. Generała. Kontuzja kolana Andrzeja Mazurczaka (nie zagra do końca sezonu) to problem, którego nie udało się do tej pory rozwiązać.

- Nie ma co ukrywać, nie mamy rozgrywającego. Piłka gdzieś jest statyczna, nie krąży. To nie jest to, czego oczekujemy. Mamy z tym duży problem. Teyvon Myers czy Isaiah Whitehead, którzy grają najczęściej na piłce, nie są typowymi rozgrywającymi - wytłumaczył.

Czy dojdzie do zmiany w składzie Kinga i pojawi się w nim zawodnik, który jest typową "jedynką"? - Rynek nie jest łaskawy. Nie ma na nim zbyt dużo jakościowych zawodników i to poważny problem. Można dokonać zmiany, ale na lepsze. A żeby ją zrobić tylko po to, żeby zrobić, to bez sensu - zakończył szkoleniowiec.

King Szczecin po 10. kolejkach Orlen Basket Ligi ma bilans 6-4. W następnej serii zmierzy się w derbowym starciu z PGE Spójnią Stargard. Spotkanie odbędzie się w niedzielę 22 grudnia (godz. 15:30).

Komentarze (0)