Krzysztof Kaczmarczyk: Pierwszą rundę rozgrywek twój zespół, czyli UTEX ROW Rybnik, zakończył z 5 wygranymi i 7 porażkami. Jak Ty odbierasz ten wynik i ósmą pozycję w ligowej tabeli?
Whitney Boddie: Zaczęłyśmy sezon bardzo powoli, długo zajęło nam znalezienie odpowiedniego rytmu naszej gry oraz poznanie siebie nawzajem. Po prostu chemia w zespole nie była za dobra na początku rozgrywek. Teraz, kiedy gramy już razem zdecydowanie dłużej, każdy każdego zna lepiej i mam wrażenie, że mamy taki potencjał, żeby stać się jedną z najlepszych drużyn w tej lidze.
Jesteś w stanie określić, od czego zależała wasza dyspozycja w meczach? Potrafiłyście zagrać fenomenalnie i wygrać na terenie wicelidera rozgrywek w Polkowicach, po to, żeby za chwilę przegrać z beniaminkiem w Bydgoszczy. Od czego zależą takie wahania?
- W meczu przeciwko CCC wszystkie zagrałyśmy znakomicie. Zagrałyśmy bardzo dobrze zespołowo i to był sukces całej drużyny. Niestety w Bydgoszczy przydarzył nam się bardzo słaby występ, a rywalki zagrały najprawdopodobniej najlepszy swój mecz w sezonie. W koszykówce jest tak, że musisz być przygotowanym na każdy kolejny mecz z osobna, gdyż jest tutaj duża różnorodność stylów gry, jeśli chodzi o drużyny występujące w polskiej lidze.
Pobyt w Polsce jest twoim pierwszym przystankiem w Europie. Jak odbierasz europejską koszykówkę, której się uczysz?
- Tak, sezon w Polsce jest moim pierwszym spędzonym na europejskich parkietach. Koszykówka tutaj jest zdecydowanie inna, w porównaniu z tą w USA. Ja potrzebowałam trochę czasu, żeby się do tego stylu gry dostosować.
Twoja forma z meczu na mecz rosła i teraz jesteś główną postacią swojego zespołu oraz najlepiej asystującą koszykarką Ford Germaz Ekstraklasy (wywiad przeprowadzony przed meczem z Super Pol Tęczą Leszno). Szybko nauczyłaś się zatem tej europejskiej koszykówki i sztab szkoleniowy może być z Ciebie zadowolony, bo ustabilizowałaś swoją formę na wysokim poziomie.
- Jestem niezwykle dumna, że mogę w tak znaczący sposób pomagać swojej drużynie. Jestem oczywiście niezwykle szczęśliwa, że jestem liderką w klasyfikacji na najlepiej asystującą koszykarkę ligi. Ale to nie tylko moja zasługa. To wszystko dlatego, że moje koleżanki z zespołu skutecznie rzucają. Duża w tym więc ich zasługa.
Możesz powiedzieć, że w pełni zaaklimatyzowałaś się już w Polsce? Jak w ogóle odbierasz nasz kraj?
- Myślę, że tak, że zaaklimatyzowałam się już w pełni. Podoba mi się tutaj. Ludzie są bardzo mili, a moje koleżanki z zespołu naprawdę mocno pomagają mi w tym, żebym czuła się tutaj z dnia na dzień lepiej.
Jakie dostrzegasz główne różnice pomiędzy grą tutaj w Polsce, a grą w USA?
- Koszykówka w Stanach Zjednoczonych jest zdecydowanie szybsza, a jaki taki właśnie styl gry preferuję. Za oceanem gra się również zdecydowanie bardziej fizycznie, w porównaniu z polskimi parkietami.
Miałaś okazję występować w WNBA. Jakie to wrażenie grać w najlepszej koszykarskiej lidze świata?
- Była to bardzo dobra nauka dla mnie i znakomite doświadczenie. Był to również dla mnie honor i niesamowite wyróżnienie. Mogłam grać i trenować z zawodniczkami, które podziwiałam w czasach, gdy ja dopiero dorastałam i zaczynałam przygodę z koszykówką.
Za oceanem, w WNBA, broniłaś barw Sacramento Monarchs. Ta drużyna przestała jednak istnieć. Masz jakieś sygnały z innych zespołów, które być może interesują się twoją osobą i chciały by mieć cię w kolejnym sezonie w swojej kadrze?
- Mam nadzieję, że po udanym sezonie w Polsce, zostanę zaproszona na przedsezonowe campy zespołów z WNBA. Tam sztaby szkoleniowe przyglądają się potencjalnym zawodniczkom swoich zespołów. Mam nadzieję, że uda mi się zwrócić na siebie uwagę swoją dobrą dyspozycją. Jeżeli to się nie uda, wrócę do szkoły.