Zaskakująca postawa Stalówki

Stal Stalowa Wola jest jednym z objawień obecnych rozgrywek w PLK. Stalowcy z dorobkiem 19 punktów plasują się na dziewiątej pozycji. Zielono-czarni wygrali sześć pojedynków. Wielu fachowców upatrywało drużynę z Podkarpacia jako głównego kandydata do spadku.

W tym artykule dowiesz się o:

Trudny początek

Już po awansie Stali Stalowa Wola wystąpiły problemy. Duża część graczy pożegnała się z klubem, gdyż nie wiadomo było w jakiej lidze zagrają zielono-czarni. W pierwszej próbie Stalowcy nie dostali licencji na grę w PLK. Z pomocą przyszedł jednak prezydent miasta Stalowa Wola Andrzej Szlęzak, który wspomógł drużynę kwota miliona złotych. Odwołanie przyniosło spodziewany skutek i Stalówka mogła zagrać w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Problemem były jednak wzmocnienia.

Skorzystali na Baskecie

Licencji nie dostał Basket Kwidzyn, który miał już po części skompletowaną kadrę. Na tym skorzystała jednak Stalówka, która w Kwidzyna sprowadziła aż pięciu zawodników. Do Stali trafiła dwójka Amerykanów Jarryd Loyd i David Godbold oraz Polacy Marcin Malczyk i Krzysztof Mielczarek. Można powiedzieć, że do Stalowej Woli trafił Tomasz Andrzejewski, który po sezonie rozstał się ze Stalą i przeniósł do Kwidzyna, ale ostatecznie z powrotem wrócił na Podkarpacie.

Dobra lekcja na inaugurację

Na początek sezonu Stalowcy rozegrali cztery potyczki na własnym parkiecie. Na pierwszy ogień padły Turów Zgorzelec i Asseco Prokom Gdynia. Obie potyczki zielono-czarni przegrali bardzo wysoko, ale kadra dopiero się zgrywała. - Te spotkania traktujemy jako dobrą lekcję basketu - mówił wówczas portalowi SportoweFakty.pl Michał Gabiński. Kolejne zawody to już derby ze Zniczem Jarosław. Stalowcy bardzo liczyli na zwycięstwo, lecz zabrakło niewiele.

Zmiany kadrowe pomogły

Przed kolejnymi zawodami doszło do kilku ruchów kadrowych w Stalowej Woli. Stalówkę wzmocniło trzech graczy: Marek Miszczuk, Jacek Jarecki i Marius Kasiulevicius. Roszady pomogły, gdyż Stalowcy odnieśli pierwsze ligowe zwycięstwo. Na początku listopada z drużyną rozstał się Krzysztof Mielczarek a jego miejsce zajął rekonwalescent Paweł Pydych. Ten koszykarz prawie rok nie grał w koszykówkę z powodu kontuzji i cały czas dochodzi do formy. Jak pomaga mentalnie zespołowi. - Paweł do dobry duch drużyny. Na pewno pomaga nam na ławce - powiedział opiekun Stali Stalowa Wola Bogdan Pamuła. To była ostatnia zmiana w składzie Stalówki.

Z meczu na mecz coraz lepiej

Stalowcy z każdą kolejną konfrontacją grali coraz lepiej. Po początkowych niepowodzeniach atut własnego parkietu oraz kibice byli główną siłą ekipy z hutniczego miasta. W Stalowej Woli polegli gracze z Poznania, Koszalina czy Słupska, a więc drużyny, które miały sporo namieszać w lidze. Z kolei na wyjazdach zielono-czarni tanio skóry nie oddawali. Pechowo przegrali w Inowrocławiu, ale już potrafili pokusić się o niespodziankę i wygrali w Warszawie z Polonią Azbud i Kotwicą na jej terenie. Beniaminek nie miał szczęścia także w grze z Polpharmą, która w ostatniej sekundzie zapewniła sobie zwycięstwo. Na koniec rundy Stal grała we Włocławku z Anwilem i przez 30 minut toczyła wyrównane boje z drugą drużyną rozgrywek.

W wychowankach siła

W składzie Stali jest aż pięciu wychowanków, którzy stanowią o sile Stalówki. - Nie ma chyba w Polsce klubu, który oparty byłby na wychowankach. Tak było kilkanaście lat temu. U nas to jest ewenement. Mamy w kadrze pięciu wychowanków, a zdarza się, że na placu czasem jest ich czterech. To na pewno jest dla nas satysfakcja, dla całego otoczenia, że potrafimy tak szkolić i utrzymywać ich w składzie - mówił w ostatnim wywiadzie dla portalu SportoweFakty.pl szkoleniowiec zielono-czarnych.

Pochlebna ocena Pamuły

Po ostatnich zawodach z Anwilem Włocławek trener Stalówki Bogdan Pamuła pokusił się o ocenę występów swojego zespołu w pierwszej rundzie: - Nie wiedzieliśmy czy wystartujemy w tej lidze, a mimo tego udało nam się zbudować taką drużynę z graczy, którzy byli doświadczeni, ale nie byli nigdy wiodącymi postaciami w swoich zespołach. Zrobiliśmy ambitny zespołów, dobrze rozumiejący się. Wiedziałem, że będzie ciężko, ale udało nam się wygrać kilka spotkań jak chociażby z Czarnymi Słupsk u siebie czy na wyjeździe z Polonią Warszawa i Kotwicą Kołobrzeg. To dla nas super wyniki. Chcemy grać jeszcze lepiej, ale druga runda będzie trudniejsza, gdyż my walczymy o utrzymanie, a dla takich zespołów rewanże są cięższymi meczami. Jeśli psychiczne wytrzymamy, to jesteśmy w stanie zapewnić sobie ligowy byt. Chciałbym na pewno grać o najwyższe cele, ale łatwo nie będzie. Mamy bardzo dobrych ludzi, którzy są pożyteczni, rozumieją koszykówkę. Uważam, że mamy swoje pięć minut, aby się pokazać.

Źródło artykułu: