Diabły Bogicevicia, czyli Polpharma na półmetku

Chyba nikt nie spodziewał się tak znakomitej postawy ekipy Miliji Bogicevicia. Poziom ligi spadł - zgodzą się z tym wszyscy eksperci, ale pomimo tego pozycja Polpharmy po 1. rundzie jest wielkim zaskoczeniem. Zespół dowodzony przez serbskiego szkoleniowca miał słaby początek, ale gdy już rozwinął skrzydła, trudno było go zatrzymać, co udało się w późniejszym etapie jedynie Turowowi i Prokomowi.

Patryk Kurkowski
Patryk Kurkowski

Polpharma, podobnie jak rok temu, zaskoczyła wszystkich swoją postawą w pierwszej rundzie. Zespół ten zaliczył co prawda falstart, ale z meczu na mecz, zarówno styl gry jak i wyniki były zdecydowanie lepsze. "Kociewskie Diabły" wykorzystały potknięcia innych czołowych ekip, wskakując na wysokie 3. miejsce po 13. kolejkach Polskiej Ligi Koszykówki. Trzeba jednak przyznać otwarcie - nie było to łatwe zadanie. Podopieczni Miliji Bogicevicia legitymują się bilansem 9 zwycięstw i 4 porażek, co jest bardzo dobrym rezultatem.

Od wyjazdu do Inowrocławia sezon rozpoczęli koszykarze ze Starogardu Gdańskiego. Już pierwsza kwarta rozstrzygnęła losy tamtego starcia, wygrana przez gości aż 28:15. W kolejnych odsłonach wówczas jeszcze podopieczni Mariusza Karola, starali się zniwelować straty, ale udało się w niewielkim stopniu. Patrick Okafor i Tony Weeden udowodnili, że ciężar za zdobywanie punktów będzie spoczywał głównie na ich barkach. Wielki potencjał potwierdził zaś Damian Kulig, dla którego był to udany debiut na parkietach ekstraklasy. Dwa punkty wywalczone na obcym terenie niewątpliwie podbudowały "Farmaceutów". Nic więc dziwnego, że w kolejnym pojedynku, faworytem byli zawodnicy Polpharmy, którzy podejmowali koszaliński AZS. Kibice oczekiwali drugiego zwycięstwa, tymczasem doszło do sporej niespodzianki i górą w tym pojedynku byli "Akademicy". Brak kombinacyjnych akcji, fatalna postawa Polaków, mnóstwo popełnionych przewinień - tak wyglądał tamten mecz, który zakończył się wynikiem 65:76. Wszak trudno o triumf rzucając tak małą ilość oczek. - Nikt nie wyobrażał sobie porażki u siebie. AZS jest jednak bardzo silny w tym roku, a my nie zagraliśmy zbyt dobrze - mówił wówczas Okafor, który kontynuował: - Z całą pewnością było widać, że nie byliśmy w stanie otworzyć sobie drogi do czystych rzutów, które zakładaliśmy. Nie skorzystaliśmy również z pewnych sytuacji, które powinniśmy byli wykończyć. Mamy młody zespół i ciągle próbujemy się ze sobą zgrać. Ważne jest jednak by nie popełniać tych samych błędów w kolejnych spotkaniach. Musimy po prostu wyciągnąć z tego wnioski i iść dalej.

Zdecydowanie lepiej SKS zaprezentował się w stolicy. Polonia Azbud jedynie w pierwszej kwarcie zagrała na wysokim poziomie, w kolejnych partiach znacząco spuszczając z tonu. W miarę upływu czasu coraz większą dominację na parkiecie przejmowali podopieczni serbskiego szkoleniowca, którzy ostatecznie wygrali 75:63. Było to już drugie zwycięstwo Polpharmy. Ponownie liderami byli stranieri, ale tym razem spory wkład mieli także rodzimi gracze, z Łukaszem Majewskim na czele. Kolejny szok przeżyli sympatycy starogardzkiego zespołu w 4. kolejce. "Kociewskie Diabły" udały się w daleką podróż na Podkarpacie. Kolejnym rywalem był bowiem Znicz Jarosław, dowodzony przez Dariusza Szczubiała. Drużyna, która w ofensywie opiera się niemal wyłącznie na trzech amerykańskich zawodnikach, zapewniła sobie dwa oczka w ostatniej akcji meczu. Keddric Mays, który nie był najlepiej dysponowany tego dnia, nie zawiódł, skutecznie rzucając z dystansu. Druga porażka nie mogła być już odebrana jako wypadek przy pracy. - Po prostu nie graliśmy zbyt dobrze jako drużyna. Powinniśmy byli grać znacznie twardziej, niż to czyniliśmy - wyjaśniał Weeden, który nie upilnował Maysa. Amerykanin dodał również: - Myślę, że musimy grać znacznie bardziej agresywniej. Jeśli obrona będzie nieustępliwa, w ataku będzie nam łatwiej.

Najwyraźniej porażka w Jarosławiu mocno zmotywowała koszykarzy Polpharmy do zdecydowanie lepszej gry, gdyż w kolejnym spotkaniu "Farmaceuci" z wielką łatwością poradzili sobie z Kotwicą Kołobrzeg. Można powiedzieć, że wilk syty i owca cała, bowiem gospodarze zaprezentowali twardą defensywę, którą preferuje trener Bogicević, a także zagrali dobrze w ofensywie, stwarzając dobre widowisko dla wszystkich sympatyków basketu. Później przyszło ciężkie starcie z Energą Czarnymi Słupsk. Drużyna Igora Miglinieksa była jednak w wielkim dołku, w dodatku przed sporymi zmianami, co skrzętnie wykorzystali zawodnicy SKS-u, wracając do domu z kolejnymi punktami. Tym samym tuż przed pojedynkami z najsilniejszymi ekipami w Polsce, Polpharma legitymowała się bilansem 4 wygranych i 2 porażek.

Klub ze Starogardu czekały trzy arcytrudne starcia z najlepszymi w ostatnich latach zespołami w Polskiej Lidze Koszykówki. "Farmaceuci" rozpoczęli zmagania od pojedynku z Anwilem Włocławek, na własnym obiekcie. Podopieczni Miliji Bogicevicia sprawili co najmniej niespodziankę, z wielką łatwością ogrywając wyżej notowanego rywala, w dodatku wówczas niepokonanego. Kapitalna gra Weedena, dobra defensywa były kluczem do tego wielkiego sukcesu, który stawiał Polpharmę w jeszcze lepszej sytuacji. Pomimo dobrej formy nie udał się ekipie ze stolicy Kociewia wyjazd do Zgorzelca, który zakończył się porażką, pomimo słabszej dyspozycji Turowa. Wicemistrzowie Polski zagrali jednak bardzo skutecznie w ataku, a defensywa "Kociewskich Diabłów" była dziurawa niczym szwajcarski ser. Na koniec do Starogardu zawitał najtrudniejszy ze wszystkich oponentów, aktualny obrońca mistrzowskiego tytułu, niepokonany Asseco Prokom Gdynia. Spotkanie było bardzo dynamiczne, stało na wysokim poziomie, ale górą byli gracze Tomasa Pacesasa.

Finisz był wręcz piorunujący w wykonaniu "Farmaceutów". Co prawda Polpharma nie miała już tak trudnych rywali, ale wszystkie drużyny twardo stawiały opór do ostatnich minut. Wydaje się, że najcenniejsza była wygrana w Sopocie, nad tamtejszym Treflem, który podobnie jak team ze stolicy Kociewia, znajduje się bardzo wysoko w tabeli. W ostatnim meczu pierwszej rundy, SKS stanął w szranki z PBG Basketem Poznań. Mecz przez bardzo długi czas toczył się pod dyktando gospodarzy, ale goście doszli do głosu w ostatniej odsłonie, zbliżając się na odległość 3 oczek. Ostatnie słowo należało jednak do wielkiej niespodzianki tej rundy, "Kociewskich Diabłów", którzy nie dali sobie wyrwać dwóch punktów, awansując tym samym na świetne 3. miejsce. Jest to o tyle większy sukces, że w rundzie rewanżowej Polpharmę czeka aż siedem meczów przed własną publicznością.

"Farmaceutów" od samego początku charakteryzuje dążenie do określonego celu. Po drodze zdarzają się różne wpadki, ale zaufanie do trenera Bogicevicia jest spore. Serbski szkoleniowiec konsekwetnie prowadzi zespół, który ma przede wszystkim grać twardo w obronie, wykorzystywać potknięcia w ofensywie rywala oraz grać wszechstronnie w ataku. Ważną rolę w ekipie odgrywają także Polacy, których w teamie jest bardzo liczne grono. Wraz z stranieri mają oni tworzyć mieszankę wybuchową, którą odczytać bardzo trudno. - Wszyscy musimy walczyć. Mamy dobry zespół, ale jeśli nie będziemy walczyć nie będziemy odnosić sukcesów - powiedział po jednym z meczów Okafor.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×