Tak, jak w przypadku większości występów towarzyskich opiekun Rosy dał pograć przez zdecydowaną większość czasu zawodnikom rezerwowym. Nie musiał się jednak martwić o zwycięstwo swoich podopiecznych. Co prawda, po pierwszych fragmentach gry minimalne prowadzenie osiągnęli rywale zza wschodniej granicy, ale już po pierwszej kwarcie sytuacja wróciła do normy.
Radomianie prowadząc mogli pozwolić sobie na dużą swobodę i zabawę w koszykówkę. - Po prostu znaliśmy wartość rywali i potraktowaliśmy to spotkanie szkoleniowo. Zdecydowaliśmy, że w takiej potyczce trzeba znaleźć odrobinę luzu w tym co robimy przez cały rok, więc nie stosowaliśmy wyuczonych zagrywek, a postawiliśmy na większą improwizację, czytanie gry oraz pojedynki jeden na jednego - zdradził trener Rosasportu Piotr Ignatowicz.
Co ciekawe, to właśnie zmiennicy wypracowali sporą przewagę. W trzeciej kwarcie wyniosła ona już niemal 30 punktów. Ostatecznie, jak miało to miejsce w poprzednich meczach, różnica pomiędzy zespołami była nieco mniejsza, a wszystko za sprawą rozluźnienia. - To tak przed pojedynkiem o zwycięstwo w turnieju ze Zniczem Basket Pruszków, który odbędzie się w środę - mówi Ignatowicz. 6 stycznia tymczasem będzie rywalem radomian w rozgrywkach o Puchar Polski. - Dlatego w grze towarzyskiej nie nastawiamy się na cuda, ale na pewno nie odkryjemy także wszystkich naszych kart - podkreśla opiekun zespołu z Radomia.
Rosasport Radom - Reprezentacja Białorusi U-20 78:62 (18:16, 18:10, 24:16, 18:20)
Rosasport: Nikiel 15, Donigiewicz 7, Kardaś 1, Wiekiera 1, Garbacz 0 oraz Wróbel 15, Michałek 12, Zalewski 7, Sosnowik 7, Kapturski 6, Muszyński 3, Podkowiński 2, Maj 2.
Białoruś U-20: Liutych 16, Gonczerionok 10, Ausepian 7, Inchatchyk 2, Dabravolski 2 oraz Kurapau 16 (4), Navoitchyk 3, KAchan 2, Tsyvinski 2, Salauyou 2.