Zaliczył fatalny upadek. Są wieści ws. gwiazdy Golden State Warriors

YouTube / YouTube NBA / Jimmy Butler upadający na parkiet
YouTube / YouTube NBA / Jimmy Butler upadający na parkiet

Gwiazdor Golden State Warriors, Jimmy Butler w ostatnim meczu zaliczył fatalnie wyglądający upadek. Jego występ stoi teraz pod dużym znakiem zapytania.

Golden State Warriors w serii z Houston Rockets mają aktualnie przewagę własnego parkietu, bo wygrali jeden mecz w Teksasie. Jest 1-1. Nie wiadomo jednak, czy w kolejnych meczach będą mogli liczyć na jednego ze swoich liderów.

Jimmy Butler, bo o nim mowa, zaliczył ostatnio fatalnie wyglądający upadek. Skrzydłowy przeszedł badanie rezonansem, które nie wykazało poważnych uszkodzeń, ale jego występ w trzecim meczu serii z Rockets stoi pod znakiem zapytania. Zawodnik zmaga się z bolesnym stłuczeniem mięśnia pośladkowego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Karolina Kowalkiewicz nie kryła entuzjazmu. "Odkryłam nową pasję!"

Do kontuzji doszło w pierwszej kwarcie drugiego meczu serii, gdy Butler spadł na kość ogonową po starciu z Amenem Thompsonem. Jak informuje ESPN, ziścił się najlepszy możliwy scenariusz - brak złamań, ale stan Butlera może uniemożliwić mu grę w sobotnim spotkaniu przy remisie 1-1 w serii.

- Jeśli Jimmy nie zagra, musimy przemyśleć wszystko - przyznał trener Steve Kerr. - Rotacje, wyjściowy skład, najlepsze zestawienia - wszystko - podkreślał. Pod nieobecność Butlera Warriors przegrali drugi mecz rywalizacji 94:109.

Od debiutu Butlera w Warriors 8 lutego, drużyna notuje bilans 25 zwycięstw i 9 porażek. Jego obecność odciążyła Stephena Curry’ego w ofensywie. Butler błyszczał także w fazie play-off: zdobył 38 punktów, 7 zbiórek i 6 asyst w meczu z Memphis w turnieju play-in, a następnie 25 punktów, 7 zbiórek, 6 asyst i 5 przechwytów w pierwszym spotkaniu z Rockets.

W razie jego nieobecności, większą rolę może dostać Jonathan Kuminga, który w środę wywalczył 11 punktów (przy skuteczności 4 na 12 z gry) w 26 minut - był to jego pierwszy występ od zakończenia sezonu zasadniczego.

Stephen Curry, który sam zmagał się z podobnym urazem miednicy w marcu, skomentował sytuację z własnego doświadczenia. - Jeśli to tylko stłuczenie, wszystko zależy od tolerancji bólu. Można grać, jeśli nie będzie kolejnego mocnego upadku - powiedział.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści