Jimmy Butler doznał urazu w poprzednim meczu fazy play-off i w sobotę był wyłączony z gry. Skrzydłowy dochodzi do siebie po fatalnie wyglądającym upadku. Golden State Warriors i tak poradzili sobie z Houston Rockets, odnosząc zwycięstwo po świetnej postawie w czwartej kwarcie.
Gospodarze z San Francisco wygrali tę odsłonę 35:22, a cały mecz 104:93 i w serii do czterech zwycięstw prowadzą aktualnie 2-1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Karolina Kowalkiewicz nie kryła entuzjazmu. "Odkryłam nową pasję!"
Genialny był znów Stephen Curry. Gwiazdor Warriors rzucił 36 punktów, do których dodał siedem zbiórek i dziewięć asyst, trafiając 12 na 23 rzuty z gry. To wszystko w 41 minut.
Kluczowe rzeczy dla miejscowych w czwartej kwarcie robił ponadto Gary Payton. Obrońca 11 ze swoich 16 punktów zdobył właśnie w tej partii. - Każdy dziś wspiął się na wyżyny. Świetnie było to widzieć - komentował Draymond Green, nawiązując do absencji Butlera.
Rockets wykorzystali tylko 14 na 24 rzutów wolnych. Zabrakło im błysku liderów. Nikt nie zachwycił. Fred VanVleet trafił 5 na 14 rzutów z gry, Aperen Sengun 7 na 18, a Amen Thompson 5 na 16.
Czwarty mecz serii ponownie odbędzie się w San Francisco.
Wynik:
Golden State Warriors - Houston Rockets 104:93 (18:22, 28:27, 23:22, 35:22)
(Curry 36, Hield 17, Payton 16 - VanVleet 17, Sengun 15, Brooks 13)
Stan serii: 2-1 dla Warriors