Pierwsza kwarta przebiegała zdecydowanie pod dyktando gospodarzy tego pojedynku. Szeregi obronne Polpharmy bez problemu rozbijał przede wszystkim Vladimir Tica, który nie tylko skutecznie prezentował się pod samym koszem, ale także dołożył do tego celną "trójkę". Za zdobywanie punktów po stronie miejscowych z czasem zabrali się także Sebastian Balcerzak oraz George Reese. W drużynie Polpharmy natomiast jedynym wyróżniającym zawodnikiem był Patrick Okafor. Nigeryjczykowi brakowało jednak skuteczności. W pewnym momencie prowadzenie gospodarzy sięgnęło nawet 10 punktów. W końcówce kwarty straty zdołał zniwelować nieco Uros Mirković. Po pierwszej kwarcie na tablicy widniał rezultat 23:16 na korzyść "Akademików".
Druga kwarta rozpoczęła się od mocnego uderzenia drużyny miejscowych. Po skutecznych akcjach Reese oraz Grzegorza Surmacza prowadzenie zespołu z Koszalina wzrosło do 11 "oczek". Wynikało to przede wszystkim z nie najlepszej postawy Tony'ego Weedena, który tracił sporo piłek. Gości do ataku poderwał były gracz AZS-u - Łukasz Wiśniewski. Co ciekawe dopiero po niespełna 15 minutach gry Polpharma trafiła swoją pierwszą "trójkę" w tym pojedynku. Jej autorem był właśnie Wiśniewski. Nieźle prezentował się także Brody Angley, choć postawa tych zawodników i tak nie pozwalała przyjezdnym na odrobienie strat. Kiedy natomiast na parkiet wrócił Tica, AZS powiększał jeszcze swoją przewagę. Podkoszowy gospodarzy szybko jednak złapał swoje trzecie przewinienie, po czym Mariusz Karol zdecydował się posłać do boju Adama Matelskiego.
W drugiej części kwarty dobry mecz po stronie przyjezdnych kontynuował Wiśniewski. Wśród gospodarzy natomiast koncertowo grał Dante Swanson, dzięki któremu AZS odskoczył rywalom aż na 16 "oczek". Pod koniec drugiej kwarty oba zespoły zafundowały swoim kibicom spektakl strzelecki. Zdecydowanie więcej skorzystali na tym gospodarze, wśród których nadal niewiarygodnie skutecznie grał Swanson (po pierwszej połowie 16 punktów, 100 procent z gry). Dla Polpharmy punkty zdobywali Okafor oraz Dąbrowski. Warto zaznaczyć, że przyjezdni w pierwszej połowie stracili aż 49 punktów. Jak na drużynę, która prezentuje najlepszą defensywę w lidze, to wręcz ogromna strata. Polpharma nie potrafiła także wykorzystać swojej przewagi na tablicach, szczególnie na tej atakowanej. Po 20 minutach gry AZS prowadził 49:32.
Drugą połowę lepiej otworzyli przyjezdni, w szeregach których wreszcie przebudził się Weeden. Polpharma rozpoczęła tę odsłonę od prowadzenia 7:2. Gospodarze jednak bardzo szybko otrząsnęli się po chwilowej niemocy. W ataku swoją skuteczność odzyskał Reese. Znakomicie wtórował mu Igor Milicić, przez co miejscowi ponownie osiągnęli przewagę na poziomie tej z pierwszej połowy. Na nic zdawała się nawet dobra postawa Okafora oraz Wiśniewskiego. Polpharma szła "łeb w łeb" z rywalem, a to rzecz jasna nie pozwalało napawać optymizmem. Światełko w tunelu dla przyjezdnych pojawiło się jeszcze w ostatnich sekundach trzeciej kwarty, kiedy "trójkę" trafił Mirković, niwelując straty swojego teamu do 13 "oczek".
Jeszcze więcej optymizmu na początku czwartej kwarty wprowadził w szeregi Polpharmy Weeden, który najpierw zdobył 2 punkty, a chwilę potem zapisał na swoje konto pierwszą w tym spotkaniu "trójkę". To pozwoliło Polpharmie zbliżyć się do rywala na 10 "oczek". Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było jednak długo czekać. Ciężar gry w szeregach "Akademików" wziął na swoje barki Reese, a kiedy na niespełna 5 minut do końca pojedynku "trójkę" dołożył Michael Kuebler (jego pierwsze punkty w tym meczu) jasno stało się, że goście tego spotkania po prostu nie zdołają wygrać. Polpharma stanęła w miejscu. W ataku znowu zaczął gubić się Weeden, który popełniał stratę za stratą.
W drugiej części ostatniej partii gospodarze nie mieli litości dla swoich rywali. Przewagę swojego zespołu kolejnymi skutecznymi akcjami powiększał Reese. Ostatecznie sięgnęła ona aż 21 punktów. Drużyna z Koszalina wygrała ten pojedynek 87:66.
Bardzo słabe zawody w drużynie Polpharmy rozegrał Łukasz Majewski, który nie trafił żadnego punktu z gry (0/7). "Kociewskim Diabłom" brakowało także w tym spotkaniu Weedena, który przebudził się zdecydowanie za późno. Czołowy strzelec PLK popełniał także masę niepotrzebnych strat. Na parkiecie nie błyszczał również Angley, który dostając aż 36 minut zanotował tylko 5 punktów, 5 zbiórek oraz zaledwie 1 asystę. Na dużego plusa zasłużył na pewno Wiśniewski. "Swoje" w ataku zrobił także Damian Kulig. Polpharma straciła w tym pojedynku zbyt dużo punktów, jak na drużynę z najlepszą defensywą w lidze.
Ekipa AZS-u natomiast zagrała przede wszystkim bardziej zespołowo od swoich rywali. Podopieczni Karola zapisali na swoje konto w tym pojedynku łącznie aż 20 asyst, przy zaledwie 9 drużyny przeciwnej. Ponadto "Akademicy" mieli swoich liderów w każdej strefie boiska. Pod koszem brylowali Tica oraz Reese. Na obwodzie natomiast szalał Swanson, który wymuszał na rywalach sporo fauli. Było to piąte zwycięstwo z rzędu drużyny prowadzonej przez Mariusza Karola.
87:66
(23:16, 26:16, 19:23, 19:11)
AZS: George Reese 25, Dante Swanson 21, Vladimir Tica 19, Igor Milicić 5, Adam Metelski 4, Grzegorz Arabas 4, Sebastian Balcerzak 4, Michael Kuebler 3, Grzegorz Surmacz 2, Piotr Urbański 0, Łukasz Diduszko 0.
Polpharma: Łukasz Wiśniewski 14, Tony Weeden 12, Patrick Okafor 10, Damian Kulig 9, Uros Mirković 7, Piotr Dąbrowski 6, Brody Angley 5, Łukasz Majewski 3, Tomasz Ochońko 0.