Cleveland Cavaliers byli najlepszym zespołem Konferencji Wschodniej w sezonie zasadniczym. Gładko triumfowali też w pierwszej rundzie fazy play-off, pokonując Miami Heat 4-0. Ale teraz zaczęły się dla nich kłopoty.
Indiana Pacers w niedzielę pokonali Kawalerzystów 121:112 i szybko odebrali im przewagę własnego parkietu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za wyczyn. I to w wieku 82 lat!
- Jesteśmy oczywiście skazywani na porażkę w tej serii, ale staramy się kontrolować to, co możemy - zaznaczał później Tyrese Haliburton, jeden z liderów Pacers, autor 22 punktów i 13 asyst.
Goście trafili przede wszystkim aż 19 na 36 oddanych rzutów za trzy, a sam Andrew Nembhard (23 punkty) wykorzystał 5 na 6 takich prób. Pacers nie przestraszyli się w końcówce, właśnie wtedy potwierdzili swoją wyższość, wygrywając czwartą kwartę 29:22.
- Mieliśmy dobry dzień rzutowo, ale kluczowym słowem jest agresja. Musimy być w trybie ataku, żeby pokonać tę drużynę - podkreślał trener zwycięzców, Rick Carlisle.
Cavaliers byli w niedzielę osłabieni brakiem kontuzjowanego Dariusa Garlanda. Donovan Mitchell zdobył co prawda 33 punkty, ale umieścił w koszu tylko 13 na 30 rzutów z gry, w tym 1 na 11 za trzy. To nie był jego wieczór.
Drugi mecz półfinału Konferencji Wschodniej również odbędzie się w hali Rocket Arena w Ohio.
Wynik:
Cleveland Cavaliers - Indiana Pacers 112:121 (25:36, 33:28, 32:28, 22:29)
(Mitchell 33, Jerome 21, Mobley 20 - Nembhard 23, Haliburton 22, Nesmith 17, Siakam 17)
Stan serii: 1-0 dla Pacers