Wygrać i przedłużyć serię - zapowiedź meczu Anwil Włocławek - PBG Basket Poznań

W pierwszym pojedynku tych dwóch drużyn w tym sezonie do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były dwie dogrywki, a w ciągu pięćdziesięciu minut obie ekipy rzuciły wówczas 211 punktów. W ramach 16. kolejki, w niedzielę Anwil Włocławek ponownie spotka się z PBG Basketem Poznań, tym razem przed własną publicznością, i będzie miał nadzieję ponownie pokonać ekipę z Wielkopolski.

Spotkanie pomiędzy Anwilem Włocławek a PBG Basketem Poznań w z pierwszej części sezonu zasadniczego było thrillerem, w którym zanotowano najwięcej zdobytych punktów przez obie ekipy w obecnych rozgrywkach - 211 - choć dodać należy, że tamten mecz w poznańskiej Arenie trwał nie 40, a łącznie z dogrywkami 50 minut.

Niestety dla widowiska, niedzielne starcie pomiędzy tymi dwiema drużynami nie zapowiada się podobnie. Anwil to obecnie druga najlepsza drużyna w kraju, która nie gra może zbyt efektownie ale za to szalenie efektywnie i po 15. kolejkach zajmuje 2. miejsce w tabeli, podczas gdy poznański zespół spisuje się bardzo słabo (bilans 5-10 i 11. lokata) i na dobre nie wyszła mu nawet zmiana trenera. Rozczarowującego na całej linii Eugeniusza Kijewskiego zastąpił bowiem Serb Dejan Mijatović, lecz wielkiej odmiany w grze zawodników nie widać.

Pod wodzą trenera z Bałkanów PBG wygrało jeden mecz w Kołobrzegu, lecz następnie przegrało w Słupsku, w obydwu pojedynkach mając wielkie problemy z grą w ataku. Przeciwko Kotwicy podopieczni serbskiego szkoleniowca rzutem na taśmę zdobyli 70 oczek, a przeciwko Energi Czarnym - ledwie 65. A w dodatku, stopniowo aczkolwiek miarowo, coraz bardziej zarysowuje się przepaść pomiędzy Zbigniewem Białkiem, wspomaganym przez Jamesa May’a (przeciętnie 17 oczek w sześciu grach), a resztą zespołu. Polski skrzydłowy zdecydowanie wybija się ponad swoich partnerów z zespołu i nawet jeśli zdarzy mu się słabszy mecz, nadrabia to kilkoma lepszymi i średnia 12,8 punktu oraz 5,3 zbiórki jak najbardziej odzwierciedla jego aktualną formę.

Problem w tym, że w takowej nie są pozostali koszykarze, którzy mieli być ofensywnymi filarami drużyny. Z Adamem Waczyńskim od początku sezonu wiązano wielkie nadzieje, lecz 20-letni obrońca póki co rozegrał niewiele udanych spotkań, a w poprzednich pięciu meczach nie przekraczał nawet bariery 10 oczek. Jeszcze gorzej ostatnio spisuje się Andrija Cirić, który na cztery minione tygodnie trzykrotnie kończył zawody z… zerowym dorobkiem na koncie. Wydawałoby się więc, że naturalną sytuacją będzie, gdy pałeczkę lidera przejmie doświadczony Wojciech Szawarski. Niestety, 33-letni ligowiec jest cieniem koszykarza sprzed lat - przeciwko Czarnym trafił jedynie 2 z 8 rzutów z gry i dobre mecze przeplata bardzo słabymi. Nie takiej postawy oczekiwano po mającym umiejętności strzeleckie zawodniku.

I choć poznaniacy przed starciem z Anwilem wzmocnili się pod koszem, gdyż kontrakt podpisał mierzący 217 cm wzrostu gigant Nenad Misanović z Serbii, który ma wspomóc pod tablicami walecznego Roberta Tomaszka, transfer ten z pewnością nie przestraszy zawodników Igora Griszczuka. Tym bardziej, że w strefie podkoszowej Białorusin z polskim paszportem może liczyć na powracającego do dawnej formy Alexa Dunna (średnie 12,3 oczek i 9,6 zbiórki w ostatnich trzech meczach wliczając starcie w Pucharze Polski) albo na skocznego, atletycznego Rasharda Sullivana (9 punktów i 6,5 zbiórki).

Koszykarzem, który przesądza w ostatnich meczach o zwycięstwach Anwilu jest natomiast Nikola Jovanović. Serb nie ma wielu zwolenników wśród kibiców w Hali Mistrzów, lecz nawet jego antagoniści muszą oddać niezwykłą skuteczność silnego skrzydłowego w zdobywaniu punktów oraz zimną krew. To właśnie dwie trójki Jovanovicia w końcówce meczu przesądziły o niedawnym zwycięstwie Anwilu w Sopocie; następnie przeciwko Polonii 2011 miał 22 oczka i dziewięć zbiórek, a pucharowym meczu ze Zniczem nie pomylił się ani razu w ośmiu próbach z gry (ogółem 21 punktów).

Przesadą byłoby jednak stwierdzenie, że włocławianie wygrywają, gdyż dobrze gra dwójka-trójka zawodników. Tak naprawdę bowiem skutecznie prezentuje się cały zespół i choć oczywiście gra daleka jest od ideału, na spokojnie punktowanie słabszych drużyn obecna forma w zupełności wystarcza. Zresztą, bilans 13-2 w lidze, a do tego jeszcze dwa zwycięstwa w Pucharze Polski, mówią same za siebie.

Mecz odbędzie się w niedzielę, 10 stycznia o godz. 18 w Hali Mistrzów we Włocławku. Bilety w cenie 15 i 20 złotych do nabycia w kasach klubowych na dwie godziny przed meczem. Około godzinę przed pierwszym gwizdkiem sędziego rozpocznie się licytacja z okazji 18. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Komentarze (0)