Sensacja wisiała w powietrzu - komentarze po meczu Artego Bydgoszcz - Wisła Can-Pack Kraków

Przez trzy kwarty w Bydgoszczy zanosiło się na sensację, bo koszykarki Artego od pierwszych minut toczyły wyrównany bój z faworyzowanym rywalem. W ostatniej odsłonie zawodniczki Adama Ziemińskiego opadły jednak z sił i dwa punkty pojechały do Krakowa.

Jose Hernandez (trener Wisły Can-Pack): Przez pierwsze trzy kwarty zaprezentowaliśmy bardzo słabą formę, choć Artego postawiło nam bardzo trudne warunki. Z rytmu naszą drużynę wybiła ostatnia długa przerwa w rozgrywkach. Nie jestem zadowolony z postawy zespołu, bo nasze zawodniczki nie potrafiły ustabilizować odpowiedniej dyspozycji. W ostatniej kwarcie podjęliśmy wyzwanie, bo dopiero wówczas koszykarki zrealizowały wcześniejsze założenia taktyczne.

Ewelina Kobryn (kapitan Wisły Can-Pack): Po tak długiej przerwie trudno jest od razu złapać odpowiednią koncentrację. Dlatego w Bydgoszczy na początku byłyśmy trochę zdenerwowane, ale najważniejsze są wywalczone dwa punkty. Czwarta kwarta pokazała naszą przewagę, choć Artego postawiło bardzo wysoko poprzeczkę. Ponadto bydgoszczanki grały bez Lori Crisman, dlatego beniaminkowi należą się spore słowa uznania.

Adam Ziemiński (trener Artego): Wynik jest gorszy niż gra. Nasze problemy kadrowe są powszechnie znane. W ostatniej kwarcie, zwłaszcza w samej końcówce brakowało nam Lori Crisman. Z tego też powodu na pozycję numer trzy musiałem przesunąć Iwonę Płóciennik i wówczas nasza gra się posypała. Na swoim poziomie punktowała jedynie Melanie Thomas i to jest trochę za mało, aby myśleć o zwycięstwie. Klasę w decydującym momencie pokazała Marta Fernandez. Przyjemnie popatrzeć na tak utytułowaną zawodniczkę. Z tymi mocarzami FGE na własnym parkiecie próbujemy walczyć, ale nie potrafimy jeszcze wygrywać. Być może inaczej będzie za tydzień, kiedy zmierzymy się na wyjeździe z osłabionym Lotosem.

Aleksandra Kaja (skrzydłowa Artego): Bardzo żałujemy straconej szansy. Wisła jest bardzo klasowym zespołem, co pokazuje w rozgrywkach Euroligi, gdzie wygrywa niemal z każdym. Do trzeciej kwarty toczyliśmy wyrównaną walkę. Na początku ostatniej odsłony coś w naszej grze się zacięło, popełnialiśmy zbyt dużo strat (19 - przyp.red). Trzeba jednak też przyznać, że rywal był z najważniejszej półki i to zaważyło na ostatecznym wyniku.

Komentarze (0)