Po sześciu latach nieobecności NBA powraca do Chin. W 2019 r. doszło do zamrożenia relacji po wsparciu przez ówczesnego menedżera Houston Rockets, Daryla Moreya, protestów prodemokratycznych w Hongkongu. Teraz Brooklyn Nets i Phoenix Suns wystąpią w Makau, co wpisuje się w pięcioletnią umowę z Sands China.
Chiny posiadają jedną z największych baz fanów na świecie, z ponad 300 mln ludzi grających w koszykówkę. Zainteresowanie powrotem ligi do Chin było natychmiastowe, a bilety za nawet 46 funtów wyprzedały się w kilka minut. Młodzi fani, tacy jak 19-letni Kevin Chen, czekają na swoje pierwsze doświadczenie z NBA na żywo.
Dla Brooklyn Nets przylot do Chin jest okazją do dużej promocji, szczególnie dzięki chińskiemu zawodnikowi Zeng Fanbo. W rozmowie z dziennikarzami Zeng wyraża nadzieję na przełamywanie stereotypów dotyczących azjatyckich graczy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co oni zrobili! Niesamowity gol w ósmej sekundzie
Mark Tatum, wiceszef NBA, podkreśla, że powrót do Chin jest kluczowy dla globalnej ekspansji ligi. NBA była krytykowana za brak wyraźnego stanowiska wobec chińskich praw człowieka, co było powodem wcześniejszych napięć.
Jednak według Marka Dreyera, autora książki o chińskim przemyśle sportowym, powrót ligi do Chin nigdy nie był zagrożony ze względu na ogromny potencjał rynku chińskiego.
NBA podpisuje nowe porozumienia, takie jak ostatnia umowa z Alibaba, co dodatkowo wzmacnia obecność w regionie. To pokazuje, że mimo politycznych wyzwań liga pozostaje silnym graczem na międzynarodowej scenie sportowej.