Oglądając go w poniedziałek w akcji było można odnieść wrażenie, że to nie koszykarz mierzący 224 centymetry, a rozgrywający lub rzucający, grający na co dzień na obwodzie. Victor Wembanyama znów zachwycił koszykarski świat.
Francuz w 36 minut zdobył 38 punktów, do których dodał 12 zbiórek, pięć asyst i pięć bloków. Trafił 11 na 19 rzutów z pola, w tym 6 na 9 za trzy i wszystkie 10 wolnych. Właśnie szalonym rzutem zza łuku przesądził o losach meczu z Chicago Bulls.
Wembanyama dwa razy z rzędu przymierzył z dystansu na samym finiszu. Skuteczna próba na 27,9 sekundy przed końcem dał Spurs prowadzenie 117:114. To była akcja w stylu Stephena Curry'ego.
ZOBACZ WIDEO: Kołecki jasno o polskiej piłce. "Trudno mi znaleźć klub, któremu mógłbym kibicować"
Spurs ostatecznie pokonali Bulls 121:117 i odnieśli już ósme zwycięstwo w swoim dziesiątym dotychczasowym występie. Teksańczycy odwrócili losy spotkania w czwartej kwarcie, wygrywając tę odsłonę aż 32:19.
Jedyny Polak w NBA, Jeremy Sochan tym razem spędził na parkiecie 10 minut. 22-latek zdobył w tym czasie punkt, zbiórkę i przechwyt. Oddał jeden rzutów z gry, który spudłował i trafił jeden na dwa wykonywane rzuty wolne.
Bulls na nic zdał się fakt, że trafili 16 na 38 rzutów za trzy i uzyskali w tym elemencie 42-proc. skuteczności. Kevin Huerter zdobył 23 punkty, a po 20 oczek wywalczyli Tre Jones i Ayo Dosunmu. Pauzował lider drużyny, kontuzjowany Josh Giddey.
Wynik:
Chicago Bulls - San Antonio Spurs 117:121 (26:34, 38:29, 34:26, 19:32)
(Huerter 23, Jones 20, Dosunmu 20 - Wembanyama 38, Fox 21, Castle 19)