Mały krok do utrzymania - relacja z meczu Artego Bydgoszcz - ŁKS Łódź

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Podczas pojedynku w Bydgoszczy kilkakrotnie na świetlnej tablicy pojawił się rezultat remisowy. Lepiej wojnę nerwów w końcówce wytrzymały podopieczne Adama Ziemińskiego, które zwyciężyły 63:60.

Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że w barwach beniaminka zobaczymy Jasmin Young. Amerykanka siedziała jednak tylko na ławce rezerwowych, bo ciągle do władz ligi nie dotarł jej ''list czystości''. Brak nowej rozgrywającej w początkowych fragmentach nie był zbyt widoczny. Zresztą cała pierwsza połowa była bardzo chaotyczna, a obie drużyny miały spore problemy ze zdobywaniem punktów.

Mimo to początek spotkania należał do bydgoszczanek. Podopieczne Mirosława Trześniewskiego na nie mogły poradzić sobie z powstrzymaniem powracającej do zdrowia Lori Crisman (4/7 za 2). Amerykankę dzielnie pod tablicami wspierała Aleksandra Chomać (4/6 za 2) i Artego w końcówce pierwszej kwarty wypracowało sobie sześciopunktową przewagę (16:10). - Mimo to do końca nie jestem zadowolony z gry swoich zawodniczek. Brakuje realizacji zadań taktycznych - mówił trener Ziemiński.

Łodzianki również w dalszych fragmentach nie mogły znaleźć sposobu na zatrzymanie gospodyń, bo z dystansu trafiały kolejno Thomas, Crisman i Rzeźnik (26:18). Wówczas do pracy ostro zabrały się zawodniczki ŁKS, dzięki głównie dobrze dysponowanej Leony Jankowskiej. 33-letnia środkowa niemal w pojedynkę jeszcze przed przerwą szybko zmniejszyła prowadzenie Artego do pięciu punktów (33:28).

Dobrą postawę przyjezdnych mogliśmy obserwować również w drugiej części. ŁKS nawet czterokrotnie wychodził na prowadzenie, ale za każdym razem bydgoszczankom udało się odrobić straty. Od stanu 41:42 niemal do ostatnich sekund trwała zażarta walka punkt za punkt i żadna ze stron nie mogła wypracować sobie większej przewagi. Gdy na dwie minuty przed końcem z dystansu trafiła Jankowska (57:60) wydawało się, że dwa punkty pojadą do Łodzi. Gospodynie nie zamierzały jednak odpuszczać. Rzutem zza linii 6,25 cm szybko odpowiedziała Melanie Thomas, a chwilę później na pięć sekund przed końcem niesamowitą asystą popisała się Lori Crisman, która dograła piłkę Marice Payne (62:60). Australijka była jeszcze faulowana i skutecznie wykonała rzut wolny. Zawodniczki Mirosława Trześniewskiego miały już zbyt mało czasu, aby zmienić niekorzystny rezultat.

Na parkiecie w hali Chemika spotkały się dwa równorzędne zespoły. Świadczy o tym chociażby fakt, że w drugiej połowie na tablicy aż pięciokrotnie pojawił się rezultat remisowy. Wygrana znacznie przybliża zespół Artego do zrealizowania celu, jakim jest pozostanie w FGE. - Ktoś musiał przegrać. Padło na nas, choć to było bardzo dobre widowisko. W końcówce popełniliśmy dwa błędy, które zadecydowały o naszej porażce - podsumował krótko opiekun ŁKS. - Stawka sobotniego starcia była ogromna. Mieliśmy duży kłopot przeciwko strefie. Cieszą jedynie dwa punkty, bo takie mecze z drużynami z dołu tabeli musimy wygrywać - dodał Adam Ziemiński.

Artego Bydgoszcz - ŁKS Siemens AGD Łódź 63:60 (16:10, 17:18, 13:15, 17:17)

Artego: Lori Crisman 17, Melanie Thomas 12, Magdalena Rzeźnik 11, Aleksandra Chomać 10, Marita Payne 7, Aleksandra Kaja 4, Iwona Płóciennik 2, Martyna Hołownia 0, Sabina Parus 0, Martyna Miśków 0

ŁKS Siemens AGD: Leona Jankowska 21 (10 zb), Ugochukwu 13 (14 zb), Alena Novikava 12, Alicja Perlińska 6, Agnieszka Makowska 5, Marta Hylewska 0, Roksana Schmidt 0, Tatiana Shchypakina 0, Dominic Seals 0.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)