Wspomnienie na całe życie - relacja ze spotkania Rosasport Radom - Asseco Prokom Gdynia

Lepszego momentu na zakończenie swojej kariery zawodniczej trener Rosasportu, Piotr Ignatowicz nie mógł sobie wymarzyć. - Dziękuję ekipie Asseco Prokomu, że potraktowała nas serio, dziękuję rodzicom, żonie, szefom Rosy i kolegom z drużyny za wszystko, czego doświadczyłem przez ostatnie lata, których nie zapomnę do końca życia - nie krył wzruszenia szkoleniowiec.

Tak ogromnego zainteresowania koszykówką w Radomiu nie było nawet za czasów, gdy w mieście dzielili i rządzili pierwszoligowi Budowlani czy AZS Politechnika. Jak widać, podobnie jak kibiców siatkówki przyjazd Skry Bełchatów, tak fanów basketu motywuje do odwiedzenia sportowych obiektów wizyta mistrza Polski i uczestnika rozgrywek o najcenniejsze trofea w Europie Asseco Prokomu Gdynia. Nic więc dziwnego, że na trybunach radomskiej hali zasiadł nadkomplet publiczności.

Najpierw kibice nagrodzili gromkimi brawami szkoleniowca Rosy, który odebrał pamiątkowe upominki od przybyłych gości. Następnie nie było już miejsca na sentymenty. Na parkiecie walka toczyła się na całego. Co ciekawe, to właśnie trener Rosy wszedł w mecz z największą werwą, bowiem trafiał zza linii 6,25 m jak natchniony. Gdy podobnym wyczynem popisał się Piotr Kardaś, a Davida Logana zablokował Paweł Wiekiera, trener Asseco Tomas Pacesas zmuszony był nawet wziąć czas, żeby dobitnie wyjaśnić swoim gwiazdom, że nawet drugoligowca nie wolno im lekceważyć. - Uważam, że Rosa zagrała bardzo dobre spotkanie. Ma swój styl grania. Koszykarze z Radomia są bardzo ambitni i bardzo dobrze przygotowani motorycznie. To jest bardzo dobry zespół na drugą ligę. Na pewno awansuje do pierwszej - zawyrokował po konfrontacji szkoleniowiec mistrza kraju.

Głównie w trzeciej kwarcie, gdy opiekun Asseco Prokom Gdynia pozwolił nieco odpocząć najmocniejszym ogniwom swojego teamu, koszykarze Rosy dali się we znaki wyżej notowanym rywalom. Zmniejszyli różnicę do siedmiu "oczek" i zapewne ich pogoń wciąż by trwała, gdyby na parkiet nie wrócił David Logan. - Rozprowadził on grę jak na mistrza przystało i praktycznie było pozamiatane. To jednak zaszczyt zagrać, nawet jeżeli trzeba uznać wyższość, przeciwko tak mocnym rywalom - dodał drugi trener Rosy Marek Łukomski. - To jednak my popełniliśmy mniej błędów w defensywie i to właśnie ten aspekt zadecydował o naszym zwycięstwie - podsumował pojedynek tymczasem Qyntel Woods.

Rosasport Radom - Asseco Prokom Gdynia 75:93 (22:29, 18:23, 16:18, 19:23)

Rosasport: Ignatowicz 12 (4), Wiekiera 10 (2), Kardaś 9 (1), Nikiel 8, Podkowiński 4 oraz Donigiewicz 14, Wróbel 8, Sosnowik 5 (1), Zalewski 4, Maj 1, Muszyński 0, Kapturski 0.

Prokom: Logan 24 (5), Woods 13 (3), Ewing 9 (1), Burrell 7 (1), Hrycaniuk 6 oraz Seweryn 15 (4), Zamojski 7, Varda 4, Szczotka 3, Kostrzewski 3 (1), Harrington 2, Łapeta 0.

Komentarze (0)