Wygrana da ćwierćfinał - zapowiedź meczu MiZo Pécs 2010 - Wisła Can-Pack Kraków

Po wtorkowym zwycięstwie nad MiZo Pécs, w pierwszym meczu 1/8 finału Euroligi, koszykarki Wisły Can-Pack potrzebują już tylko jednej wygranej, aby znaleźć się w ćwierćfinale najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych Europy. Okazja ku temu będzie już w piątkowy wieczór, gdy wiślaczki zagrają w Pécsu mecz rewanżowy.

We wtorek podopieczne José Ignacio Hernándeza zwyczajnie rozbiły węgierską drużynę. Wynik 80:53 mówi zresztą sam za siebie. I choć do przerwy trwała wyrównana walka, niemalże kosz za kosz, o tyle w III i IV kwarcie koszykarki Wisły Can-Pack nie dały rywalkom żadnych szans na skuteczną grę. Żelazna defensywa pozwoliła węgierskiej ekipie zdobyć zaledwie 16 punktów. I to w przeciągu dwudziestu minut.

Taka gra oraz znakomity wynik musiały wpłynąć pozytywnie na całą drużynę. A jakby tego było mało, to do Krakowa dotarła informacja o powierzeniu trenerowi Hernándezowi prowadzenia żeńskiej reprezentacji Hiszpanii, co bez wątpienia jest ogromnym wyróżnieniem dla obecnego opiekuna wiślaczek. Nic więc dziwnego, że podczas wczorajszego treningu uśmiechy nie schodziły z twarzy zawodniczek oraz ich opiekunów.

Sympatyczna atmosfera nie raz "robiła wynik" i na to liczą wszyscy kibice, nie tylko w Krakowie, ale i w Polsce. O wiślackim zespole jest bowiem coraz głośniej, a w piątek może być jeszcze przyjemniej. Wprawdzie krakowska drużyna nie awansowała jeszcze do dalszej rundy Euroligi, a zespołu z Pécsu - nawet pomimo tak dotkliwej porażki - nie wolno lekceważyć, ale też nikt tego nie zamierza zrobić. Zresztą już po wtorkowym meczu wszyscy w Wiśle studzili emocje i mówili, że wciąż są dopiero w połowie drogi do awansu. Z kolei trener Hernández przypominał, że w Pécsu jego zespół może zagrać na większym luzie, bo nawet ewentualna porażka stawia jego drużynę w uprzywilejowanej pozycji. Gdyby wiślaczkom nie udało się wygrać - decydujący trzeci mecz rozegrany zostałby ponownie przy ulicy Reymonta.

I tak jak ekipa Wisły Can-Pack ma się z czego cieszyć, tak w Pécsu mają powody do zmartwień. Już w Krakowie nie zagrała jedna z liderek drużyny - Anna Vajda, która doznała kontuzji w meczu ligowym. I choć trenerzy MiZo przekonywali, że jest szansa na jej występ, to decyzja o tym podjęta może być dopiero przed samym spotkaniem. Brak Vajdy, lub jej występ w nie w pełni zdrowej, to ogromne osłabienie węgierskiego zespołu.

I choć sam szkoleniowiec MiZo, Ákos Füzy, zapewnia w wywiadzie opublikowanym na stronie węgierskiego klubu, że ma receptę na zatrzymanie Wisły Can-Pack, to przypomnijmy, że w tym sezonie udało się to tylko raz - o wiele mocniejszej drużynie z włoskiego Schio - a po tym co wiślaczki pokazały w pierwszym meczu przeciwko Węgierkom trudno nie być optymistą.

MiZo Pécs 2010 - Wisła Can-Pack Kraków - piątek, 5.02.2010 r., godz. 18:00

Komentarze (0)