Pojedynki Polonii Azbud z Anwilem zawsze dostarczają wielu emocji, a hala na Kole wypełnia się po brzegi. - Cieszymy się, że przyszło tylu kibiców z Warszawy jak i zawitali do nas fani z Włocławka. W takich warunkach zdecydowanie fajniej gra się w koszykówkę - powiedział zadowolony ze zwycięstwa Wojciech Kamiński. Na pewno niesamowity doping fanów obu drużyn dodał smaku temu widowisku.
W pierwszej piątce "Rottweilerów" nie wyszedł Krzysztof Szubarga. Właśnie tego gracza najbardziej obawiano się w stolicy. - Niesamowitą skutecznością z dystansu popisywał się w ostatnim meczu Szubarga. Kluczem do wygrania z Anwilem będzie więc powstrzymanie "Szubiego" - zapowiadał przed meczem Mariusz Bacik. Brak pierwszego rozgrywającego Anwilu trener Igor Griszczuk tłumaczył kontuzją pleców. - Mój zawodnik nie wyszedł w pierwszym składzie, bo ostatnio nabawił się kontuzji pleców. W pojedynku przeciw AZS-owi Koszalin wyszedł tak naprawdę tylko w końcówce. Cały tydzień nie trenował i dziś go również oszczędzałem. Rozgrywający reprezentacji Polski spędził na parkiecie w sumie 22 minuty, zdobył 18 punktów i 4 asysty.
Pojedynek obu zespołów był bardzo wyrównany, a kibicom tego wieczoru na pewno nie brakowało emocji. Prowadzenie zmieniało się dwadzieścia razy i żadna z drużyn nie mogła przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. W pierwszej kwarcie bardzo dobrze zaczął Mariusz Bacik. Podkoszowy Polonii szybko zdobył pięć punktów, a za trzy trafił Joshua Alexander. Goście za to bardzo pewnie czuli się pod koszem i na zmianę trafiali Nikola Jovanović oraz Alex Dunn. Wydawałoby się, że Anwil przechyla wynik na swoją stronę, ale wtedy obudził się Eddie Miller. Gracz Polonii w pierwszej kwarcie trafił trzykrotnie zza linii 6,25m. - Skuteczność Millera była naprawdę dobra i mieliśmy duży problem z jego powstrzymaniem - ubolewał po porażce Bartłomiej Wołoszyn. Amerykanin w całym spotkaniu aż sześć razy trafił za trzy punkty i z dorobkiem 25 oczek był najskuteczniejszym graczem spotkania.
Włocławianie wiatru w żagle nabrali po bardzo efektownej akcji zakończonej wsadem przez Rasharda Sullivana, która dała prowadzenie 37:36. Amerykanin jednak chwilę później na swoim koncie zanotował trzeci faul, a akcja dwa plus jeden w wykonaniu młodziutkiego Marcina Nowakowskiego ponownie pozwoliła prowadzić Polonistom.
Zapewne warszawscy kibice obawiali się drugiej połowy spotkania. W obu meczach zakończonych przegraną Polonistów to właśnie ostatnie 20 minut rozstrzygało o losach pojedynków. Tym razem bardziej zmotywowani na parkiet wyszli podopieczni Wojciecha Kamińskiego. O ile wynik po trzeciej kwarcie był korzystny dla Anwilu tak w ostatniej odsłonie meczu to Poloniści zachowali więcej zimnej krwi. Tym razem nie zawiodły ich rzuty wolne, a prawie bezbłędnie trafiający Joshua Alexander (5/6) nie pozwolił "Rottweilerom" ponownie objąć prowadzenia. - W końcówce przyzwoicie wykonywaliśmy rzuty wolne. Trzeba ten fakt podkreślić, bo ostatnio nie było z tym za dobrze - stwierdził Marcin Nowakowski.
Wicelider tabeli wraca ze stolicy na tarczy, a Polonia Azbud awansowała o jedną pozycję wyżej w ligowej tabeli. Z dorobkiem 9 zwycięstw i 10 porażek plasuje się na 8. miejscu. - Cieszę się, że wygraliśmy z taką ekipą jak Anwil. Do tej pory udało się to tylko dwóm drużynom (Polpharma i Asseco), a my jesteśmy trzecią. Teraz w przyszłość możemy spojrzeć z większym optymizmem - zakończył trener warszawian.
Polonia Azbud Warszawa - Anwil Włocławek 87:81 (27:24, 18:24, 15:13, 27:20)
Polonia Azbud: Miller 25, Alexander 15, Nana 11, Bacik 11, Nowakowski 10, Frasunkiewicz 7, Hughes 6, Perka 2, Przybylski 0.
Anwil: Szubarga 18, Dunn 17, Jovanović 14, Tuljković 9, Wołoszyn 8, Chanas 5, Sullivan 4, Pluta 4, Joyce 2.