Na ławce Stali zasiadło aż trzech kontuzjowanych zawodników. Do niegrającego od kilku tygodni Przemysława Galewskiego dołączyli najlepszy strzelec tej drużyny Marcin Dymała oraz występujący pod koszami Marcin Szczęsny. Dymała ma problemy zdrowotne z kolanem, natomiast Szczęsnemu odnowiła się kontuzja pleców.
Mimo osłabienia lepiej spotkanie rozpoczęli ostrowianie, którzy chcieli się swoim fanom zrehabilitować za ubiegłotygodniową porażkę. Po 160 sekundach, gdy zza linii 6,25 m celnie przymierzył Michał Kaczmarek gospodarze prowadzili 8:2. Taki dystans punktowy utrzymywał się przez kilka kolejnych minut. W ekipie Doralu postacią numer w pierwszej kwarcie był Grzegorz Kaczmarek, który niwelował straty. W 7 minucie po jego kolejnym trafieniu było już tylko 16:15, a ten zawodnik na swoim koncie miał już 11 punktów. W końcówce kwarty ostrowianie dzięki trafieniom z dystansu ponownie odskoczyli na kilka "oczek".
W drugiej odsłonie meczu goście zastosowali obronę strefową, na co sposobu nie mogli znaleźć ostrowianie. Skutecznym środkiem nie okazały się rzuty zza linii 6,25 m. Efekt był taki, że przez 6 minut drugiej kwarcie podopieczni Kaspra Smektały mieli na swoim koncie tylko 3 punkty. Rywale na tym skorzystali i wyszli na chwilę na prowadzenie. Za zdobywanie punktów wziął się jednak Grzegorz Małecki, którego "trójką" wspomógł Jakub Kowalski i to ostrowianie schodzili do szatni przy prowadzeniu 36:33.
Kwarta trzecia nie była zbyt ciekawą częścią spotkania. W szeregach gospodarzy warte odnotowania jest pojawienie się na parkiecie Łukasza Płóciennika, dla którego był to pierwszy występ w tym sezonie w "Stalówce".
Losy spotkania rozstrzygnęły się w ostatniej odsłonie meczu. W 35 minucie przyjezdni prowadzili w ostrowskiej hali 52:57. Ponownie tak jak przed przerwą sprawy w swoje ręce wziął Grzegorz Małecki. Skrzydłowy "Stalówki" w ostatnich fragmentach rzucił 9 punktów, z czego 7 z rzutów wolnych i wyprowadził swój zespół na 74 sekundy przed końcem na prowadzenie 63:57. Goście nie mieli przez dłuższy czasu sposobu na zdobywanie punktów, w czym skutecznie przeszkadzali im ostrowianie. Na 40 sekund przed końcową syreną po celnych rzutach wolnych wykonanych przez Łukasza Ptaka było już 66:57 i stało się niemal jasne, że punkty pozostaną w Ostrowie Wielkopolskim. Ekipie z Kłodzka udało się, co prawda w końcu trafić do kosza i to dwukrotnie zza linii 6,25 m, ale na odrabianie strat było już za późno. Faulowani gospodarze skutecznie egzekwowali rzuty wolne i ostatecznie zwyciężyli 71:63.
Ojcami wygranej ostrowian byli trafiający w trudnych momentach Grzegorz Małecki i dobrze spisujący się na deskach Łukasz Ptak, który w całym meczu zaliczył 12 zbiórek.
- Nastawialiśmy się pozytywnie do walki w tym spotkaniu. Nie będę zdradzał, w jaki sposób zmotywowałem chłopaków przed meczem. Widać, było, że walka była na całego. Chłopacy w obronie walczyli i rzucali się na każdą piłkę. Trochę presja zwycięstwa nas paraliżowała, ale wytrzymaliśmy nerwową końcówkę meczu, szczególnie dobrze wykonywaliśmy rzuty osobiste - mówił po meczu Kasper Smektała, trener Stali Ostrów.
Stal Ostrów Wlkp. - Doral Zetkama Nysa Kłodzko 71:63 (24:19, 12:14, 12:17, 23:13)
Stal: Grzegorz Małecki 20 (1x3), Łukasz Ptak 16, Michał Kaczmarek 13 (2x3), Jakub Kowalski 7 (1x3), Bartosz Gruszka 6 (1x3), Krzysztofa Chmielarz 4, Mikołaj Gilarski 3, Norbert Balicki 2, Łukasz Płóciennik 0.
Doral: Grzegorz Kaczmarek 21 (2x3), Grzegorz Fiks 19 (5x3), Sławomir Dźwilewski 7 (1x3), Michał Lipiński 6, Mateusz Płatek 5, Przemysław Malona 3, Marcin Kowalski 2, Kamil Mańkowski 0, Dawid Obrzut 0.