Hokej numer 1, ale koszykówka nie traci - rozmowa z Arturem Mielczarkiem, koszykarzem Spisska Nova Ves

Paweł Mróz i Artur Mielczarek robią furorę na słowackich parkietach, gdzie reprezentują barwy Spisska Nova Ves - zespołu trenowanego przez Jerzego Chudeusza. "Mielony" w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiada o współpracy z dwoma rodakami, popularności koszykówki na Słowacji oraz swoim wolnym czasie.

Jacek Konsek
Jacek Konsek

Jacek Konsek: Do tej pory występował pan przede wszystkim w lidze polskiej. Czy przenosiny na Słowację okazały się dobrym ruchem? Jest pan zadowolony ze swojej obecnej sytuacji?

Artur Mielczarek: W poprzednim sezonie po tym jak klub z Wrocławia przestał grać w rozgrywkach polskiej ekstraklasy przeniosłem się do ligi czeskiej, do klubu z Ostrawy. Jednak po ukończeniu sezonu zdecydowałem się przenieść do zespołu Spisska Nova Ves, co okazało się trafnym wyborem. Zdecydowanie jestem zadowolony z obecnej sytuacji. Otrzymałem duży kredyt zaufania od trenera Chudeusza, który staram się wykorzystać jak najlepiej.

Od kilku lat Spiska Nova Ves regularnie dochodzi do półfinału rozgrywek play off. W tym sezonie wasze ambicje są podobne, czy chcecie walczyć o coś więcej?

- W chwili obecnej skupiamy się raczej na kolejnych meczach i nie wybiegamy aż tak daleko w przyszłość. Nie da się jednak ukryć, że mamy zespół który w tej lidze może sprawić wielką niespodziankę.

W Nowej Wsi sportem numer jeden jest hokej. Jak wygląda popularność koszykówki w tym mieście?

- To prawda, hokej jest tu sportem numer 1, zresztą jak w całej Słowacji. Ale na pewno nie traci na tym koszykówka w Spiskiej! Jest tu naprawdę fajny klimat podczas meczów, o który zawsze potrafią zadbać kibice. Poza tym z tego co wiem, kalendarz spotkań koszykarzy i hokeistów został tak skonstruowany, aby mecze odbywały się w inne dni i nie kolidowały ze sobą.

Wraz z Pawłem Mrozem jesteście podstawowymi zawodnikami drużyny prowadzonej przez Jerzego Chudeusza. Można powiedzieć, że Spisska Nova Ves to iście polski klub. Jak współpracuje się z dwoma rodakami w jednym klubie?

- Zarówno z trenerem Chudeuszem jak i z Pawłem znamy się już z Polski, z Wrocławia. Mnie osobiście pracuje się bardzo dobrze z trenerem Chudeuszem. Podoba mi się jego koncepcja gry i metody którymi ją nam przekazuje. A z Pawłem grałem już w juniorach, więc znamy się naprawdę dobrze i wiemy czego możemy od siebie oczekiwać grając wspólnie na boisku.

Śledzi pan rozgrywki w naszym kraju? Asseco Prokom i Wisła Can Pack Kraków podbijają Europę…

- Oczywiście że śledzę. Uważam że należy się tylko cieszyć z osiągnięć tych drużyn i kibicować im aby zaszły jeszcze dalej.

A tymczasem Śląsk Wrocław, klub z którym był pan związany przez kilka sezonów, tuła się gdzieś w ogonach 2. ligi. Jak pan oceni sytuację w zespole, który w przeszłości 17-krotnie sięgał po mistrzostwo Polski?

- Drużyna która gra obecnie w 2 lidze ma na celu głownie szkolenie młodzieży, toteż na ich obecne wyniki trzeba spojrzeć z innego punktu widzenia. Ja osobiście uważam to za bardzo dobrą idee. Myślę, że nie należy porównywać tego Śląska ze Śląskiem który grał w ekstraklasie - to dwa rożne zespoły i dwie różne organizacje.

Dobry sezon w lidze słowackiej może być dla pana odskocznią do gry w silniejszej PLK. Myślał pan o tym?

- W tej chwili nie. Staram się skupić na obecnym sezonie i na tym żeby był jeszcze lepszy niż jest teraz.

Trener Chudeusz często na was stawia. Czy koledzy z drużyny nie czują się lekko dyskryminowani?

- Stawia na nas, bo zarówno w meczach jak i na treningach udowadniamy mu, że warto nam dać szanse. Nic za darmo, tak jest wszędzie, w każdym zespole. Chcesz grać, to pokaż to na parkiecie - najpierw na treningu, a potem na meczu. Nie wydaje mi się żeby koledzy czuli się dyskryminowani, każdy z nich dostaje też swoją szanse - może w mniejszym przydziale czasowym, ale ją dostaje. Trener zawsze powtarza: nie ważne jak długo jesteś na boisku, zrób wszystko, aby pomóc swojej drużynie w odniesieniu zwycięstwa. Myślę że każdy z nas to tutaj rozumie.

Paweł Mróz jest prawdziwą gwiazdą ligi słowackiej. Występ w Meczu Gwiazd oraz czołowe miejsca w klasyfikacjach punktujących i zbiórkach muszą robić wrażenie…

- Paweł wykorzystuje swoje niesamowite warunki fizyczne. Ten chłopak ma olbrzymi potencjał. Ja mu życzę jak najlepiej i myślę że tak wiele minut spędzonych na boisku, w końcu zaowocuje i jeszcze nie raz o nim usłyszymy. Ale już nie w lidze słowackiej.

Co w wolnym czasie robi Artur Mielczarek? Spotykacie się w polskim gronie także poza parkietem?

- (śmiech) Dużo czasu spędzam przed komputerem - rozmawiam ze znajomi z Polski, staram się być na bieżąco ze wszystkim co dzieje się w kraju. Poza tym mam tu naprawdę wielu znajomych. Mieszkam w jednym budynku z CJ (Corey Jefferson - przyp. red.), naszym rozgrywającym z USA. Proszę mi uwierzyć na słowo, jest naprawdę śmiesznie. Z Pawłem jemy razem posiłki, czy wyskoczymy gdzieś na jakieś zakupy. Nie da się ukryć, że trzymamy się razem.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×