Gospodarze kibicują Spójni - relacja z meczu Olimp Start Lublin - KKS Tychy

Gościom sobotnie spotkanie mogło zagwarantować miejsce w czołowej czwórce, zaś gospodarze walczyli o przedłużenie nadziei na udział w play-off, gdyż nawet w przypadku zwycięstwa musieli oni czekać na wynik niedzielnego starcia Spójni Stargard Szczeciński z Zniczem Basket Pruszków. W lepszych nastrojach halę opuszczali zawodnicy Olimp Startu.

W tym artykule dowiesz się o:

Na początek koszykarze obu drużyn zafundowali kibicom festiwal niecelnych rzutów za trzy. Pierwsze punkty po niemal 90 sekundach gry zdobył Łukasz Pachocha. Do stanu 5:9 dla KKS ze strony gości punktował tylko Pacocha, a wśród gospodarzy Rafał Król.

Olimp Start doprowadził do remisu 9:9, ale tyski zespół szybko odskoczył. Zawodnicy KKS swobodnie rzucali z obwodu, lecz na ogół czynili to niecelnie, co zemściło się w końcówce pierwszej kwarty. Dzięki wsadowi Króla lublinianie przegrywali tylko jednym punktem, a celny rzut wolny Michała Sikory znów wyrównał stan rywalizacji.

Drugą część gry Tomasz Celej rozpoczął od trafienia zza linii 6, 25 m. Dopiero po kilku minutach KKS odpowiedział za sprawą Mateusza Bartosza, który zdobył cztery kolejne punkty i przy stanie 21:20 dla gości trener Dominik Derwisz poprosił o przerwę. Przyniosła ona zamierzony efekt. Na dwie "trójki" Celeja Pacocha zrewanżował się tylko jedną i tym razem to szkoleniowiec KKS wziął czas, gdy jego podopieczni przegrywali 25:29.

Lider Olimp Startu kontynuował brylowanie na parkiecie. W 6. minucie drugiej kwarty zanotował akcję 2+1, kolejne dwa punkty dorzucił Łukasz Kwiatkowski, co dało gospodarzom już 9-punktowe prowadzenie. Dwoma trafieniami z linii rzutów wolnych Pacocha zmniejszył przewagę gospodarzy do 36:29. Lublinianie jednak nie dali się zdominować i na dużą przerwę schodzili wygrywając 41:31.

Rzut Kwiatkowskiego na początku trzeciej kwarty dał Olimp Startowi 12-punktowe prowadzenie. Z kolei gościom odrabianie strat długo szło bardzo opornie. Pierwsze punkty zdobyli po niemal trzech minutach za sprawą Marcina Salamonika. Po chwili trafił on z dystansu, to samo uczynił Pacocha i przewaga lublinian stopniała do sześciu punktów. Wkrótce KKS przegrywał już 45:47. Zacięta rywalizacja na parkiecie ożywiła lubelskich kibiców, którzy przeraźliwie gwizdali w trakcie akcji tyskiego zespołu. Doping pomógł Olimp Startowi - przed ostatnią kwartą prowadzili 54:49.

Finalną część gry lepiej rozpoczęła lubelska drużyna. Cztery punkty w niespełna 30 sekund zdobył Adam Myśliwiec, ale wkrótce obudzili się goście i odpowiadali celnymi rzutami zza linii 6, 25 m. Gospodarze starali się nie pozwolić im na zbyt wiele, pod tablicami rządził Kwiatkowski. Na niespełna cztery minuty przed końcem Olimp Start wygrywał 65:57 i trener KKS poprosił o przerwę.

W jednej z kluczowych akcji goście popełnili błąd połowy i stało się jasne, że będzie im niezmiernie trudno o odniesienie zwycięstwa, choć dwie "trójki" przywróciły nadzieję na niewiele ponad 120 sekund przed końcem. Żadnego rzutu wolnego nie trafił Bartosz i na tablicy nadal widniał wynik 67:63. Po przeciwnej stronie nie pomylił się za to Kwiatkowski.

Ostatnie 18 sekund dostarczyło fanom niesamowitych emocji. Najpierw z linii rzutów osobistych po raz kolejny dwukrotnie trafił center lublinian, po chwili wyczyn ten powtórzył Łukasz Jagoda. KKS zrewanżował się "trójką" w wykonaniu Krzysztofa Mielczarka. Wynik 73:69 nie utrzymał się jednak do ostatniej syreny. Ostatnie punkty meczu - skutecznie wykonując dwa rzuty wolne - zapisał na swoim koncie Celej.

Olimp Start Lublin - KKS Tychy 75:69 (18:18, 23:13, 13:18, 21:20)

Olimp Start: Tomasz Celej 28, Łukasz Kwiatkowski 19 (15 zb), Rafał Król 11, Adam Myśliwiec 8, Michał Sikora 3, Łukasz Jagoda 2, Artur Bidyński 2, Paweł Kowalski 2.

KKS: Łukasz Pacocha 29, Marcin Salamonik 10, Mateusz Bartosz 9, Piotr Pustelnik 6, Krzysztof Mielczarek 5, Kamil Nowak 3, Michał Saran 3, Tomasz Bzdyra 2, Paweł Olczak 2.

Źródło artykułu: