Pierwsza połowa pojedynku w Tychach była bardzo wyrównana z lekkim wskazaniem na łodzian. To oni prowadzili po pierwszej kwarcie 3 punktami, a w drugiej odsłonie dołożyli jeszcze 2 "oczka". Najwięcej zasługi w tym mieli Daniel Wall i Dariusz Kalinowski, którzy grali skutecznie w ataku, a także dobra postawa całego zespołu w defensywie.
Po przerwie gospodarze poprawili obronę i nastawili się na szybkie kontry, a także rzuty z dystansu. Z minuty na minutę rozpędzał się Łukasz Pacocha, na zatrzymanie którego nie mieli pomysłu gracze ŁKS-u. Do końca trzeciej części spotkania, wynik ciągle oscylował jednak wokół remisu i dopiero ostatnie 10 minut przesądziło o dość wysokiej wygranej tyszan. Zawodnicy KKS-u "odjechali" na kilkanaście punktów i choć łodzianie nie dawali za wygraną, to zdołali jedynie zbliżyć się do przeciwnika na 6 "oczek", jednak końcówka zależała do graczy z Tychów.
Aby myśleć o zwycięstwie w rewanżowym pojedynku w Łodzi, niezbędne będzie wyłączenie z gry Pacochy. W sobotę w pierwszej połowie zdobył on zaledwie 4 punkty, jednak temu zawodnikowi ani na moment nie wolno dać odrobiny swobody. Tak się stało tym razem, co wykorzystał rozgrywający KKS-u, rzucając po przerwie 24 "oczka", trafiając przy tym 5-krotnie za 3 punkty.
Drugi mecz pomiędzy oboma zespołami już w środę w Łodzi. Rywalizacja toczy się do 2 wygranych spotkań, więc aby nie zakończyć sezonu jeszcze przed świętami, ŁKS musi ten pojedynek wygrać.
KKS Tychy - ŁKS Sphinx Petrolinvest Łódź 93:77 (18:21, 17:19, 28:22, 30:15)
KKS: Pacocha 28, Salamonik 16, Bzdyra 15, Mielczarek 10, Pustelnik 8, Hałas 7, Nowak 6, Saran 3, Bartosz 0.
ŁKS Sphinx Petrolinvest: Wall 18, Dłuski 14, Kalinowski 13, Kenig 10, Trepka 9, Szczepaniak 8, Morawiec 5, Krajewski 0, Bartoszewicz 0.
Sędziowali: Bąba, Czernek i Tracz.
Stan rywalizacji: 1:0 dla KKS-u Tychy.