W drugim meczu to już nie był ten sam Zastal, który w Zielonej Górze rozłożył Sokół na łopatki, wygrywając 33 oczkami. Wtedy zielonogórzanie pokazali naprawdę dobrą koszykówkę i wydawało się, że wobec takiej postawy "Zastalowców" łańcucianie mogą zapomnieć o powrocie do Winnego Grodu na trzeci decydujący o awansie do półfinału mecz. Jednak czym byłby sport bez niespodzianek, które dodają uroku przede wszystkim takim częściom sezonu, jak play-offy? To pytanie przed drugą potyczką z pewnością zadawali sobie koszykarze z Łańcuta, którym w środę udało się uprzykrzyć życie Zastalowi.
Już od początku spotkania podopieczni Tomasza Herkta mieli świadomość, że nie będzie łatwo. Sokół prowadził 7:0 i to był sygnał, że łańcucianie poważnie myślą o zwycięstwie. Zielonogórzanie jednak przełamali się i spotkanie się wyrównało. Pierwsza kwarta zakończyła się rezultatem 21:21. W odsłonie numer dwa gospodarze nieco spuścili z tonu, a Zastal zaczął budować przewagę. Po punktach zdobytych przez Tomasza Wojdyłę, drużyna gości wygrywała 32:23 i w tym momencie nic nie zapowiadało dalszych problemów zielonogórskiej ekipy.
Jednak nadeszła zmiana stron i po niej kibice zgromadzeni w hali w Łańcucie oglądali już zupełnie inny mecz niż w pierwszej połowie. To co rzucało się w oczy w trzeciej kwarcie, to bezradność w poczynaniach "Zastalowców". Zielonogórzanie kompletnie pogubili się w ataku, a do tego Sokół rozpracował ich obronę. W efekcie odsłona numer trzy zakończyła się wynikiem 21:5. Zastal tym samym powtórzył "wyczyn" z meczu przeciwko BIG STAR-owi Tychy, w którym w czwartej kwarcie również zdobył zaledwie pięć oczek. Zarówno w tym pierwszym, jak i w drugim przypadku tak słabe kwarty zaważyły o późniejszej porażce graczy trenera Herkta.
Zielonogórski team próbował się podnieść i po cichu liczył, że ten mecz można jeszcze wygrać. Ale nie takie rzeczy z Sokołem. Gospodarze spokojnie "dowieźli" wypracowaną wcześniej przewagę i ostatecznie zwyciężyli 76:66.
Po tej potyczce nie można chyba powiedzieć, że wygrał Sokół, ponieważ miał akurat świetny dzień. Można się jednak pokusić o stwierdzenie, że o wyniku potyczki zadecydowała fatalna trzecia odsłona w wykonaniu Zastalu. Natomiast team z Łańcuta był w normalnej dyspozycji i mądrze wykorzystał słabość zespołu gości. Teraz rywalizacja przenosi się do Zielonej Góry. 7 kwietnia dowiemy się, kto z tej pary znajdzie się w drugiej rundzie play-off.
PTG Sokół Łańcut - Intermarche Zastal Zielona Góra 76:66 (21:21, 15:19, 21:5, 19:21)
Sokół: Pisarczyk 16, Glapiński 15, Chromicz 14, Fortuna 11, Nitsche 8, Dubiel 4, Szurlej 4, Sowa 2, Strzelecki 2, Czerwonka 0, Balawender 0.
Zastal: Flieger 24, Jarmakowicz 10, Wojdyła 8, Kalinowski 7, Rajewicz 7, Raczyński 4, M. Chodkiewicz 3, Kukiełka 3, Busz 0, A. Chodkiewicz 0.