Bilans 0-5 na pewno nie przynosi chluby graczom z Massachusetts, zwłaszcza że w sezonie zasadniczym legitymowali się bardzo dobrym bilansem na wyjazdach - 31-10. Co więcej, Kawalerzyści pokazali się również jako wytrawni defensorzy, ograniczając poczynania Bostonu w czwartej kwarcie do zaledwie 12 punktów. To także nie przystoi najlepszej drużynie sezonu zasadniczego i królom defensywy. Tym razem jednak LeBron James zanotował świetną końcówkę i mimo słabej skuteczności (7/21) był prawdziwym bohaterem gospodarzy. W ostatnich 9 minutach KingJames zanotował 4 asysty, ważną trójkę oraz niesamowity wsad nad Kevinem Garnettem, który poderwał z siedzeń ponad 20-tysięczną widownię. W przerwie na żądanie jednego z trenerów wyczyn Jamesa był powtarzany na telebimie 6 razy a kibice Cavs za każdym razem nie mogli wyjść z podziwu.
W ekipie gości znów zawiodło Wielkie Trio. Kevin Garnett zdobył 15 punktów, lecz tylko 2 w drugiej połowie meczu. Duża w tym zasługa Andersona Varejao, który nie odstępował podkoszowego Celtów ani na krok. Słabiutko spisali ponadto Ray Allen - 13 punktów i 4/10 z gry oraz Paul Pierce 15 punktów i 6/17 z gry. Z kolei wśród Kawalerzystów wreszcie na miarę możliwości zagrał Daniel Gibson, zdobywca 14 punktów. „Oczko” mniej zapisał na swoim koncie Wally Szczerbiak a 12 punktów i 6 zbiórek wspominany już Varejao. - To jest to czego potrzebowaliśmy. Chciałem grać agresywnie. Nie miałem takiego zagrania przez całą serię. - wspominał mecz i swój wsad nad Garnettem LeBron James. Obie drużyny nie będą miały zbyt wiele czasu na odpoczynek, bowiem już w środę kolejny mecz. Tym razem w TD Banknorth Garden w Bostonie.
Cleveland Cavaliers - Boston Celtics 88:77 (23:21, 22:22, 23:22, 20:12)
Cleveland: L. James 21 (13 as), W. Szczerbiak 14, D. Gibson 14, A. Varejao 12, Z. Ilgauskas 9, J. Smith 8, D. West 6, B. Wallace 2, S. Pavlovic 2.
Boston: R. Allen 15, R. Rondo 15, K. Garnett 15 (10 zb), P. Pierce 13, P.J. Brown 8, S. Cassell 4, J. Posey 3, K. Perkins 2, L. Powe 2, G. Davis 0.
Stan rywalizacji: 2:2