Sezon 2009/2010 dla działaczy, trenerów i zawodników KKS Tychy zakończył się zdecydowanie za wcześnie, bowiem nie takie były oczekiwania w tym śląskim klubie. Tyszanie mieli walczyć o awans do Polskiej Ligi Koszykówki, a odpadli już w pierwszej rundzie play off, gdzie lepszy okazał się ŁKS Sphinx Petrolinvest Łódź. - Faktycznie nie tak wyobrażaliśmy sobie tegoroczne play off'y. Pomimo tego, że rozpoczęliśmy całkiem nieźle, koniec końcem to ŁKS będzie grał o promocję do elity i nie ma co ukrywać, że jest to dla nas porażka niemałego kalibru choćby dlatego, że sami dmuchaliśmy ten balonik pt. "awans" - mówi Piotr Hałas, jeden z wyróżniających się zawodników tyskiego zespołu w bieżących rozgrywkach.
Młody rzucający tyskiego zespołu do teraz zastanawia się, jak to wszystko mogło potoczyć się właśnie takim torem, że w decydujących fragmentach sezonu zawodnicy KKS mogą już tylko z boku przyglądać się najważniejszym rozstrzygnięciom na pierwszoligowych parkietach. - Jedyne co mogę stwierdzić to fakt, iż na pewno nie brakowało chęci. O tym czego zabrakło nie chciałbym mówić, bo nie taka moja rola. Prawdą jest, że to cały urok sportu a nam nie przyszło się mierzyć z dziećmi. tylko z dobrze zorganizowanym zespołem, z którym niestety nieznacznie przegraliśmy w decydującym meczu - komentuje Hałas.
Domniemania na temat braku awansu są różne. Prezes Teresa Dembowska powiedziała w jednym z wywiadów, że niektórzy po prostu nie chcieli awansować do elity. W kuluarach mówiło się również, że klub boryka się problemami finansowymi i to mogło mieć duże znaczenie. - To nie jest miejsce do roztrząsania takich spraw, ale ponoć w każdej plotce jest ziarnko prawdy... - mówi tajemniczo 23-latek, dla którego był to pierwszy sezon spędzony w tyskim zespole.
- Jestem zdania, że dokonałem dobrego wyboru i będąc mądrzejszy o ten sezon mogę powiedzieć, że nie żałuję, ale play off chętnie zacząłbym jeszcze raz... - ocenia sezon spędzony w KKS Hałas, który sezon zakończył ze średnimi statystycznymi sięgającymi 7,4 punktu, 1,9 przechwytu, 1,7 zbiórki i 1,5 asysty.
Niewątpliwie podopieczny Mariusza Niedbalskiego był ważnym ogniwem swojego zespołu. Szkoleniowiec KKS nie krył zadowolenia z dyspozycji Hałasa, a gdy tylko brakowało go w kadrze zespołu na mecz, był tym faktem niepocieszony. - Rożne miałem momenty w tym sezonie, lepsze występy przeplatałem słabszymi, ale wiedziałem czego wymaga ode mnie trener, dostosowałem się do swojej roli w zespole i nawet dobrze się z nią czułem. Czy wywiązywałem się z powierzonych mi zadań należy zapytać trenera, ale sądząc po zaufaniu, którego odzwierciedleniem niewątpliwie są minuty spędzane na boisku chyba nie było tak źle - ocenia sezon w swoim wykonaniu Hałas, który średnio na parkiecie w meczu przebywał 23 minuty.
Zarówno dla zespołu, jak i koszykarza sezon 2009/2010 dobiegł końca, dlatego trudno przypuszczać, żeby w planach nie było już kolejnych rozgrywek. Jak widzi to wszystko sam koszykarz? - Chciałbym być przede wszystkim w zespole, gdzie chciałby mnie trener. W Tychach póki co nie wiadomo kto tą funkcje będzie pełnił, ale to chyba dlatego, że po prostu jest jeszcze za wcześnie na jakiekolwiek decyzje. Sezon się jeszcze dobrze nie skończył więc na jakiekolwiek deklaracje będzie trzeba jeszcze trochę poczekać - kończy zawodnik, który poprzednie sezony spędził w AZS AZW Katowice czy Śląsku Wrocław.