Spotkanie mocnym akcentem rozpoczęli zielonogórzanie. Po celnej "dwójce" Mateusza Jarmakowicza, Zastal prowadził 11:5. Przewaga sześcioma punktami już na początku meczu, zielonogórskim koszykarzom dała sporo pewności i pozwoliła uwierzyć w swoje możliwości. Ekipa ŁKS-u z kolei dość długo się budziła. Łodzianie spudłowali wielu rzutów osobistych i przez to wynik nie oscylował na granicy remisu. Ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 20:13.
W drugiej odsłonie, kibice zgromadzeni w hali Uniwersytetu Zielonogórskiego, oglądali już nieco inny ŁKS. Team z Łodzi zaczął trafiać i po "trójce" Filipa Keniga na tablicy świetlnej widniał remis po 22. Gospodarze jednak na więcej łodzianom już nie pozwolili. W barwach Zastalu każdy dokładał swoją cegiełkę do dobrze wyglądającej gry, ale bez wątpienia bohaterem drugiej kwarty był Marcin Chodkiewicz. Skrzydłowy zielonogórskiego zespołu, najpierw celnym rzutem zza linii 6,25m wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie 28:22, a następnie równo z syreną kończącą pierwszą połowę, ponownie trafił za trzy, ustalając rezultat na 37:28.
"Zastalowcy" trzecią ćwiartkę rozpoczęli z zaliczką dziewięciu oczek. Tym samym wydawało się, że na razie wszystko jest pod kontrolą. Podopieczni Tomasza Herkta mieli więc trochę więcej swobody z racji prowadzenia, ale łodzianie byli zdeterminowani i nie było dla nich rzeczy niemożliwych. Drużyna przyjezdna stopniowo zaczęła niwelować straty, aż w końcu znów wynik był remisowy (47:47).
Ostatnia cześć konfrontacji zapowiadała spore emocje. Oba zespoły dzielił zaledwie jeden punkt (prowadzenie Zastalu 50:49 po trzech kwartach). Zanosiło się więc na nerwówkę do ostatnich sekund. Ale ekipa Zastalu pokazała klasę i zdołała tego uniknąć. Co prawda, nerwy były, ale w 38. minucie potyczki zaczęły już one zanikać. Na dwie minuty przed końcem meczu zielonogórzanie prowadzili tylko 64:61 i można było się spodziewać przeróżnych scenariuszy. Nic nie wyszło jednak z poczynań ofensywnych łodzian, którzy próbowali, ale za każdym razem obręcz "wypluwała" piłkę. Czasu pozostawało coraz mniej i ostatnią deską ratunku ŁKS-u były faule. A te też na nic się zdały, bo Zastal po przewinieniach przyjezdnych, nie mylił się rzucając rzuty osobiste. W ostatnich 120 sekundach meczu zielonogórska drużyna zdobyła dziewięć "oczek" przy zerowym dorobku graczy Radosława Czerniaka. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 73:61.
Intermarche Zastal Zielona Góra - ŁKS Sphinx Petrolinvest Łódź 73:61 (20:13, 17:16, 13:20, 23:12)
Zastal: Mateusz Jarmakowicz 21, Marcin Flieger 15, Marcin Chodkiewicz 9, Jarosław Kalinowski 9, Maciej Raczyński 7, Tomasz Wojdyła 6, Grzegorz Kukiełka 6, Artur Busz 0.
ŁKS: Piotr Trepka 17, Filip Kenig 10, Jakub Dłuski 8, Daniel Wall 8, Krzysztof Morawiec 7, Bartłomiej Szczepaniak 6, Dariusz Kalinowski 3, Michał Krajewski 2, Bartosz Bartoszewicz 0.