Polonia Azbud Warszawa pokonała w pierwszym meczu eliminacji play-off Znicz Jarosław 94:88 i była już o krok od awansu do decydującej fazy sezonu. Drugi mecz został rozegrany jednak w Jarosławiu, gdzie Znicz nie poddał się bez walki i po emocjonującym spotkaniu wygrał 76:73. - Bardzo mocno chcieliśmy dzisiaj wygrać i zagraliśmy jak prawdziwy zespół: niesamolubnie, dzieląc się piłką i myślę, że możemy sobie pogratulować - tłumaczył po wygrane Jeremy Chappell, największa gwiazda drużyny Znicza. Była to już 11 porażka warszawian w meczu wyjazdowym w tym sezonie, przy zaledwie trzech zwycięstwach. To jest właśnie największa bolączka ekipy trenera Wojciecha Kamińskiego.
Stołeczni przegrali, mimo że ponownie dobrze zagrała para najlepszych zawodników tego zespołu Eddie Miller i Harding Nana. Ci dwa obcokrajowcy w pierwszym spotkaniu zdobyli łącznie 46 punktów, podczas gdy w drugim meczu 37. Mimo, że ta dwójka miała wsparcie w Brandunie Hughesie to jarosławianie nie dali sobie wyrwać zwycięstwa, wygrali i przedłużyli swoje nadzieje na grę w play-off.
Trzeci mecz zostanie rozegrany ponownie w Warszawie. W hali Koło Polonia Azbud wygrała w tym sezonie większość spotkań (dokładny bilans: 9-4) i także i w tym decydującym meczu będzie faworytem. Będzie, jeśli ponownie będzie grała na takim samym procencie rzutów za trzy, jak w meczu rozpoczynającym tę fazę sezonu. Wtedy Czarne Koszule trafiły 42 procent z dystansu. W Jarosławiu już tylko cztery z 14 rzutów zza linii 6,25 cm znalazły drogę do kosza i to na pewno przyczyniło się do porażki.
Po pierwszym meczu Znicz musiał radzić sobie bez kontuzjowanego Tomasza Zabłockiego. Jak ważnym jest zawodnikiem dla jarosławian pokazał w spotkaniu nr 1, kiedy to zapisał na swoim koncie 17 punktów, trafiając m.in. cztery z pięciu rzutów za dwa i trzy z pięciu za trzy. Po zmianie parkietu zastąpił go Dawid Witos, ale aby w Warszawie powalczyć o awans, obecność Zabłockiego jest konieczna. - - Mam nadzieję, że osiągniemy dobry wynik w Warszawie. Będziemy chcieli zagrać tak samo, jak w środę i sądzę, że nie jesteśmy bez szans - zapewnia Chappell.
Kibice Znicza nie powinni za to martwić się o formę Jerremy Chappella. Amerykanin, który jest jednym z większych odkryć tego sezonu w Polskiej Lidze Koszykówki i zajmuje czołowe miejsca w większości rubryk statystycznych jest w gazie. W dwóch meczach wszechstronny zawodnik zdobył przeciwko Polonii Azbud 47 punktów, a na uwagę zasługuje jego wyczyn z pierwszego meczu, w którym zanotował 23 punkty, 9 zbiórek, 9 asyst i 8 przechwytów! - - Gram tak, jak pozwalają mi obrońcy rywala. Sądzę, że mogę być zadowolony bo zagrałem dobrze i drużyna wygrała - mówi Amerykanin.
Stawką meczu jak wiadomo jest ćwierćfinał play-off. Na zwycięzcę tej pary czeka już Anwil Włocławek, który po porażce w ostatniej kolejce z Asseco Prokomem Gdynia zakończył rozgrywki na drugim miejscu w tabeli i teraz w spokoju przygotowuje się do decydujących rozstrzygnięć. Zarówno Znicz, jak i Polonia Azbud rywalizowały z Anwilem już trzykrotnie w tym sezonie. Ci pierwszy wszystkie trzy mecze przegrali, warszawianie natomiast w jednym okazali się lepsi od podopiecznych trenera Igora Griszczuka. Komu będzie dane ponownie stanąć naprzeciwko brązowego medalisty z poprzedniego sezonu? O tym przekonamy się już w piątkowy wieczór.
Mecz Polonii Azbud Warszawa ze Zniczem Jarosław odbędzie się w piątek, tj. 23.04.2010 roku w hali Koło w Warszawie o godzinie 19:00.
Czytaj przed meczem - Jeremy Chappell: Bardzo chcieliśmy wygrać