Nienawidzę przegrywać! - rozmowa z Brianem Gilmorem, nowym koszykarzem Polpharmy Starogard Gd.

25-letni Brian Gilmore w poprzednim sezonie grał w szwajcarskim MGS Grand-Saconnex Basket, ale w nadchodzących wielkimi krokami rozgrywkach będzie już bronił barw starogardzkiej Polpharmy. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Amerykanin mówi m.in. o urokach ligi akademickiej, początkach swojej zawodowej kariery oraz dlaczego przystał na ofertę Polpharmy.

Patryk Kurkowski: Na początek banalne pytanie, choć nie sposób o to nie zapytać. Dlaczego wybrałeś starogardzki klub?

Brian Gilmore: Zdecydowałem się podpisać kontrakt z Polpharmą, ponieważ klub wyraził duże zainteresowanie moją osobą. Czułem, że to dobra okazja dla mnie, na wybicie się w silnej lidze polskiej. Ponadto mój agent powiedział mi, że to świetny zespół, który w poprzednim sezonie zajął trzecie miejsce. Miałem więc doskonałą okazję, by pomóc tej drużynie w nadchodzącym sezonie.

Możesz zdradzić jakieś szczegóły rozmów, negocjacji?

- Niestety nie mogę zbyt wiele powiedzieć na ten temat. Polpharma przedstawiła mi bardzo dobry kontrakt i czułem, że w moim interesie jest podpisanie umowy z tym klubem. Wprawdzie otrzymałem kilka innych ofert, ale ta była najlepsza.

Zmieńmy więc nieco temat. Przez cztery lata grałeś w lidze akademickiej NCAA, na uniwersytecie American. Słyszałem, że te rozgrywki mają swój niepowtarzalny klimat, a koszykarze uwielbiają wspominać tamte czasy...

- Mam wiele wspaniałych wspomnień z uniwersytetu American. Najlepiej było jednak na ostatnich dwóch latach, kiedy to stałem się ważną częścią zespołu, i kiedy to zdobyliśmy dwa mistrzostwa i rywalizowaliśmy na poziomie krajowym. W ostatnich dwóch latach byliśmy blisko znakomitego wyniku, a wszystko to dzięki chemii i współpracy. Nie zdarza się to zbyt często w sporcie, więc fajnie było być częścią tego zespołu. Atmosfera była bowiem niesamowita - kibice w lidze akademickiej są fantastyczni. To było dla mnie wspaniałe doświadczenie.

Miałeś okazję się zmierzyć z Michaelem Grunerem, który teraz będzie Twoim partnerem w ekipie. Co możesz powiedzieć o tym graczu?

- Michael grał ze mną w jednej konferencji (Patriot League - przyp. aut.). Mogę powiedzieć, że lubi mieć piłkę, potrafi rozgrywać i zdobywać punkty. Ma spore umiejętności i wysokie boiskowe IQ.

Rok temu zakończyłeś swoją przygodę z ligą akademicką i zdecydowałeś się na zawodowstwo. Wylądowałeś w lidze szwajcarskiej, w zespole Grand-Saconnex Basket. To był dobry wybór? Jak oceniasz poziom ligi?

- To był mój pierwszy zawodowy sezon, w dodatku w Europie. Niewątpliwie było to dla mnie dobre doświadczenie. Zajęło mi trochę czasu, by dostosować się do nowych warunków, ale czułem, że gram twardo i skutecznie. Niestety nasza drużyna nie odnosiła sukcesów i szczerze mówiąc, to było frustrujące. Jestem typem gracza, który lubi rywalizację, ale nienawidzi przegrywać. A co do poziomu, to w lidze występowało kilku świetnych zawodników, ale jako całość poziom nie był zbyt wysoki. Uważam jednak, że to było dobre miejsce na początek mojej kariery, bo miałem okazję zaprezentować swoje umiejętności.

Powiedziałeś, że nienawidzisz przegrywać. Ale chyba musiałeś się do tego przyzwyczaić, bo Twoja drużyna wygrała tylko 3 z 30 spotkań ligowych....

- Oczywiście chciałem wygrać więcej spotkań, ale prawdę mówiąc nie mieliśmy zbyt wielu okazji do zwycięstwa. Uważam jednak, że kiedy dołączyłem do zespołu staliśmy się silniejsi. Przegraliśmy kilka meczów w końcówce, bo nie byliśmy w stanie zagrać wówczas. Mimo wszystko wierzę, że pomogłem drużynie w efektywniejszej komunikacji. Pomogłem także w obronie, bo znalazłem się w dziesiątce najlepszych blokujących. Dałem również niemałe wsparcie w ataku.

Byłeś drugim najlepszym strzelcem i pierwszym zbierającym (średnio 15,4 punktu i 4,8 zbiórki) w swoim zespole. Z indywidualnych wyników jesteś zadowolony?

- Nigdy nie jestem usatysfakcjonowany ze swojego wyniku, kiedy uważam, że mogłem zrobić coś więcej, zagrać po prostu lepiej. Jednakże byłem kilka razy zadowolony ze swoich późniejszych meczów w sezonie, kiedy to dostosowałem się do nowego stylu.

Czego więc brakowało w Twoich występach? Co mogłeś i możesz jeszcze poprawić w swojej grze?

- Chcę się poprawić w kilku elementach. Jednym z nich jest walka o zbiórki. Wiem, że jestem także zdolny celniej rzucać z dystansu i rzuty osobiste. Mam nadzieję, że uda mi się to w nadchodzącym sezonie.

Dla kibiców w Polsce jesteś postacią zupełnie anonimową. Może pokusisz się więc o autocharakterystykę?

- Myślę, że jestem bardzo dynamicznym graczem. Gram energicznie i z pasją. Nie jest niczym niezwykłym w moim przypadku ekscytować się zawodami, żyć nimi. Do drużyny wniosę energię, dobrą komunikację oraz swoje umiejętności. Właściwie już teraz jestem podekscytowany nowym sezonem.

Do Polpharmy przechodzisz z ligi szwajcarskiej, która w Europie jest uważana za słabą. Poradzisz sobie na wyższym szczeblu?

- Mam ogromne zaufanie do siebie. Jestem przekonany, że mogę grać na wyższym poziomie i to z dobrym skutkiem.

Na koniec wróćmy jeszcze do tematu Polpharmy. Rozmawiałeś już z trenerem Pawłem Turkiewiczem o swojej roli w zespole?

- Nie miałem jeszcze okazji porozmawiać z trenerem. Powinien jednak spodziewać się zawodnika, który jest bardzo pracowity, lubi być liderem. Koszykarza, który wkłada wiele energii i pasji w to, co robi.

Polpharmę, polską ligę traktujesz jako szansę na wybicie się?

- Tak. To jest bardzo silna liga, ze świetnymi zawodnikami i trenerami. Dobre występy w tych rozgrywkach będą więc niezwykle ważne dla mojej kariery.

Źródło artykułu: