Dziewięć lat gry w Europie i sześć klubów - oto dorobek Senegalczyka Boniface N’Donga zanim trafił do Regalu FC Barcelona, z którą ma możliwość odnosić prawdziwe sukcesy w zawodowej koszykówce. Przed podpisaniem lukratywnego kontraktu z katalońskim klubem, N’Dong grał co prawda dla takich zespołów jak Los Angeles Clippers, Spartak Sankt Petersburg czy Unicaja Malaga. W NBA wchodził jednak na parkiet epizodycznie, w Rosji za to odgrywał kluczową rolę, lecz drużyna rozpadła się z powodów finansowych, zaś do Unicaji dołączył już po największym sukcesie ekipy - trzecim miejscu Final Four w Atenach w 2007 roku.
- Dwa lata temu podpisałem kontrakt z Unicają, licząc że po niezwykle udanym sezonie będzie kontynuowała dobrą passę. Niestety nie awansowaliśmy nawet do ćwierćfinałów play-off. Rywalizacja była wówczas bardzo, bardzo ciężka - wyjaśnia Senegalczyk. - W każdym sezonie jest wiele drużyn chcących wywalczyć miejsce w Final Four, ale poziom jest niesamowicie wysoki. Sam znam wielu wybitnych koszykarzy, których miejsce jest w galerii sław i powinni mieć w swoim dorobku kilka znaczących tytułów, ale ich nie mają - dodaje środkowy Barcelony.
To właśnie z katalońskim klubem N’Dong ma szanse uniknąć podobnej sytuacji i zdobyć pierwsze w swojej karierze trofeum, choć właściwie jedno ma już na swoim koncie - Puchar Hiszpanii sprzed kilku tygodni. Copa del Rey to jednak mało wartościowa statuetka w porównaniu z nagrodą za zwycięstwo Euroligi. - Paryskie Final Four to spełnienie marzeń. Dla mnie to najbardziej prestiżowe rozgrywki na świecie obok NBA, więc postaram się zrobić wszystko, by je wygrać - zapewnia koszykarz.
Barcelonie w spełnieniu marzeń przeszkodzić będzie chciało jednak CSKA Moskwa. Rosjanie w zeszłym sezonie pokonali kataloński klub w półfinale Final Four w Berlinie i ostatecznie zdobyli srebrny medal po porażce z Panathinaikosem Ateny. Podopieczni Xavi Pascuala wywalczyli natomiast trzecie miejsce, więc teraz, będąc faworytem, liczą na rewanż i w dalszej perspektywie - na mistrzostwo. - Nie miałem jeszcze okazji grać przeciwko CSKA, ale wszyscy wiedzą, że to wybitna drużyna. Mają wiele talentów strzeleckich jak Holden, Langdon, Siskauskas, a także świetnych wysokich: Khryapę, Kauna czy Smodisa. Jako grupa spisują się znakomicie. Rozumieją się na parkiecie, mają wypracowaną, sprawdzoną taktykę, więc będziemy musieli wymyślić coś, co pozwoli przełamać ich defensywę. Może trzeba zagrać presją na całym parkiecie? - zastanawia się center.
Do jego zadań należeć będzie, wespół z Franem Vazquezem i Erazemem Lorbekiem, zdominowanie gry pod koszem, walka o zbiórki oraz odcinanie od podań wysokich CSKA. - Zanim do tego dojdzie, najpierw musimy zagrać agresywną obroną na niskich graczach rywala, pomagać sobie na obwodzie by uniemożliwiać im rzuty za trzy, a dopiero w momencie gdy przeniosą akcent pod kosz, ja i moi koledzy postaramy się blokować każdy ich rzut - tłumaczy mierzący 213 cm wzrostu zawodnik. - Bardzo cieszę się, że w naszym zespole są Erazem i Terence Morris, bo przecież rok temu przywdziewali koszulkę naszego przeciwnika. Oczywiście nie powiem, co nam zdradzili na temat ich gry, ale ich obecność jest dla nas nieoceniona - dodaje N’Dong.
Senegalczyk mówi o półfinałowym meczu jak o najważniejszym w dotychczasowej karierze. Jeśli jego zespół pokona CSKA, wówczas będzie tylko o krok od wymarzonego trofeum i grając na fali, jest w stanie ziścić te marzenia. - To będzie wielki spektakl. Półfinał przeciwko Rosjanom zadecyduje o wszystkim. Gdy już go wygramy, bo nie dopuszczam do siebie żadnej innej myśli, będziemy w pełni formy nie tylko fizycznej, ale i psychicznej. A skoncentrowani i pozytywnie nastawieni, pokonamy każdego - kończy swoją wypowiedź senegalski środkowy Barcelony.