- Myślę, że mimo porażki w trzech meczach wcale nie było tak źle. Dla nas najważniejsze jest, że w każdym z tych trzech meczów walczyliśmy i daliśmy z siebie wszystko. Zadecydowała nasza nieco krótsza ławka. Pierwszy mecz przegraliśmy dość wysoko, ale tylko dlatego, że w końcówce faulowaliśmy. W ostatnich minutach mieliśmy tylko sześć punktów straty. Drugi mecz przegraliśmy po dogrywce, a dzisiaj także do końca staraliśmy się grać o wygraną - powiedział po rywalizacji z Asseco Prokomem Gdynia na łamach portalu plk.pl Marcin Stefański, gracz Trefla Sopot.
Mimo porażki skrzydłowy Trefla może być zadowolony ze swojej gry, szczególnie w defensywie, gdzie często uprzykrzał życie samemu Qyntelowi Woodsowi. - Rzeczywiście jeśli chodzi o obronę to jestem zadowolony z wszystkich meczów tej serii. Dobrze mi się kryło nie tylko Woodsa, ale i innych rywali. Dzisiaj zdobył te 13 punktów w pierwszej połowie, ale mnie akurat wtedy nie było na parkiecie. Cóż mogę powiedzieć. Super jest grać przeciwko takiemu dobremu graczowi, a jeszcze fajniej jeśli udaje się go zatrzymać - dodał.
Wciąż nie wiadomo kto będzie rywalem sopocian w walce o brązowy medal. Stefański wolałby jednak rywalizować z Polpharmą Starogard Gdański. - Nie ma co ukrywać, że dla nas korzystniejszym rywalem byłaby Polpharma. Po pierwsze wydaje się być nieco słabszą drużyną, a po drugie zawsze to bliższy mecz wyjazdowy - powiedział.
Przypomnijmy, że w serii Anwil - Polpharma jest 2:1 dla włocławian. Mecz numer cztery w sobotę w Starogardzie Gdańskim.