KPSW Astoria po awansie może liczyć na pomoc miasta

Po trzech latach walki w II lidze w środę koszykarze KPSW Astorii mogli się cieszyć z awansu na zaplecze TBL. To zdecydowanie większe wyzwanie, ale bydgoscy działacze mogą liczyć na pomoc miasta.

Adrian Dudkiewicz
Adrian Dudkiewicz

Teraz jest jeszcze czas triumfu i radości. Ale już za kilkanaście dni trzeba przygotować drużynę i klub do znacznie większego wyzwania, jakim jest rywalizacja w I lidze. KPSW Astoria może jednak liczyć na pomoc miasta. Dla Bydgoszczy to już drugi awans w przeciągu miesiąca, bowiem wcześniej z podobnego wyczynu cieszyli się szczypiorniści AZS UKW, a przecież w kolejce czekają jeszcze piłkarze Zawiszy. - W naszym mieście tak już się to ułożyło, że kluby oczekują wsparcia Ratusza. To wpisuje się jednak w prosportowy charakter Bydgoszczy i nikt nie zostanie bez konkretnej pomocy - mówi dyrektor wydziału Sportu i Turystyki Adam Soroko.

Bydgoszcz ma jednak spore tradycje koszykarskie. Przez trzy lata (2003-2006) gracze ''Asty'' z powodzeniem rywalizowali w krajowej elicie, a przecież rok temu zorganizowano w ''Łuczniczce'' EuroBasket. - Ponadto w przyszłym roku zawitają do nas żeńskie Mistrzostwa Europy - wylicza Soroko. - Ten klub zasłużył jednak na awans. Właściwie od czasu powołania nowego zespołu patrzyłem na pracę jaką wykonuje prezes Jacek Borkowski oraz pozostali działacze. Pamiętam też pomoc od miasta trzy lata temu, kiedy wszystko było jeszcze w powijakach.

Ratusz musi jeszcze znaleźć dla klubu odpowiedni obiekt. Ze względu na ograniczenia budowlane i wchodzące do życia nowe przepisy FIBA zespół nie będzie mógł już rozgrywać swoich spotkań w popularnej ''Królówce.'' - W najbliższym czasie przedstawimy konkretną propozycję - dodał Soroko. - W grę wchodzą dotychczas istniejące obiekty, które można zaadoptować na potrzeby ekipy. Przynajmniej na ten czas, dopóki nie powstanie nowa hala przy Łuczniczce.

W najbliższym sezonie bydgoską ekipę nadal będzie prowadził prawdopodobnie Jarosław Zawadka. - Tu jest tak wspaniała atmosfera i publiczność, że żal byłoby stąd odchodzić - podkreślił opiekun beniaminka. O pozostaniu w rodzinnym mieście myśli również kapitan zespołu Artur Gliszczyński. - Bardzo bym tego sobie życzył - tłumaczy zawodnik. - To jest moje miejsce, tu się wychowałem i mam swoją rodzinę. Trudno teraz jednoznacznie określić sytuację, bowiem gra w I lidze to już zupełnie inne wymagania pod względem finansowym.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×