Krzysztof Szubarga: Zagramy o zwycięstwo

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Anwil Włocławek stoi pod ścianą. Koszykarze ekipy z Kujaw przegrywają w finale z Asseco Prokomem Gdynia 0-3 i jeśli nie chcą zakończyć sezonu 2009/2010 już w sobotę, muszą pokonać obrońcę trofeum. Krzysztof Szubarga, rozgrywający włocławskiego zespołu, zapowiada walkę o zwycięstwo, choć zdaje sobie sprawę jak ciężkie zadanie czeka gospodarzy czwartego pojedynku.

Anwil Włocławek przegrał trzy finałowe mecze i drużyna Asseco Prokomu Gdynia jest już o krok od zdobycia mistrzostwa Polski po raz siódmy z rzędu. Włocławianie prezentują się bardzo ambitnie i zawieszają obrońcy trofeum poprzeczkę tak wysoko, jak jeszcze żaden inny zespół w tym sezonie. - Każde spotkanie jest bardzo ciężkie, ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że w każdym z tych meczów mogliśmy wygrać, ale niestety to się nie udało. W każdym spotkaniu mieliśmy pewne momenty nadziei, które pozwalały wierzyć w zwycięstwo, ale ciągle czegoś brakowało - mówi Krzysztof Szubarga.

Rozgrywający Anwilu wspiął się wyżyny swoich umiejętności i w każdym z trzech meczów notuje średnio 16 punktów i 7,6 zbiórki. To właśnie m.in. dzięki jego formie włocławianie są w stanie nawiązać równorzędną walkę z Asseco Prokomem, napędzając mistrzom Polski sporego stracha. W czwartek podopieczni Igora Griszczuka prowadzili przez 37 minut, by oddać rywalowi zwycięstwo dopiero w ostatnich sekundach. - Walczyliśmy z Prokomem praktycznie przez całe 40 minut meczu, ale niestety nie udało się nam dowieźć przewagi do końca meczu. Świetnie w końcówce zagrał Logan - tłumaczy Szubarga, którego naturalizowany kolega z reprezentacji Polski zdobył aż 26 punktów w tym spotkaniu.

Włocławianie imponowali wolą walki, pomimo zawężonej kadry. Dla Andrzeja Pluty czwartkowe spotkanie było pierwszym po dwóch tygodniach rozłąki z basketem, w dniu meczu wysokiej gorączki dostał Dru Joyce, zaś w trakcie spotkania kontuzji nabawił się Mujo Tuljković. - Dru w tym meczu zagrał właściwie tylko na własną prośbę, ponieważ chciał się pokazać i pomóc drużynie. O urazie Mujo wszyscy już wiedzą, a przecież musieliśmy radzić sobie również bez Rasharda Sullivana, który ukarany został przewinieniem dyskwalifikującym - wylicza Szubarga, dodając - Ciężko gra się w okrojonym składzie przeciwko drużynie Asseco Prokomu, która ma bardzo szeroką ławkę. Trener Tomas Pacesas ma do dyspozycji właściwie 11 równorzędnych koszykarzy. Dwunasty Ronnie Burrell doznał bowiem urazu kostki.

O wartości wszystkich zawodników gdyńskiego zespołu niech świadczy fakt, że najlepszym strzelcem meczu był David Logan, najważniejsze rzuty oddawał Daniel Ewing, a najwięcej punktów evaluation uzbierał Jan-Hendrik Jagla. - To najdobitniej pokazuje, że Asseco Prokom to nie tylko Qyntel Woods, ale także inni świetni zawodnicy - dodaje rozgrywający, który wobec choroby Joyce’a musiał spędzić na parkiecie aż 33 minuty. Nie ma więc co się dziwić, że pod koniec spotkania dało znać o sobie zmęczenie. W zespole przeciwnika na rozegraniu, poza Ewingiem i Loganem, jest jeszcze przecież Lorinza Harrington, więc przy sporej rotacji, każdy z nich mógł wywierać mocną presję na coraz bardziej słabnącym graczu Anwilu.

Przed sobotnim meczem włocławianie przegrywają więc 0-3, choć każdy z podopiecznych trenera Griszczuka przyznaje, że zespół nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w tej rywalizacji. - Szkoda, że się nie udało, ale będziemy walczyć dalej. Do tego czwartego meczu podejdziemy tak samo, jak do każdego w tej serii. Będziemy walczyć o każdy metr parkietu i zrobimy wszystko, aby zwyciężyć - mówi Szubarga, a zapytany o morale w drużynie, odpowiada - Na pewno nie będziemy czuli żadnej dodatkowej presji. Każdy oczywiście wie, że porażka oznacza dla nas koniec marzeń o złocie, ale to tylko zmobilizuje nas jeszcze bardziej. Zagramy o zwycięstwo dla naszych kibiców i dla nas samych.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)