To dla nas duży sukces - rozmowa z Brettem Winkelmanem, skrzydłowym Anwilu Włocławek

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dla Bretta Winkelmana miniony sezon był pierwszym w profesjonalnej karierze. Medal na jego zakończenie, jak twierdzi koszykarz, to dla niego wielki sukces. <I>- Zakończenie rozgrywek w Polsce na drugim miejscu i zdobycie srebrnego medalu to dla nas wielki sukces </I>- mówi Brett Winkelman, skrzydłowy Anwilu Włocławek.

Jacek Seklecki: Drugie miejsce na koniec sezonu jest dla was sukcesem?

Brett Winkelman: Zdecydowanie tak. Zakończenie rozgrywek w Polsce na drugim miejscu i zdobycie srebrnego medalu to dla nas wielki sukces. Trzeba pamiętać o tym, że przed nami był zespół, który w tym sezonie był piekielnie mocny, doszedł do najlepszej ósemki Euroligi, a w lidze kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa. My mieliśmy bardzo udany sezon zasadniczy. Unikaliśmy przypadkowych porażek i skończyliśmy go na drugim miejscu. Doszliśmy do finału i bardzo chcieliśmy wygrać, ale nie udało się. Mimo wszystko ze srebrnego medalu i tak jesteśmy bardzo zadowoleni.

To pierwszy medal w pana karierze.

-Tak, srebro z Anwilem to pierwszy taki laur w mojej profesjonalnej karierze, dlatego znaczy dla mnie na prawdę wiele. Wcześniej udało mi się wygrać ligę podczas gry na Uniwersytecie za co wraz z kolegami otrzymaliśmy mistrzowskie pierścienie. Ten sezon jest moim pierwszym zawodowym, więc wywalczenie srebrnego medalu to wielki honor i niesamowite uczucie.

Przegraliście z Asseco Prokomem 0-4. Przebieg wszystkich meczów w cale nie odzwierciedla jednak tego wyniku. Zgodzi się pan z tym?

-Tak i w sumie każdy to powtarza. Cały finał, czyli cztery mecze przegraliśmy łącznie 18 punktami, więc to naprawdę nie jest wiele. Każde spotkanie było bardzo wyrównane i wszyscy, który oglądali te mecze wiedzą, że byliśmy w stanie wygrać co najmniej dwa z nich. W kilku spotkaniach prowadziliśmy nawet w samej końcówce, co pokazuje, że byliśmy zdecydowanie trudniejszym przeciwnikiem dla Asseco Prokomu, aniżeli pokazuje to wynik całego finału.

Co więc było przyczyną tego, że w żadnym ze spotkań nie udało wam się wygrać?

- Na pewno złożyło się na to wiele aspektów. Niektórzy podkreślają, że była to długość ławki rezerwowych, ale ja bym się z tym nie zgodził. My również mieliśmy wielu wyrównanych zawodników, którzy świetnie uzupełniali się na parkiecie. Nawet gdy kontuzji doznał Mujo Tuljković to i tak mieliśmy dziewięciu wartościowych koszykarzy, którzy ciągle byli w grze. Asseco Prokom miał po prostu po swojej stronie kilku świetnych zawodników, którzy momentami byli nie do powstrzymania i robili dla gdynian całą grę.

Sezon już się zakończył. Jak będzie pan wspominał te miesiące we Włocławku?

- Zdecydowanie na plus. Właściwie nie było jakiś elementów, na które mógłbym narzekać. Świetnie rozumiałem się z wszystkimi koszykarzami, gdyż naprawdę tworzyliśmy niezłą paczkę. Tak samo było z relacjami z trenerami i wszystkimi pracownikami klubu, no i kibice, którzy robili niezłą robotę na meczach. Spotkałem tutaj naprawdę wielu fajnych ludzi.

Na swoim blogu napisał pan, że kibice robili co mogli, aby wam pomóc i bez wątpienia może o nich powiedzieć, jako o najlepszych w Polsce.

- Bo tak właśnie było i tak uważam. Co mecz jeździli za nami na spotkania wyjazdowe, wspierali nas w ogromnej liczbie we własnej hali, w której tworzyli niezapomnianą atmosferę. Dziękuję im za wsparcie podczas całego sezonu.

Co pan powie o swojej grze w Anwilu?

- Jestem usatysfakcjonowany moją grą w Polsce. Przejechałem do Włocławka w trakcie sezonu, aby pomóc temu zespołowi zająć czołowe miejsce w kraju. Myślę, że z tego zadania wywiązałem się jak należy. Oczywiście zawsze możesz spojrzeć wstecz i znaleźć rzeczy, które można było zrobić inaczej, poprawić i wtedy może coś byłoby lepiej. Niemniej jednak ogólnie pomogłem drużynie, osiągnęliśmy sukces w postaci srebrnego medalu, dlatego jestem zadowolony z mojej gry.

Chciałby pan zostać w Anwilu na następny sezon?

- W tej chwili za wcześnie, aby o tym rozmawiać. Muszę rozważyć wszystkie możliwości, przedyskutować ewentualne decyzje z moją rodziną, gdyż jej zdanie przy wyborze miejsce, w którym będę grał jest dla mnie bardzo ważne. Muszę porozmawiać także z władzami Anwilu o możliwości gry w przyszłym roku we Włocławku. Co by się nie wydarzyło to chcę podkreślić, że grę w Anwilu będę wspominał bardzo dobrze. Byłem tutaj bardzo szczęśliwy i to na pewno będzie po stronie plusów dla gry w tym klubie.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)